"I jeśli kiedykolwiek umrę - a
wiem, że umrę w bardzo krótkim czasie - umrę, zgłębiwszy ten
świat z bliska i z daleka, z góry i z dołu, ale z nim nie
pogodzony. Umrę i On zapyta mnie wówczas: "Czy było ci tam
dobrze, czy źle?" Ja zaś będę milczeć, opuszczę wzrok i
będę milczeć. Niemota taka znana jest wszystkim, którzy zebrali
żniwo wielodniowego i zapamiętałego pijaństwa. Czyż bowiem życie
ludzkie nie jest chwilowym otępieniem duszy, a także jej
zaćmieniem? Wszyscy jesteśmy jakby pijani, każdy na swój sposób;
jeden wypił mniej, inny więcej. I na różnych różnie to działa:
jeden śmieje się światu w twarz, a inny skłania głowę na piersi
tego świata i płacze. Jeden już się wyrzygał i jest mu dobrze, a
innego dopiero zaczęło mdlić. A cóż ja? Wiele zaznałem, ale nic
nie zdziałałem. Nigdy się nawet tak naprawdę ni roześmiałem i
ani razu mnie nie zemdliło. Ja, który doznałem w tym świecie
tyle, że tracę rachunek i zapominam kolejności - ja jestem
najtrzeźwiejszy z całego świata; na mnie to wszystko marnie
działa... "Dlaczego milczysz?" - spyta Pan, spowity w
błękitne błyskawice. A co ja mu powiem? Nic, tylko będę milczeć
i milczeć...".
Wieniedikt Jerofiejew Moskwa -
Pietuszki
tłumaczenie: Andrzej Drawicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.