Stargany męką straszną zapasów nierównych,
Nie znając kresu żądzy, kres znając możności,
Jak w lekkim szumie skrzydeł aniołów ciemności -
W piekielnej śpię rozkoszy siedmiu grzechów głównych.
Wyszedłem za wątpienie, cierpienia, rozprawy
I idę tam, gdzie rzeczy się ludzkie nie liczą,
I patrzę w owe grzechy, milczące jak stawy,
I wiem już obojętnie, com wiedział z goryczą.
Znam ciebie, wciąż się rwącą, jak pies, furio wściekła,
Co kąsasz na wolności a wyjesz pod batem -
I dzisiaj pomyślałem, gdym myślał nad światem,
Że przecież są i tacy, co pójdą do piekła.
Jan Lechoń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.