No a jak się układają pana stosunki z
literaturą polską? Wspomniał pan, że dosyć wcześnie przeczytał pan
Tuwima, a nawet to i owo podobało się w nim panu. Istotnie był on dla
pana jakimś wzorem czy przynajmniej punktem odniesienia?
Janusz Szpotański
Tuwim? Ten wierszokleta? Coś pan! To znaczy,
owszem, ta Tuwimowska kataryna niewątpliwie jakoś tam na mnie działała,
ostatecznie piórem to on władał i klecił te wierszydła całkiem zręcznie,
ale przecież pod tą brawurową nawet niekiedy powłoką nic się nie kryło!
O, ja tego gagatka od razu przejrzałem! Natychmiast dostrzegłem, że pod tą
górą piany misternie powiązanych słów nie kryje się absolutnie nic.
Uważa pan, że on miał coś ciekawego do powiedzenia? A jeśli chodzi o
wyrażanie nastrojów, to też nie był w tym najmocniejszy. W każdym razie
mnie ta jego nastrojowość zupełnie nie brała. Pod tym względem to brał
mnie już, przynajmniej niekiedy, Gałczyński. Ten ma na swym koncie kilka
całkiem sugestywnych wierszy, choć treściowo też niespecjalnie głębokich,
wręcz miałkich. No, ale to się już wtedy nie liczy. Natomiast polski
poeta, który rzeczywiście na mnie działał, a nawet więcej, który mnie
fascynował, to był Leśmian. O, to jest pisarz wielkiego formatu! Ale
niech pan zwróci uwagę, w Polsce nie traktuje się go jako gwiazdy
pierwszej wielkości, za tytanów uważa się zupełnie innych autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.