Błogosławiony mąż, który zdzierży pokusę, bo gdy będzie
doświadczony, weźmie koronę żywota, którą obiecał Bóg tym,
którzy go miłują. Jk 1, 12
W Piśmie zawsze można znaleźć takie fragmenty, których sensu i
znaczenia nigdy nie da się dociec. Weźmy chociażby opis
kuszenia Jezusa na pustyni u Mateusza (4, 1-11) i Łukasza (4, 1-13),
owe dwie relacje z wydarzenia, o którym Ewangeliści mogli się
dowiedzieć tylko z ust samego Pana.
Nie jest wykluczone, że zreferowanie Jego opowieści przekraczało
siły człowieka, rzecz nie dotyczyła bowiem spraw ludzkich. Toteż
nawet sam Orygenes zrezygnował w tym wypadku z ambicji hermeneuty i
po błyskotliwej analizie pierwszego kuszenia, przy drugim ograniczył
się tylko do stwierdzenia, że zawarta jest w nim tajemnica
niepojętych relacji między Bogiem a Księciem Tego Świata, a przy
trzecim wolał już przejść do ataku na zwolenników literalnego
czytania Pisma.
Wydarzenia te rzeczywiście
dotyczyły tajemnic Syna Bożego,
wobec których stajemy po prostu bezradni. Do mego rozumu najbardziej
przemawia pogląd Feliksa Gryglewicza, że „poszczególne pokusy
ilustrują różne ujęcia osoby Jezusa jako Mesjasza: pierwsza z
nich mówi o Jezusie jako proroku, druga o królewskim jego
charakterze, trzecia nawiązuje do arcykapłańskich funkcji".
Jarosław Marek Rymkiewicz, który uważa, iż „czytanie tego
fragmentu jest równoznaczne z niepojmowaniem", wyciągnął
jednak wniosek, że chociaż nikt z ludzi nie był świadkiem tego
wydarzenia, dotyczy ono właśnie nas, „w przeciwnym wypadku ciemne
objawienie mówiące, że coś się wydarzyło, nie zostałoby
udzielone. Ewangeliści w ogóle by o tym nie wspominali, w ogóle
nic by o tym nie wiedzieli". Mój stary przyjaciel ma oczywiście
rację, ale ja, mając z kolei na uwadze klęskę samego Orygenesa,
nie ośmielę się dociekać sensu tych wydarzeń dla naszego tutaj
istnienia. Nikt nie potrafi bowiem wydobyć z tej perykopy tajemnego
sensu kuszenia Boga przez Złego.
Z
Modlitwą Pańską sprawy mają się zupełnie inaczej.
Widząc zgromadzone przy sobie liczne rzesze, wstąpił Jezus na górę
i zaczął nauczać. Po wyjaśnieniu, na czym polega prawdziwa
modlitwa, wygłosił tekst, który nazywamy dzisiaj Ojcze Nasz. W
wersji przekazanej przez św. Mateusza (6, 9-13) składa się on z
siedmiu próśb skierowanych do Boga Ojca. My zajmiemy się teraz
prośbą szóstą, która brzmi: „i nie wódź nas na pokuszenie",
w zachowanym greckim przekładzie tej Ewangelii: kai me eisenenkes
hemas eis peirasmon. Słowo peirasmos w
Starym Testamencie oznacza próbę, która - jak pisze Józef
Homerski - „ma swoje źródło poza człowiekiem, czyli pochodzi z
zewnątrz". Doświadczeniem jest tedy dla człowieka bliźni lub
diabeł, obaj z dopustu Bożego. Natomiast próbuje go sam Bóg,
najczęściej w wierności. W Nowym Testamencie wyraz ten oznacza już
po prostu kuszenie. Z tego wynika, że istotą pokusy jest
wystawianie człowieka na próbę. Bóg próbuje człowieka,
narażając go na atak zła.
