poniedziałek, 17 marca 2014

Żydzi a prawo



Artykuł jest niewielkim wycinkiem bardzo obszernej pracy Feliksa Konecznego pod tytułem “Cywilizacja Żydowska”

Wszyscy judeologowie zgodni są co do tego, że religia żydowska posiada charakter prawniczy, a stosunek do Jehowy jest kontraktowy. Sami Żydzi uważają to za coś całkiem naturalnego. Czyż nie tkwi to w samej naturze monolatrii? (Kontrakt z bóstwem zdarzył się raz (jeden raz tylko) w historii rzymskiej. W r. 217 (po klęsce trazymeńskiej) pontifex maximus spisał przy świadkach kontrakt z Marsem o ver sacrum, płatne po pięciu latach – a zatem pod warunkiem, jeżeli Rzym pozostanie nienaruszonym w ciągu tych pięciu lat).

“Religia jest to pakt (Paktum), zawarty pomiędzy człowiekiem a inną duchową istotą wyższego rzędu. Przypuszcza się tedy pewien stosunek naturalny między człowiekiem a tą wyższą istotą duchową, wobec czego przez wzajemne wypełnianie paktu popierają wzajemnie swe interesy (so dass durch die wechselseitige Erfürlung dieses Paktums sie wechselseitig ihr Interesse befördern) “Judaizm był z początku kontraktem takim, zawartym za Abrahama, następnie Mojżesza – co jednako wywodzi filozof Majmon, jak każdy inny Żyd .

I w najnowszej judeologii stwierdza się, jako stosunek z Jehową jest “prawniczym dwustronnym” i że “religia stała się prawem cywilnym i duchowym” – a przy takim stanie rzeczy jest to całkiem naturalnym, jako “na zewnętrzność kładzie się coraz większy nacisk: rabini robią coraz mniejszą różnicę między małym a wielkim w prawie” . Inny badacz wyraża się w te słowa: “Naród żydowski zrozumiał przymierze święte jako najzwyklejszy kontrakt między dwoma osobami, gdzie obie strony zobowiązane są ściśle do wypełniania przyjętych warunków” . Takie pojmowanie religii trwa dotychczas. Chasydka z Połocka, wnuczka cadyka, wykształcona następnie w Ameryce, pisała o tym krótko a węzłowato niedawno w r. 1913: “Bóg potrzebował mnie, a ja potrzebowałam jego. Wspólnym było dzieło nasze według obietnicy Starego Przymierza” .

Obecnie zastanowimy się nad pewną bliższą konsekwencją kontraktu przymusowego. Bądź co bądź Jehowa silniejszy od Izraela. Zawierał kontrakt, ale czyż nie groził, jeżeli go się nie zawrze? Czyż można było usunąć się od kontraktu, gdy z jednej strony świata panowanie nad całym światem, a z drugiej nagromadzenie wszelkiego zła? A zresztą tendencja do szukania ulgi w kontrakcie jest tak naturalna! “Strona” kontraktem związana głowi się tedy, bada tekst, obraca go i odwraca, “spekuluje”, czy nie da się wymacać czegoś, coby ulżyło, ułatwiło, żeby kontraktu nie można nie doprowadzić do targów i kruczków prawniczych.

Chodzi o to, “jakby prawo obejść, a mimo to kary na siebie nie ściągnąć, ani zasługi nie stracić. Uczeni rabini dopomagali w tym Izraelowi wiernie, a raczej nauczyli go tak wygodnego sposobu życia” .

Zapewne na wołowej skórze nie spisałby kruczków prawniczych przeciw Jehowie, jak Żydzi umieją i jak im wolno obchodzić Zakon całkiem legalnie. Zebrałby się z tego łatwo gruby tom; poprzestaniemy oczywiście na kilku przykładach dla charakterystyki.

Najważniejszą sprawą religijną Żyda jest święcenie szabatu. Nie wolno w ten dzień ani uciąć gałązki, ni zerwać kwiatu, ni owocu. Osobno przepisano jak w szabat pluć, żeby to nie było robotą znieważającą święto . Paznokcie obcinać należy nie we czwartek lub dni powszednich, ale w piątek; mądrość rabińska podpatrzyła bowiem, jako paznokcie zaczynają odrastać na trzeci dzień, gdyby przeto obciąć je we czwartek, rosłyby na nowo w sobotę, a zatem ciało Żyda wykonywało by pracę rosnąc . Nie wolno palić tytoniu; surowi talmudyści przygotowują sobie na szabat butelkę dymu tytoniowego i poprzestają na wdychiwaniu go. Nie wolno przenosić rzeczy z domu do domu; ale jeśli dwa domy jedzą wspólny chleb, czyż nie stanowią w takim razie jednego domu? Daje się więc sąsiadowi kawałek ze swego chleba i przenosi się przedmioty od niego i do niego (gdy tego wymaga handel) .

W piątki nie wolno oddalać się od domu ponad siedem “parasas” (jedna parsa liczy się 4.000 kroków), ażeby móc zdążyć na szabat z powrotem do domu, względnie od granicy osady, tylko na 2.000 łokci. Ale są sposoby! Po pierwsze można urządzić “pomieszanie granic”, uwzględniając cztery rodzaje własności gruntowej (prywatnej, publicznej itd.), w co tu już nie wchodzimy bliżej; przechodząc z jednego rodzaju na drugi w sposób trafny, można się wyplątać poza granice wszystkich. Drugi sposób jest prostszy: wieczorem, tuż przed sabatem trzeba przy końcu pierwszych dwu łokci złożyć kawałek pieczeni, lub cały bochen chleba, odmawiając stosowną modlitewkę, po czym wolno od tego miejsca posuwać się o dalsze dwa tysiące łokci we wszystkich kierunkach. Można to wykonać za innego, nawet za kilku, byle wymówić imiona ich i spożyć nieco z potrawy podłożonej, bo to jakby się jadło w domu. Takim sposobem można te dwa tysiące łokci przedłużać wciąż dalej . Skoro się w pierwszym obranym w taki sposób miejscu spożyło coś z szabasowej wieczerzy, a więc szabasowało się tam, zadomowiono się; prawnie przeto liczy się od tego miejsca dalszych dwa tysiące łokci. Nazywa się to ojryw tchimin. W ogóle można z pomocą ojrywów zrobić jeden dom choćby z całej dzielnicy .

