640
Nie mogę z tobą żyć -
To znaczyłoby życie -
A życie jest tam - niżej -
Za skałę skryte -
Grabarz ma do niej klucz -
Odstawia tam naczynie -
Nasze życie - jak filiżankę -
Wyrzuconą przez gospodynię -
Stłuczoną - wyszczerbioną -
Porcelana jest cienka -
Nowa - z Sevres - cieszy -
A stara - pęka -
I umrzeć z tobą - nie mogę-
Bo jedno musi drugiemu -
Zamknąć oczy -
A ty byś - nie mógł -
A ja - czy mogłabym - obok
Stać - i widzieć jak stygniesz -
Nie mając prawa do chłodu -
Tego przywileju śmierci?
I zmartwychwstać nie mogłabym z tobą -
Bo w twojej twarzy
Jezusową mogłabym ujrzeć -
Co nową Łaską się żarzy -
Jasno - ale i obco -
W moim wzroku stęsknionym za domem -
Tylko, że ty jaśniałeś -
Bliżej niż On -
I sądzono by nas -
Bo ty służyłeś Niebu -
Albo - starałeś się -
Ja - nie umiałam tego -
Ponieważ się moje oczy
Tobą syciły -
Podziwiać skąpej światłości
Raju - nie miałam siły -
I gdybyś był zgubiony -
I ja byłabym zgubiona -
Choćby moje imię rozbrzmiewało
Najgłośniej w niebiańskich rejonach -
A gdybyś ty był - zbawiony -
A mnie skazano na pobyt -
Gdzie nie ma ciebie -
Już to samo - piekłem byłoby -
Musimy więc się łączyć - osobno -
Ja tutaj - ty tam - nie inaczej -
Otwierając na oścież drzwi -
Modlitwy - i oceany -
I białe pożywienie
Rozpaczy -
* * * * *
Nie mogę z tobą żyć...
Wszak życie me
grabarz na półkach
stawia tak, jak chce.
On jeden ma klucz,
zamyka, otwiera...
Te nasze dni
to jego serwis.
Stłucze się coś,
niemodne, nadbite
- potrzebne nowe Sevres,
to już zużyte.
Ani umrzeć z tobą za nic
nie mogłabym też,
stać, czekać na twe skonanie!...
I ty nie potrafiłbyś, wierz mi.
Miałbyś drętwieć ty,
a ja miałabym patrzeć,
wciąż jeszcze ciepła, żywa,
wciąż u Śmierci w niełasce?!
Ani mi z tobą wstać z grobu,
bo w oczach mych twoja twarz
zaćmiłaby Jezusową
i w nowym blasku
jaśniałaby wyraźnie, choć obco,
oku utęsknionemu,
bliższa od tamtej po stokroć
sercu mojemu.
I byłby nad nami sąd, wiesz?
Tylko żeś ty Niebios był sługą,
czy usiłował nim być,
a ja - nie.
Tyś mi nasycał wzrok cały...
Czyż trwonić go było trzeba
na mierną doskonałość,
jakiej dostarcza Niebo?!
Gdy potępi cię wyrok srogi,
to i mnie - z tobą,
choćby nawet moje miano
niebiańską chwałą otaczano.
A gdybyś ty był zbawion,
a ja - uwięziona daleko
od ciebie, samo
to stałoby za piekło.
Więc nam trzeba osobno tkwić:
ty - tu, ja - tam.
Pomiędzy nami - uchylone drzwi
na całe oceany,
na modlitwę
i na tę słabiutką pożywkę
- rozpacz.
Dickinson
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.