Przystępując do rozważań
nad szóstą prośbą z
Modlitwy Pańskiej Ojcowie Kościoła
brali z reguły pod
uwagę zastrzeżenie św. Jakub;
Apostoła: „Niech żaden z tych, którzy są kuszeni, nie mówi, że
»przez Boga jestem kuszony«. Bóg bowiem nie podlega złym pokusom
i sam nie kusi nikogo. Każdego zaś kusi jego własna pożądliwość,
pociąga i nęci" (Jk 1 13-14). Niektórzy
Grecy uważali bowiem, że
bóstwo może ciągnąc człowieka
do złego i pierwsi
chrześcijanie, stykający się
na co dzień z kulturą
helleńską, mogli uwierzyć, iż
również ich Bóg sięga po tak
proceder. Dlatego św. Augustyn
w rozprawie O kazaniu Pana na górze
napisanej w kilka lat po
otrzymaniu święceń kapłańskich w
roku 391, dokonał istotnego rozróżnienia między
wodzeniem na pokuszenie a kuszeniem: „Co innego znaczy być
wprowadzonym w pokusę, a co innego być kuszonym. [...] Bóg bowiem
nie wprowadza [w pokusę] sam przez się, ale zezwala, by ktoś
został wprowadzony, gdyż go pozbawił swojej pomocy n mocy ukrytego
zrządzenia i zasług". W Modlitwie Pańskiej prosimy więc Boga
nie o to, abyśmy nie byli kuszeni, lecz o to, abyśmy nie byli
wodzeni na pokuszenie. Aby nie
spotkała nas zgroza Abrahama.
„Bóg — pi Tertulian - kazał Abrahamowi złożyć
w ofierze syna nie po to, aby poznać [moc] jego wiary, lecz po to,
aby dał on świadectwo swej wierze i posłuży nam za przykład
poddania się woli Bożej..." Ale czy sam charakter tej próby
nie dyskredytował już takiej wiary?
Istotą kuszenia jest tedy poznanie samego siebie. Dlatego pod żadnym
pozorem, nawet najbardziej nęcącym, nie należy Boga prosić, aby
odsunął od nas ten kielich goryczy i uwolnił od próby. Bez niej
bowiem człowiek nie dowie się, kim jest naprawdę. Kuszenie przez
Złego przynosi mu rozpoznanie własnej wartości właśnie w
momencie, kiedy opuścił go Bóg i pozostawił samemu sobie.
Na tak przerażającą próbę naraża Bóg człowieka, który jest
godny jego miłości. „Często [Bóg] pokazuje wyraźnie - pisał
św. Augustyn - że ktoś jest godny, aby go Pan opuścił i zezwolił
na wprowadzenie go w pokusę. [...] Bez pokusy bowiem nikt nie
może doświadczyć samego siebie, jak napisano: »Kto nie doznał
pokusy, cóż wie?«" (Syr 34, 10) Nie poznasz więc, co jest za
rzeką, jeśli nie przejdziesz rzeki. Św. Cyryl Jerozolimski (ok.
313-386), który zanim w roku 348 został biskupem, był mnichem w
okolicach Cezarei Palestyńskiej, pisał w swej V mistagogicznej
katechezie Msza święta: „Czy »wejść w pokusę« znaczy
»upaść w pokusie«? Pokusa podobna jest do głębokiej i trudnej
do przejścia wody. Ci, którzy nie upadają w pokusie, są jakby
wyborowymi pływakami, nie dającymi się porwać; ci zaś, którzy
takimi nie są, wchodzą w nią i toną".
Ryszard Przybylski
Pustelnicy i demony
***
Bez wątpienia cierpliwe znoszenie tak zwanych "pokus" kształtuje charakter, ale nie jest to jedyna droga praktyki. Kto uzyskuje przyjemność poza zmysłowością może poznać Prawdę bez specjalnej walki wewnętrznej, toczonej przez większość Ojców Pustyni. Kto jednak nie osiąga głębszego skupienia umysłu i jego wyciszenia, musi oczywiście być gotowy na taką walkę. W rzeczywistości tak zwane pokusy są związane z silnymi nawykami, a jak wiadomo, zmiana nawyku nie jest sprawą prostą. To oczywiście nie wyklucza istnienia sił, które są zainteresowane upadkiem pustelnika, a które są w stanie podsuwać pewne myśli. Niemniej na dłuższą metę siły te są bezradne, gdy przestajemy oddawać się starym mentalnym nawykom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.