Podobnież działa fikcyjne dzielenie się macą w wigilię paschy (tzw. “pomieszanie chleba”) przeciw zakazowi przenoszenia rzeczy w sabat. Obrządek przy tym dość długi pominę. Macę taką przechowuje się w bóżnicy, a gdyby się popsuła, należy dać nową i obrzęd powtórzyć . Ale jest znów sposób prostszy: powiedziano jest, jako nie wolno przenosić, ale nie zakazano rzucać, a zatem szeregiem rzutów wolno przenosić wszystko. Można nawet wynieść potrawy lub rzeczy, niosąc je wprawdzie przed siebie, ale cofając się co chwilę nieco wstecz. Wolno też wynosić, niosąc na odwróconej dłoni, w obuwiu, we włosach itp. .

Podaje Szulchan jeszcze dwa inne sposoby na ruch w sabat, które pomijam. Warto atoli zapisać radę dla płynących okrętem: “jeśli jedzie się dla spełnienia jakiego nakazu religijnego, można udać się na statek w piątek o zmierzchu, ale trzeba z nawigatorem zawrzeć pozorną umowę, żeby nie płynął w soboty; ale jeśli on się tego nie trzyma, nie szkodzi. Podróżując w interesach trzeba jednak wsiąść na statek przynajmniej na trzy dni przed sabatem” . Trzeba tedy tylko uregulować początek podróży.

Wszystkie te kruczki obmyślone są szczegółowo. Do jakiego stopnia sięga pedanteria w szczegółach, przypuszczeniach, wymyślaniach i przewidywaniach wszelkich możliwości, niechaj pouczy ustęp następujący, który przytoczę ze skrótu (wyraźnie: ze skrótu) Löwego dla przykładu:

“Jeżeli ktoś znajdzie się w podróży, a zaczął się sabat, a ma przy sobie pieniądze, osła lub nie-Żyda, niechaj pieniędzy nie wkłada na osła, lecz niech da je nie-Żydowi na sabat, gdyż nakazany mu jest także wypoczynek dla osła w sabat. (Zwierzęta sabatują u Żydów także). Jeśliby zaś coś znalazł, nie może dać tego nie-Żydowi, nie mogąc tego wcale dotknąć. Gdyby zaś nie miał przy sobie nie-Żyda, albo jeśli mu nie ufa, może pieniądze swe włożyć na osła, lecz nie może go prowadzić, a tylko włożyć na niego pieniądze, skoro osioł zacznie iść, a gdy stanie, zdejmie z niego pieniądze itd. Nie wolno też pobudzać osła do chodu głośno, dopóki pieniądze na nim leżą; nie wolno też jechać na ośle, lecz musi iść pieszo, z wyjątkiem gdy zachodzi niebezpieczeństwo dla życia; w takim razie może przekroczyć granicę, do której wolno dojść w sabat. Jeżeli ma przy sobie osła i człowieka głuchoniemego, matołka albo nieletniego, więc raczej niech pieniądze włoży na osła, niżby je miał dać jednemu z tych. Mając zaś przy sobie głuchoniemego i drugiego matołka, niechaj da pieniądze matołkowi; mając zaś przy sobie matołka i nieletniego, także matołkowi; wobec głuchoniemego i nieletniego ma wolny wybór itd. A jeśli ktoś w sabat znalazł sakiewkę z pieniędzmi, nie może jej podjąć, choćby zachodziła obawa, że uprzedzi go w tym inny” .

Widzimy jak Talmud umie być przewidującym; dzięki temu kruczek się zawsze jakiś wymyśli w tej bogatej kazuistyce, i ani osioł, ani Żyd sabatu nie złamie, chociaż osioł będzie nosił, a Żyd przenosił, wkładając. Ale nasuwa się coś jeszcze lepszego na przykład klasyczny:

W szabat nie wolno napisać dwóch liter, choćby jedną rano, a drugą wieczorem, chyba, że na materiale takim, na którym pismo nie pozostaje; (na piasku, na rozlanym soku). Również nie będzie grzechu, gdy napisze się nogą lub ustami. Wolno też wypisać jedną literkę na ziemi, a drugą na ścianie, albo na dwóch ścianach lub na dwóch kartkach książki, albo tak, że te dwie litery nie mogą być razem czytane. Gdyby znajdowały się na dwóch ścianach, tworzących kąt i mogły być razem odczytane, grzech byłby niewątpliwy .

Gorsza sprawa, że nie z tą samą finezją, unieważnia się śluby i przysięgi. “Jeżeli ktoś, czyniąc ślub, użył wyrazu: herem, klątwa, więc ta rzecz jest dla niego zaklęta”. Ale tym samym brzmieniem (cherem) oznacza się niewód na ryby morskie! Podobnież można powołać się na drugie znaczenie wyrazu oznaczającego ofiarę w świątyni: gdy się siebie samego ofiaruje, mogą zachodzie wątpliwości, czy ofiarujący i przysięgający nie miał na myśli jakiejś kości a jeśli kto wyrzeka się przyjemności z żoną, czyż nie mógł mieć na myśli nieboszczki pierwszej swej żony itp. W takich wypadkach cherem staje się bez znaczenia – a zresztą wystarcza okazać żal przed jakim uczonym; uczeni zaś nie potrzebują żadnych formuł ni obrzędów, żeby być zwolnionym od ślubów, a nieuczeni właściwie dlatego tylko, żeby zbyt lekkomyślnie nie czynili ślubowań .

