Oczywiście dawno już przestał uważać się za postać realną. Jeśli
w ogóle jeszcze żył w świecie, to tylko pośrednio, poprzez urojonego
Maxa Worka. Ten zaś musiał, rzecz jasna, być prawdziwy. Wymagała tego
natura książek, w których występował. Quinn pozwolił sobie zniknąć,
zamknąć się w kręgu dziwnego, pustelniczego życia, ale Work nadal
dzielił swój świat z innymi ludźmi, a im bardziej znikał jego twórca,
tym uporczywiej zaznaczała się w świecie obecność detektywa. Podczas gdy
Quinn nawet we własnej skórze czuł się nie na miejscu, agresywny,
wygadany Work wszędzie natychmiast się zadomawiał. Wszystko, co Quinn
uważał za problematyczne, Work traktował jako rzecz najzupełniej
oczywistą, toteż wśród swych krwawych przygód zachowywał swobodę
i obojętność, które nieodmiennie imponowały jego stwórcy.
Paul Auster Trylogia nowojorska
tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.