piątek, 7 marca 2014

Czy mógłby je nam pan biskup przefaksować?


Ewangelicki biskup Horst Hirschler zrelacjonował niegdyś pewne wydarzenie, które w pierwszej chwili brzmi bardzo zabawnie. Jak opowiadał, pewnego dnia zadzwoniła do niego młoda dziennikarka pewnej prywatnej stacji telewizyjnej.

- Czy mogę rozmawiać z przedstawicielem Kościoła? -zapytała. - Tak, witam, tu biskup Hirschler. - Super - powiedziała dziennikarka, wołając do kogoś w tle: „Słuchaj, mam na linii prawdziwego biskupa!" po czym kontynuowała: - Panie biskupie, proszę nam powiedzieć, Kościół katolicki ma swoje przykazania czy jak to się nazywa. Zna je pan biskup? - Tak, oczywiście, są one takie same, jak w Kościele ewangelickim. - O, to bardzo ciekawe! A co takiego w nich jest? Dużo ich jest? - Cóż, mamy Dziesięć Przykazań... - O! - zdziwiła się dziennikarka - Dziesięć? - Tak - wyjaśnił biskup - jest w nich wiele naprawdę mądrych rzeczy. Na przykład piąte przykazanie to „nie zabijaj" szóste - „nie cudzołóż" a ósme - „nie nadawaj nieprawdziwych wiadomości". - Ach, to szalenie ciekawe! Super! A czy mógłby je nam pan biskup przefaksować?

Młoda dziennikarka nie miała złych intencji, ale jej słowa rzucają dużo światła na sytuację wiary we współczesnym świecie. Tym, co utraciliśmy, jest nie tylko „religijne abecadło". Na myśl przychodzi słynna karykatura polityczna z okresu wilhelmińskiego, ukazująca kanclerza Bismarcka, który ze zmęczeniem na twarzy opuszcza wielki parowiec. Kapitan schodzi z pokładu, a pozostali na statku, nieznający sygnałów nawigacyjnych pasażerowie po omacku płyną dalej.

Dziś ma się wrażenie, że niegdysiejsi strażnicy przykazań i cnót po cichu opuścili kołyszący się okręt, którym jest nasze społeczeństwo. Być może sprzykrzyła im się sytuacja, w której na każde ostrzeżenie słyszeli w odpowiedzi wyłącznie drwiny i szyderstwa, a być może po prostu zmęczyli się swą rolą. Wiadomo jednak, że życie nie znosi próżni. Niepisanym prawem jest, że gdy znika cierpliwość, rodzi się niecierpliwość. Miejsce pokory zajmuje pycha, miejsce nadziei - lęk, miejsce wdzięczności -niewdzięczność, a miejsce rozmów - programy talk show. Tak jak próżnię powstałą po utraconych cnotach wypełniały przywary, tak nie trzeba było też długo czekać na ich strażników. Na okładkach tych samych zaś czasopism, które przy każdej okazji bezwzględnie piętnowały kiedyś kościelnych „apostołów moralności" lać zaczęto krokodyle łzy z powodu upadku obyczajów i zachwiania się hierarchii wartości. Z dnia na dzień cnota, którą nikt się przedtem nie interesował, stała się towarem pożądanym niczym woda na pustyni. Ale czym tak w ogóle jest cnota?

Peter Seewald, Szkoła mnichów. Inspiracje dla naszego życia, przekład; Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.