Jak zwalniać od ślubowań, o tym jest w Szulchanie długi ustęp … “Jeżeli kto uczynił ślub, a żal mu tego, może się dać zwolnić od niego, choćby nawet i przysięgał był na Boga. Pójdzie mianowicie do uznawanego uczonego, a jeśli takiego nie ma, więc pójdzie do trzech mężczyzn, choćby idiotów, którzy jednak muszą rozumieć przynajmniej, czego ich uczono i którzy zdołają wymyślić na pozór, dlaczego żałuje ślubu; ci zwolnią go od ślubu, mówiąc do niego trzykrotnie: Matko, śmiej się, teraz ci wolno. A ponieważ teraz nie ma już uznanych uczonych, więc trzeba dać się zwalniać od ślubu zawsze przez trzech mężów. Nikt nie może zwolnić bliźniego swego od ślubu w takim miejscu, gdzie znajduje się rabin, lub w ogóle ktoś uczeńszy od niego samego, chyba że otrzymał od tego uczeńszego pozwolenie. Można zwolnić kogoś od kilku złożonych przez niego ślubów naraz i równocześnie (powyższą formułą) i również kilku mężczyzn naraz, którzy uczynili ślub pewien, a wtedy formuła brzmi: teraz wam wolno. Niekoniecznie musi się wymówić słowa: matko, śmiej się, bo można także użyć innego słowa hebrajskiego o tym samym znaczeniu. Czynność ta może być wykonana stojąco, względem krewnych, w nocy i także w soboty, jeżeli nie dało się wcześniej”. Następują pouczenia szczegółowe, obfite jak zawsze, kazuistyka, kiedy i jak załatwiać na stojąco, kiedy trzeba podać powód, a kiedy obejdzie się bez tego; o ślubach nierozumnych, o pomyłkach, o młodzieży co-dopiero ledwie dojrzałej, o unieważnieniu ślubu córki przez ojca, żoninego ślubu przez męża itd., itd. aż 51 ustępów skróconych przez Löwego na pięciu stronicach bitego druku .

Można zwolnić się (samemu) nawet od najsurowszych przepisów. Do takich należy obowiązek codziennego odmawiania modlitwy: Szma Izrael. Ale już u Majmonidesa czyta się: “Czyje serce stroskane jest i pełne obaw o wykonanie jakiego nakazu, ten wolny jest od wszelkich przepisów i nawet od modlitwy szma. Dlatego też zwolniony jest od tego pan młody, który pojął dziewicę, aż do spełnienia aktu, bo aż do tego momentu myśl jego nie jest swobodna, bo on ma troskę, gdyż ona mogłaby była być już zbeszczeszczoną. Ale kto pojął wdowę, ten chociaż również zajętym jest wykonaniem nakazu (religijnego), musi odmówić szma, bo nie zachodzi nic takiego, coby mogło mącić jego myśl” .

Ze zdumieniem widzi się, że przy pewnych formalnościach może prawowierny Żyd zrzucić z siebie wszelkie zobowiązania. Istnieje rzeczywiście obrzęd służący do tego generalnie, na cały rok, unieważniający nawet przysięgi. Dzieje się to przy zmianie roku. Jest to uroczystość dziesięciodniowa. (W Chinach zmianę roku świętuje się również przez dziesięć dni). W wigilię nowego roku post surowy, obowiązujący nawet dzieci. Do zwykłych modlitw dodane jest wezwanie o wytępienie wrogów Izraela. Dziesiąty dzień tzw. Jom-Kipur, czyli dzień sądny, poświęcony jest obrachunkowi moralnemu z ubiegłego roku, co odbywa się według formułek, całkiem bezmyślnie, bez jakiegokolwiek aktu życia wewnętrznego.

“Żydzi wierzą literalnie, jako Bóg robi tego dnia formalne obliczenie dla każdego Izraelity, co do uczynków dobrych i złych z ubiegłego roku. Od Nowego Roku do dnia Sądnego ma każdy Żyd czas nawrócić się, jeżeli uczynki złe przeważają nad dobrymi. W dzień sądny następuje ostateczne rozliczenie” .

W pierwszy dzień tych świąt “idzie się po południu nad rzekę, wywraca się wszystkie kieszenie i wysypuje do wody okruszyny, mówiąc: Wrzuć, Panie, wszystkie nasze grzechy w głębiny morza. “W sam dzień noworoczny odmawia się modlitwę pokutniczą (al-chet) z wymienieniem 44 grzechów, tudzież (pod koniec modlitwy) tych 13 grzechów, za które Tora nakłada kary najcięższe (nagła śmierć, bezdzietność .

Dwunastokrotne trąbienie na rogu zwanym szofar, odbywa się według ścisłych drobiazgowych przepisów; oznacza to zwracanie się po kolei do pewnych aniołów, pośredników między ludźmi a tronem Jehowy. Przez oba pierwsze dni i dnia dziesiątego odbywają się te specjalne obrzędy. Różnica w te dni z reguły pełna. Każdy w białej śmiertelnej koszuli, w czapce, z szarfą i w talicie jak najkosztowniejszym, co wszystko otrzymał darem od narzeczonej przy ślubie. Nazajutrz po Nowym Roku znowu ścisły post, ale najściślejszy w sądny dzień; toteż w wigilię “chwalebna jest jeść dużo i dobrze” .

Wigilia zaczyna się od zarzynania kur i kogutów, na których przerzucono swoje; (grzechy?) powinny być upierzenia białego. Odwiedza się cmentarz i udziela jałmużn szczodrze. Należy przeprosić wszystkich, którym się wyrządziło krzywdę lub obrazę; trzy razy trzeba próbować, żeby skrzywdzony wybaczył, biorąc zawsze z sobą trzech świadków. Wieczorem w przeddzień sądnego dnia odmawia się “widdu”. Jest to wyznanie grzechów specyficzne; zawiera 22 formułek według 22 liter abecadła; każda formułka zaczyna się od innej litery po kolei. Znajduje się w żydowskich modlitewnikach. “Wymienić dokładniej grzechy własne wolno, byle nie glośno; na głos odmawia się dopiero wyznanie (al-chet) wspólne i ogólne całej gminy synagogalnej. Potem następuje wzajemne bicie rzemykiem z cielęcej skóry trzy razy po trzynaście uderzeń wśród przepisanych modlitewek. Zapala się też w bóżnicy świeczki woskowe, które można poświęcić pamięci zmarłych . Na koniec śpiewak bóżniczy odśpiewuje trzy razy po chaldejsku modlitwę zwaną kol-nidre, której tekst jest następujacy:

“Wszystkie ślubowania i zobowiązania i zaklinania i wyklinania i przysięgi, jakie od obecnego dnia pojednania aż do następnego, który oby zastał nas szczęśliwych, będziemy ślubować, przysięgać i obiecywać i nimi się wiązać, wywołują w nas żal i niechaj będą zniesione, rozwiązane, unieważnione, zniszczone, odwołane, bez znaczenia i ważności. Ślubowania nasze niechaj nie będą ślubowaniami, ani przysięgi przysięgami”.

Kol-nidre śpiewa się już późniejszym wieczorem, jest to więc już początek właściwego “dnia pojednania”, czyli “sądnego”. Nazajutrz odmawia się szereg modlitw specjalnych, z których ostatnia przypada tuż przed zachodem słońca, “kiedy widać jeszcze słońce na koronach drzew” .

Do zagadnienia o prawniczość religii żydowskiej doniosły to materiał, skoro istnieją formalności legalne, w bóżnicy, dzięki którym można na cały rok z góry pozrzucać z siebie zobowiązania, choćby poparte przysięgą. Jest to kruczek najgrubszy, a tym ciekawszy, że umieszczony w uroczystym nabożeństwie.

Chaldejszczyzna w kol-nidre wskazuje, że do pierwotnego judaizmu sprawa ta nie należy; terminus a quo zdaje się przypadać na “niewolę babilońską”; niektóre zaś zwyczaje, wskazując niski rozwój osad i życia społecznego w nich, zdają się świadczyć, że obrządków tych nie sposób odnieść do szerokiego życia w “golusie”, do dużych miast i rozgałęzionych stosunków. Prawdopodobnie tedy geneza rzeczy mieści się w dobie “drugiej świątyni”. Ale czyż każdy szczegół jom-kipuru tkwił w nim od samego początku? Opisuję tu według Szulchanu Aruchu, a więc tak było w drugiej połowie wieku XVI, tak było w Jerozolimie czy też w Krakowie, tak było wszędzie, dokąd Szulchan dotarł. A zatem zasadnicza myśl tego święta: pojednanie, odpuszczanie wstecz i odpuszczanie z góry, to wszystko istniało około roku 1567; a czyż można przypuścić, żeby rabbi Karo mógł był wprowadzić coś nowego, a tak doniosłego? Tylko szczegóły mogły narastać z wiekami, a zdumiewać się musimy, że pomysł unieważnienia przysiąg z góry rok w rok, wytrzymał próbę czasu i że w r. 1567 był “na czasie”.

A potem następowały jeszcze uproszczenia, ułatwienia. Posiadamy dokładne świadectwa z wieku XVIII i z pierwszej połowy XIX. Gotowy formularz grzechów w porządku alfabetycznym ułatwia przegląd roku przeszłego i wgląd w rok przyszły. Nie uległ też zmianie “kaporet”; opisuje go autor “Błędów talmudycznych”, i Maimon, Brafman i Löwe; zarzynali tedy drób na odpuszczenie grzechów niemieccy Żydzi po roku 1830, a że polscy czynią to dotychczas, któż zaprzeczy? Stwierdza też Löwe użytek rogu szofara i wrzucania grzechów do rzeki; były więc “trąbki” przynajmniej do połowy XIX wieku w Niemczech, i odśpiewywało się obok tego kol-nidre.

Maimon zna doskonale ceremonię chłostania się rzemykiem po 39 razów; nazywa się to w jego pamiętnikach “malket”, a widział to nie tylko na zacofanej Litwie, ale także w synagogach konserwatywnych “światłego” Berlina. Pisze szczegółowo o kol-nidrze, a przydaje wiadomość o ceremoniale zwanym hasorat-andorim, który opisuje Maimon w ten sposób: Zbierają się trójkami, jeden wyznaje przed dwoma innymi, jakie zobowiązania mu dolegają, prosi o zwolnienie, uznając tych dwóch za swoich sędziów; oddala się nieco, zzuwa obuwie, i siada na gołej ziemi, co ma być symbolem, jako sam skazuje siebie na dobrowolne wygnanie. Przez jakiś czas modli się w odosobnieniu od tamtych, aż go przywołają znów przed siebie i odezwą się do niego w te słowa: Bracie, tyś nasz brat! Nie ma ślubów, nie ma przysiąg, nie ma już wygnania, skoro poddałeś się sądowi. Powstań z ziemi i przyjdź do nas! – Trzykrotnie to powtarzają i już pokutnik zwolniony jest choćby z najsurowszych zobowiązań .

“Cały traktat w misznie Sebuoth przedstawia najdokładniej zwyrodnienie i nadużycie przysięgi”. Przy sądowej nawet przysiędze “były rozmaite wybiegi, którymi można było przywłaszczyć sobie cudze mienie. “Bez znaczenia jest przysięga kobiet. W sądach gojów wolno wyzyskać “sposobność” (zysku) i nie ma krzywoprzysięstwa, jeżeli się zachowa obrządki i fortele getarat-nedorim i messirat-medua .

“Jeżeli Żyd okradł nie-Żyda, a ten spowodował go do przysięgi wobec innych Żydów, że go nie okradł, a inni Żydzi wiedzą, że krzywo przysięga, natenczas muszą go zmusić, żeby się ugodził z nie-Żydem, a nie przysięgał, choćby był do przysięgi zmuszony, gdyż od krzywej przysięgi imię Boskie profanuje się; jeśli jednak nie zachodzi taki wypadek, a on przysiąc musi, bo inaczej życiu jego grozi niebezpieczeństwo, w takim razie może w sercu swym uznać przysięgę za nieważną”.

Lekceważenie przysięgi wobec nie-Żydów musiało osłabić ją w ogóle, również w stosunku do swoich. Zaprowadzenie trzech stopni przysięgi nie mogło nie wywołać wrażenia, jakoby właściwą przysięgą była tylko najsurowsza z nich. Wysilano się tedy, żeby zrobić z niej coś potwornie straszliwego, żeby mieć pewność.

Nie imponowały zapewne przysięgi odbierane w przedsionku synagogi (pulisz). Jeżeli chodziło o mniej, niż 50 grzywien, przysięgano “na wrzeciądze synagogi”, tj. przy wejściu do szkoły żydowskiej, nad łańcuchem, czyli “kolcze”, tamże wiszącym (na noc łańcuch opuszczano, we dnie wisiał przytwierdzony z jednej strony do muru. Drugiego stopnia przysięga, w sprawach ponad 50 grzywien. Odbywa się nad “rodałem” dziesięciu przykazań . Ponad tymi przysięgami, lekkimi niejako, unosi się atoli rodzaj trzeci, przysięga wielka rytualna. Samo istnienie przysiąg małych, a wielkich podważa oczywiście samą instytucję przysięgi.

Toteż przysięga żydowska rytualna stanowi długi a straszliwy obrządek, żeby odstraszyć od wszelkich fortelów. Są trojakie przysięgi: według Tory, według Talmudu i pod heremem, tj. pod klątwą. Samo zażądanie takiej przysięgi przez władzę żydowską jest ubliżającym dla Żyda, bo żąda się jej tylko wtedy, gdy zachodzi podejrzenie, że mniejsza przysięga mogłaby nie starczyć. Jest to tzw. przysięga more iudaico, jakiej wymagały od Żydów także sądy państwowe chrześcijańskie. Wzmianek o niej pełno, gdyż obowiązywała w sądach koronnych aż do r. 1848 (we Francji zniesiona o rok wcześniej), ale na czym jej obrządek polegał, nie wiedziałbym, gdyby nie opis jej u Brafmana, skąd przepisuję:

“Jeżeli chcecie naznaczyć komu przysięgę, wydobądźcie zwitek Tory i wskażcie mu wszystkie w tym prawie zawarte zaklęcia; przynieście nosze, które są używane dla trupów, nakryjcie je całunem, który służy do okrywania trupów; przynieście z sobą róg, w jaki się trąbi w dzień Nowego Roku; przyprowadźcie małe dziatki ze szkół, przynieście nadęte pęcherze i rzućcie je przed noszami (a bet-din podówczas powinien przemawiać do przysięgającego, że on będzie jutro zupełnie tak samo porzucony, jak te pęcherze). Przynieście koguta, zapalcie świece, przynieście ziemi i postawcie przysięgającego na tęż ziemię, zatrąbcie w róg i objawcie mu głośno te słowa: słuchaj człowieku, jeżeli ty uczynisz fałszywą przysięgę, to wszystkie przekleństwa zawarte w prawach spadną na ciebie. Poczem czytać mu wypada całą formułę heremu i kiedy zatrąbią w róg, wszyscy przytomni, a nawet i dzieci tam się znajdujące, powinni odpowiedzieć: amen” .

Przybory znoszone do aktu przysięgi i cała makabryczność aktu wywierają wrażenie przeraźliwe i wcale się nie dziwimy, że “każdy Żyd woli ponieść raczej najdotkliwsze straty, aniżeli stanąć do przysięgi z rozkazu bet-dinu” (tj. sądu stałego przy każdym kahale). A jednak może być coś jeszcze gorszego! mianowicie okrutna formuła heremu, iście wymyślna w okrucieństwie. Nie przytaczam jej w całości, bo zajęłaby przynajmniej trzy strony druku. Poprzestanę na zacytowaniu pewnych wyrażeń, tak silnych, że chyba silniejszego nie wymyślono nigdy:

” … niszczymy, przeklinamy, unicestwiamy, hańbimy … w imię 613 praw Bożych . .. wszystkimi heremami, przekleństwami, zaklinaniami, wypędzaniami i unicestwieniami jakie tylko były używane od czasów Mojżesza aż po dzisiejszy dzień”. Wymieniwszy liczne nazwy Boga z odpowiednimi komentarzami i wplótłszy w to analogię, powtarza się następnie dziesięć razy przekleństwo od każdej z tych istot boskich z osobna, co sprawia wrażenie tym groźniejsze, im mniej jest zrozumiałe z powodu zagadkowych dla niewtajemniczonego wyrażeń kabalistycznych. Nie starczy jednak dziesięcioro przekleństw; nastąpi ich jeszcze dwanaście, za każdy miesiąc w roku, od 12 archaniołów, panujących nad poszczególnymi miesiącami wraz z orszakami swych aniołów. Dodaje się jeszcze przekleństwa od siedmiu archaniołów dni tygodnia i czterech “zarządzających czterema porami roku i jeszcze przekleństwo “przez siedem świątyń”.

Ale to wszystko stanowi dopiero wstęp! Teraz dopiero zabrzmią właściwe przekleństwa: “Niech on będzie przeklętym od wszystkich początków prawa, imieniem korony i pieczęci! Niech on będzie przeklęty ustami Boga wielkiego, silnego i strasznego! Niechaj do niego pospieszy nieszczęście! Boże Stwórco, wytęp i wyniszcz go … Gniew Boży niechaj rozpiorunuje się w całej grozie nad głową jego! Diabli niech idą na spotkanie jego! … żeby ani jednego miesiąca nie dożył! Niechaj ukarze go Bóg suchotami, gorączką, zapaleniem płuc i mieczem, wrzodami i żółtaczką.. . Droga jego niech będzie niebezpieczną, pokryta czarną ciemnością … niech ze świata strąconym zostanie! Niech własnymi oczami patrzy na wszystkie ciosy, uderzające w niego … Przekleństwem jako szatą on cały się owinie. Sam siebie on zniszczy, a Bóg rozgromi i zniszczy go na wieki. Nie przebaczy mu Bóg; przeciwnie, gniew i zemsta boża zleją się i spłyną na takiego człowieka i wpiją się i wsiąkną wszystkie przekleństwa w niego. Imię jego będzie zatarte w podniebieskiej przestrzeni i skaże go Bóg na przekleństwa poza pokoleniami Izraela według klątwy i sojuszu napisanego w prawach” .

A to wszystko dzieje się w obecności wszystkich, mających chęć przyjść i słuchać, wobec dziatwy szkolnej! Tradycja faktu zapewniona na lat kilkadziesiąt!

Tekst heremu i przysięgi godzien jest specjalnych studiów judeologów. Widoczne, jako nie jest on jednolity i nie powstał od razu. Kabalistyka wywarła tu silne piętno, w dawnym jeszcze swym okresie, kiedy kwitnęła nauka o imionach Bożych i fantastyczna angelologia, a więc stosunkowo późno, już w wiekach średnich, jakkolwiek prawdopodobnie w pierwszej ich połowie. Do przyjęcia tak monstrualnych zaiste tekstów i aparatów skłonić mogła tylko jakaś przewrażliwiona zaiste potrzeba; jakżeż lekkimi musiały bywać takie przysięgi żydowskie wobec własnych sądów, skoro należało aż tak obostrzyć je!

Wynikałoby z tego, że krzywoprzysięstwo (anulowane kruczkami) nie było jeszcze czymś pospolitym w czasach dawniejszych, kiedy ułożył się żydowski przewód sądowy. Proces ustalił się wcześniej znacznie, nim samo prawo cywilne i karne. Kościół katolicki recypował przewód sądowy od Żydów, co najpóźniej z lat 50-70 po Chr. (gdyż potem usunął się zupełnie spod wpływów żydowskich) – prawo zaś cywilne i karne spisywane jest dopiero w czwartym sedarze miszny .

O ile sama kodyfikacja prawa pozostała na zawsze chaotyczna, proces jest jasny, konsekwentny, i stoi w ogóle wysoko.

Przewód żydowski jest oryginalny. Oto kilka jego cech:

Świadkowie muszą obwinionemu wpierw zwrócić uwagę, na co się naraża – instytucja wielce humanitarna. “W pewnym związku z owym koniecznym przestrzeganiem znajduje się również niespotykane gdzie indziej darowanie kary przestępcy, gdy się na przewodzie sądowym do popełnionego przestępstwa sam przyznał. Jako skutek konieczny owego przyznania jest darowanie kary” – czego nigdzie indziej nie ma. Następnie “instytucją dla żydowskiego prawa procesowego wysoce charakterystyczną i w tej formie nigdzie poza tym nie spotykaną, jest instytucja świadków – oskarżycieli. To jest specjalne znamię procesu żydowskiego”. (Przejął to także Kościół pierwotny). Z żydowskiego prawa wyszła kara najcięższa: klątwa. Stamtąd też pochodzi i chłosta, stosowana do ludzi wolnych (zwykle do 39 razów), a co spotyka się w prawie kościelnym aż do VII wieku . Dodam, że w prawosławiu było pospolite jeszcze w wieku XV.

“W ustawodawstwach kościołów wschodnich znajdujemy dość liczne ślady prawa żydowskiego”. Ormiańskie prawo procesowe jest “wprost identyczne z żydowskim” – albowiem jest to pierwotne prawo procesowe kościelne, jeszcze bez wpływów zachodnich prawa rzymskiego. Kodeks Jesubochta z w. VIII wykazuje również liczne wpływy żydowskie .

Wpływy te zastanawiają tym bardziej, że “element żydowski … pozostawał gdzieś na uboczu, nie wywierając jakiegoś większego wpływu na to, co się w łonie chrześcijaństwa nowego rodziło” i że spośród rodowitych Żydów chrześcijanami zostawali tylko bardzo nieliczni” .

Z prawa zostało Żydom celowanie w kazuistyce, ale ich przewód sądowy zawsze będzie stanowił “tytuł do sławy”. I suum cuique: żydowski proces karny ma opinię u prawników jak najlepszą, uchodzi za humanitarny, i o zasadach wzniosłych .

Co do kruczkarstwa zaznaczmyż że literalne pojmowanie prawa musi wszędzie do tego prowadzić. Żyd nie potrafi jednak pojmować prawa inaczej. Kruczkarstwo stanowi jakby wykwit myśli prawniczej również u Beduinów. Następujący przykład świadczy, że “metoda talmudystyczna” zdarza się nie tylko u wyznawców Talmudu!

U Beduinów istnieje prawo, że jeżeli przestępca dotknie czyjegoś ciała, ten dotknięty ma być jego obrońcą. Podróżnik Klippel widział, jak matka więzionego złodzieja wetknęła jeden koniec sznura w usta syna, a nocą przeniosła drugi koniec do sąsiedniego namiotu i rzuciła na piersi śpiącego właściciela namiotu, który został okradziony; i byłby musiał sam poszkodowany bronić złodzieja, gdyby nie przypadek. Przypadkowo, nie wiedząc o niczym, wyrwał okradziony sznur z zębów złodzieja, a więc nie miał obowiązku bronić go . Zupełnie jak z Talmudu, chociaż bez Talmudu!

Prawniczość religii stała się u Żydów cechą dominującą, gdyż wkroczyła nawet w dziedzinę religii najbardziej, że tak powiem – suwerenną, na pole etyki. Nawet etyka żydowska jest prawniczą!

Jakżeż znamienne jest oświadczenie Maimona z XVIII wieku: “Moraliści mogą nam przypisywać tylko prawidła roztropności, tj. używanie środków do osiągnięcia danych celów, lecz nie cele same” .

A z początkiem wieku XV czytamy w monografii żydowskiego uczonego na ten temat, co następuje:

“Życie zgodne z przepisami religijnymi staje się źródłem nauki etycznej i wychowania. Przede wszystkim wplata się w życie ludzkie porządek prawny, wypełnianie przepisów, które towarzyszą wszelkiej pracy i wszelkiemu użyciu życia. Gdy rabinizm otacza życie jednostki i ogółu czynami religijno-prawnymi, gdy każda godzina dnia i roku, wszystkie zjawiska w przyrodzie, wypadki i wydarzenia człowieka, otoczone są przepisami prawnymi, gdy wszystko to i każda rzecz z osobna uświęcone zostają przez błogosławieństwo, czyn symboliczny lub wypełnienie jakiegoś obyczaju – natenczas działanie, wola i czyny kształtują się jako jedność skupiona i jednorodna” .

Czyż można się zdobyć na większą apoteozę prawa?

W drobiazgowości przepisów chodzi oczywiście o środki, nie o cele. Jeśli tedy “wszystkie zjawiska, wypadki i wydarzenia” podpadają przepisom, wyrabia się zmysł prawniczy w doborze środków działania. Nie wolno naruszać przepisanych form. Formalizmem czci się Jehowę i syci się sumienie! Moralność polega na posłuszeństwie prawu; moralnym jest wszystko, co da się podciągnąć jakkolwiek pod jakąkolwiek literę prawa. W zakresie swej własnej religii i cywilizacji nie rozróżnia Żyd etyki od prawa; nawet inteligencja żydowska nie ma najczęściej pojęcia o tym, że to a tamto nie to samo, że istnieje etyka ponad prawem, że prawo może być godnym potępienia ze stanowiska etyki, a w takim razie etyce należy się pierwszeństwo. Żyd uważa się za moralnego, gdy nie wchodzi w kolizję z prawem.

Trudno nie przyznać słuszności następującej uwadze: “Prawo istotnie nie wymaga nic więcej, jak tylko zadośćuczynienia swym przepisom … Prawo nie wymaga wyższych pobudek działania, jak tylko zewnętrzne; dlatego też wśród tych pojęć cała religia, cały zakres dobrych uczynków zeszły do czczej formy zewnętrznej. Cała wartość dobra moralnego zanikła zupełnie, bo powodem czynienia dobrze był przymus, była martwa litera prawa. Było to zatem zatrucie religii i wszelkiej moralności już w samych ich zarodkach” .

Jeżeli Żyd uważa, że ani Tora, ani Talmud nie zakazują mu wyraźnie, w danym wypadku działać na szkodę nie-Żyda, nie przejdzie mu przez myśl, iż w tym miało być coś zdrożnego. Ma do dyspozycji pełno cytat, upoważniających by był w sumieniu swym czystym, gdy nie pełnił nic zakazanego. Bardzo znamiennie wyraził się w tej materii żydowski apologeta pod sam koniec XVIII wieku: “Na nieszczęście Talmud ukraść tylko zakazuje (nacri) cudzoziemcowi, ale pozwala z błędu jego korzystać; widoczna zaś rzecz jest, że między korzystaniem z błędu a wprowadzeniem w błąd różnica jest niezbyt wielka” … po czym dodaje: “nacri znaczy właściwie bałwochwalcę” , a więc nie-Żyda.

Wobec tego cóż się dziwić, że wszędzie “pośród narodów”, stwierdza się jako przestępczość jest u Żydów znacznie większa, niż u nie-Żydów? W niektórych wypadkach dochodzi to aż do dwudziestokrotności ! . Nie próżno Żydzi wystarali się, ażeby w statystykach sądowych zniesiono rubrykę “wyznanie”. Oczywiście, że jeżeli przez długi szereg pokoleń prawo zezwala na tego rodzaju licencje przestępcze wobec nie-Żydów, jeżeli ukarany przez sądy “gojów” nie traci czci wobec swoich, jeżeli nabędzie się wprawy na nie-Żydach, da się to potem we znaki także stosunkom pomiędzy Żydami. Obycie się ze zbrodniczością musi wpływać na rozszerzanie się jej.

Jakimże dziwnym wyjątkiem musiał by być Żyd, któryby oszukiwał ściśle samych tylko chrześcijan! Czyż to wykonalne w umysłowości ludzkiej, żeby on nie począł oszukiwać po pewnym czasie także swoich? A który Żyd postępuje uczciwie względem swoich z poczucia etycznego, a nie tylko z prawa, taki pozostanie uczciwym również względem nie-Żydów. Nauka żydowska nie zna wprawdzie etyki, ale Żyd może ją odczuć sam – i jeżeli odczuje, zastosuje ją także względem chrześcijanina.

Wracam jeszcze do spostrzeżenia, jako Żyd uważa się za moralnego, gdy nie wchodzi w kolizję z prawem swoim. Skutkiem tego musi wymagać od prawa, by go pouczało w każdej okazji życia, nigdy go nie opuszczając, nie pozostawiając bez opieki. Celem i obowiązkiem prawa wobec prawowiernych jest, żeby wszystko było przewidziane i wyraźnie wypisane, co jest zakazane, a co prawu obojętne. Prawo ma być wszechwiedzącym, ograniczającym wszelkie możliwości życia. A zatem: im więcej prawa, tym lepiej! Oto zasada żydowskiej metody ustroju życia zbiorowego! Musi z tego wytworzyć się elephantiasis prawa (ustaw, rozporządzeń, przepisów itp.). Jest to choroba typowo żydowska, którą zaraził się już kontynent europejski.

Spróbujmyż znowu próby przez antytezę. My łacinnicy, powtarzamy za Rzymianami: Quid leges sine moribus – i – Corruptissima respublica, plurimae leges. Czyż to nie dwa odrębne światy? Odmienna filozofia prawa wydaje z siebie odrębny świat moralny.

Biorąc sprawę ściśle, z żydowskiego prawodawstwa nie da się wysnuć śladów żadnej filozofii prawa. Prawo żydowskie jest afilozoficzne. Przed 60 przeszło laty zapragnął był Leopold Auerbach dotrzeć do filozoficznego gruntu, marząc, że mu się powiedzie, ułożył filozofię prawa żydowskiego, Tory i Talmudu. Zrobił sobie z tego zadanie życia i wydał tylko “Zarys dziejów rozwoju” tego prawa, jako tom I dzieła o żydowskim prawie obligacyjnym. Radował się, że pracuje w dziedzinie, w której – jak sam wyraźnie zaznacza – nie miał wzoru, gdyż nie miał poprzednika. I skończył na tym wstępie, nie zdoławszy wykryć jakiejś osi tego “historycznego rozwoju”. Dalej nie zaszedł w ogóle, o filozofii prawa żydowskiego nikt już po nim nie myślał, a natomiast przyjęto jako Izrael własnego prawa obligacyjnego nie posiadał; ani więc ta część prac Auerbacha wyniku nie dala.

Prawo żydowskie nie może być ujęte w jakiś system dla tej przyczyny, iż składa się niemal wyłącznie z kazuistyki. W zamęcie szczegółów, których część nieproporcjonalnie duża powstała z kruczkarstwa, z jakiegoś istnego prawowania się z Jehową, nie sposób ująć zasady w system. Kazuistyka, to – quantitas, nie qualitas. Dumą i dążeniem kazuistyki cóż innego, jak przymnażanie “przypadków”, posiadających prawniczą klasyfikację; a z tego muszą się rodzić przepisy, nakazy i zakazy, plurimae leges.

Żydzi byli i są istnymi pasjonatami przysparzania ustaw, bo są tego zdania, że im bardziej wszystko ujęte w kluby prawa pisanego, tym więcej ładu w życiu, a zatem walory życia znajdują więcej pola do rozwoju. Według nich prawodawcza ingerencja potrzebna jest we wszystkim dla dobra obywatela; toteż jakżeż łatwo, bo konsekwentnie, wyłania się z tego entuzjazm dla ingerencji państwa. Niemal wszyscy Żydzi dumni są z tego, że posiadają prawo pisane, przewidujące tyle szczegółów, drobiazgowych nawet, z kazuistyką jak najwielostronniejszą. Ten przedmiot ich prawa stanowi w najgłębszym ich przeświadczeniu zaletę, wynoszącą ich wysoko ponad “narody”. Wierzą mocno w cudowną moc prawa pisanego. Są przekonani, jakoby prawodawstwo nadawało treść i formę państwu, społeczeństwu, rodzinie, obywatelowi – a odkąd tylko równouprawnienie polityczne zapewniło im wpływy na państwowość w Europie, dążyli i dążą do tego, by było jak najwięcej praw.

Żydowskie pomysły prawodawcze noszą na sobie niemal zawsze piętno aprioryczności. O ile wdają się w rozleglejsze koncepcje – poza kazuistyką i kruczkarstwem – lubią uproszczenia dedukcyjne, żeby z jednego założenia wydedukować całą rozmaitość życia zbiorowego. Przyjąwszy jakąś tezę co do tego, jak “na świecie być powinno”, pragną ten wymyślony stan rzeczy uskutecznić za pomocą . . . odpowiednich ustaw. Ustawodawczy aprioryzm stanowi cechę żydostwa.

W taki sposób gotowi są urządzać “gojom państwa; w taki bowiem sposób urządzili własne państwo w Palestynie.

Słusznie wyraził się Zieliński w aksjomacie: “Najpierw było prawo, potem państwo”. Zupełną prawdę powiada apologeta judaizmu, Maurycy Friedlaender, jako “wszystkie inne narody utworzyły prawo zgodne ze swymi państwami, lecz jeden tylko Izrael utworzył państwo zgodne ze swoim prawem”. Przepisuję tu Zielińskiego, który dodaje: “Myli się tylko Friedlaender, uważając to za zaletę” .

Obok aprioryzmu wnoszą Żydzi w życie zbiorowe “gojów”, z którymi są równouprawnieni, drugą swą cechę: gromadność, niechęć do personalizmu. Im więcej gdzie wpływów żydowskich, tym więcej uciemiężenia osobowości.

A wszystko ma być prawem opisane, cała cywilizacja niechby zamieniła się na prawniczą! Jeśli religia żydowska jest prawniczą, widocznie należy urządzić prawniczo wszystko, co człowieka dotyczy – tak rozumuje Żyd. Jeżeli coś nie jest w porządku, wynika z tego, że nie zostało obmyślone i urządzone należycie prawniczo, lub że nie zastosowano dostatecznego przymusu, by życie stało się takim, jak mu przepisuje aprioryczne prawo. Trzeba tedy według żydowskiego rozumienia uzupełnić luki prawnicze nakazów i zakazów i obmyśleć skuteczne sankcje – a będzie dobrze.

To wszystko wymaga stosów ustaw i nieustannej czujności ustawodawczej. Nigdy ustaw dosyć! Etyka stanowi czynnik życia zbiorowego niższego rzędu, a właściwie zbędny wobec prawa – mniema Żyd. Bo uczeni jego stwierdzili nieraz (Maimon, Mendelsohn, Lazarus, Philippson), jako judaizm nie jest objawioną religią, lecz objawionym prawem; niektórzy są nawet tego zdania, że wolno Żydowi wierzyć, w co mu się podoba byle słuchał prawa. Etyka jest dla nich czymś pełnym wahań, a więc niepewnym, gdy tymczasem prawo pisane jest wyraźne, ich zdaniem bezpieczniejsze.

Religia, etyka, życie zbiorowe, wszystko u Żydów jest prawnicze; cała cywilizacja jest prawniczą, jednostronnie prawniczą. Nie poprzestali na prawa uwielbieniu, lecz wyznaczyli mu w ustroju życia zbiorowego tyle miejsca, iż wytworzyli istną elephantiasis prawodawczą.

Czy to w Torze, czy następnie w Talmudzie, czy wreszcie w ustawodastwie kahalnym, wszędzie uderza ta elephantiasis, ów nadzwyczajny rozrost prawniczości i prawodawstwa. Tę skłonność wnieśli w golus, a w zetknięciu z publicznym życiem gojów nadali jej znaczny impet. Przerost ten wybujał w golusie do rozmiarów nadzwyczajnych, powstał był już za pierwszych wieków palestyńskich (por. “Etyka i praw rozdział VIII w “Rozwoju Moralności”).

Wielkie zamiłowanie i choćby największa biegłość w prawie, lecz bez systemu, bez filozofii prawa, pozostanie zawsze czymś powierzchownym, nie wyłaniając z siebie żadnej ogólniejszej idei. Prawniczość umysłu może dodawać bystrości, lecz gdy pozbawiona jest filozofowania, a przez to łączności z innymi naukami, nie pogłębi go. Nie prowadzi ani nawet do znajomości warunków bytu własnego społeczeństwa. Prawniczość żydowska stanowi jakby magazyn kamuszków mozaikowych, z których atoli nie umieją zrobić obrazu.

Prawo traktowane jako zbiór przepisów i studia kazuistyki kończy swój rozwój na przewodzie sądowym; gdy tymczasem prawo filozoficznie ujmowane tam się dopiero zaczyna w najlepsze. Wkracza w dziedzinę nauk historycznych, stanowiąc niezrównane wprost narzędzie przy roztrząsaniu zagadnień dziejowych. Tak pojęte prawo stanowi w parze z historią jedną naukę, wiodącą do historyzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.