piątek, 21 marca 2014

Rozmowa Duszy z Naturą


Natura. Idź, córko moją ukochana—bo tak zwać cię będą ludzie przez długie wieki. Żyj, bądź wielką i nieszczęśliwą.
Dusza. Jakiegoż grzechu dopuściłam się, nie żyjąc jeszcze, iż mię skazujesz na tak straszną karę?
N. Jaką karę, córko moja?
D. Nie przeznaczasz-że mi, bym żyła nieszczęśliwą?
N. Tak, lecz pragnę równie, byś wielką była, a jedno bez drugiego stać się nie może. Zresztą przeznaczonaś dać życie ciału ludzkiemu, a wszyscy ludzie z konieczności rodzą się i umierają
nieszczęśliwi.
D. Toć przeciwnie winnaś była postanowić, by z konieczności wszyscy szczęśliwi byli, a skoroś tego uczynić nie mogła, należało zaniechać wydawania ich na świat.
N. Ni jedno, ni drugie nie jest w mojej mocy, która podległa jestem Przeznaczeniu, ono zaś postanowiło inaczej, cobądź jest tego przyczyną. A teraz, gdy już stworzona jesteś i przeznaczona do uformowania istoty ludzkiej, niczyja moc, ni moja, ni cudza wyrwać cię z niedoli spólnej ludziom nie zdoła. Co więcej, trzeba ci będzie znosić własną i to cięższą dla doskonałości, którą cię obdarzam.
D. Nie umiem jeszcze wiele, co tylko bowiem rozpoczęłam życie; i stąd pochodzić musi, iż cię nie rozumiem. Lecz powiedz mi: doskonałość i ostatnia niedola jest-że to rzecz ta sama, a, jeżeli jest rzecz różna, nie wolnoż ci rozdzielić jednej od drugiej?
N. Dla duszy ludzkiej, a w odpowiednim stopniu dla duszy wszystkich stworzeń są one—rzec można—identyczne; doskonałość ducha wywołuje większe napięcie żywotności, skąd wypływa większe poczucie własnej niedoli; jest więc doskonałość większem nieszczęściem. Podobnie większa żywotność ducha potęguje miłość własną, kędykolwiek się skłoni i pod jakąkolwiek objawi się postacią, a to zwiększenie miłości własnej wiedzie za sobą natężone pożądanie szczęśliwości, stąd większe niezadowolenie i niesmak z jej braku, dotkliwsze uczucie bólu, który zeń wypływa. To wszystko mieści się w porządku pierwotnym i wiecznym, ustanowionym dla istot stworzonych, którego ja odmienić nie mogę. Do tego subtelność umysłu i żywość wyobraźni odbiorą ci część panowania nad sobą. Zwierzęta używają dla celów, które sobie naznaczą, wszystkiej swej zdolności i siły. Ale ludzie spełniają rzadko w całości swą wolę; przeszkadza im zwykle rozum i wyobraźnia, stwarzające tysiąc wątpliwości w sądzeniu i tysiąc przeszkód w wykonaniu. Najmniej uzdolnieni i najmniej przyzwyczajeni do zastanawiania się i rozprawiania z samemi sobą, wykonują czynności swe najśpieszniej i najskuteczniej. Ale umysły podobne twojemu, zatopione wiecznie same w sobie i jakoby przygniecione ogromem swej wielkości, a stąd nie władnące sobą, gubią czas, niestanowcze ni w sądach, ni w czynnościach, co jest plagą, jedną z największych, jakie trapią ludzkość. Dodaj, że podczas gdy wsparta znakomitymi zdolnościami przewyższysz łatwo i w krótkim czasie prawie wszystkie twego rodzaju w rozwiązywaniu zagadnień najcięższych, w poznaniu umiejętności najsubtelniejszych, nie zdołasz przecież nigdy, albo z wielkim trudem, nauczyć się i zastosować wielu rzeczy użytecznych nie tylko w sobie, lecz w obcowaniu z innemi ludźmi, a będziesz je widziała równocześnie wykonywane doskonale i zdobywane bez trudu przez ludzi nie tylko niższych, lecz nawet godnych pogardy. Te i inne nieskończone trudności i niedole gnębią i towarzyszą umysłom wyższym, lecz są równoważone dostatecznie sławą, chwałą i zaszczytami, które przynosi tym doskonałym duchom ich wielkość, oraz trwałością pamięci, jaką po sobie zostawią potomnym.
D. A tę chwałę, te zaszczyty, o których powiadasz — będęż miała od nieba, czy od ciebie, czy od kogo drugiego?
N. Od ludzi, gdyż nikt prócz nich dać jej nie może.
D. Otóż widzisz, ja sądziłam, że nie umiejąc tego, co, jak powiadasz, tyle potrzebne jest dla obcowania z ludźmi, a co dostępne jest nawet umysłom płytkim, będę przez nich wzgardzona i odepchnięta, nie zaś uwielbiana, i że żyć będę niezrozumiana, jako niezdatna do przebywania w społeczności ludzkiej.
N. Nie dano mi przewidzieć przyszłości, ani nawet przepowiedzieć ci niemylnie, co ludzie czynić ci będą i myśleć o tobie w czasie, gdy zamieszkasz ziemię. Powiem tylko, wsparta doświadczeniem i wnioskując z przeszłości, że będzie cię prześladowała zawiść, która jest drugą plagą czepiającą się dusz wzniosłych; będzie cię gnębiła pogarda i lekceważenie. Ten los zresztą spotyka zazwyczaj podobne tobie. Za to wnet po śmierci, jak zdarzyło się niejakiemu Camoensowi, albo jak trafiło się; w niewielkiej czasu różnicy innemu, zwanemu Milton, będziesz uwielbiana i wynoszona pod niebo, nie mówię przez wszystkich, lecz przynajmniej przez szczupłą liczbę ludzi z rozsądkiem. I może prochy osoby, w której będziesz przebywać, spoczną we wspaniałym grobowcu, a twoje czyny naśladowane w różny sposób będą przechodziły przez ręce ludzkie i będą opisywane przez wielu i przekazywane pamięci, zebrane z wielkim staraniem przypadki twego życia, i całe społeczeństwo ludzkie pełne będzie twego imienia. Chyba, że z złośliwości losu, lub nadmiaru własnych zalet znajdziesz zawsze przeszkodę okazania ludziom odpowiedniego znaku twej wartości, czego istotnie nie brak przykładów, znanych jedynie mnie i przeznaczeniu.
D. Matko moja, mimo, że brak mi jeszcze zupełnego rozeznania, czuję przecież, że najżywsze, bo jedyne pragnienie, którem mię natchnęłaś, jest pragnienie szczęścia. A jeżeli już posiadłam zdolność pożądania sławy, nie inaczej potrafię pożądać owego — nie wiem jak rzec—zła czy dobra, zwanego szczęściem, a godnego zabiegów. Teraz-że, według słów twoich, doskonałość, którą mię obdarzyłaś, może być potrzebna i użyteczna dla osiągnienia sławy, nie wiedzie jednak ku szczęśliwości, a nawet ciągnie gwałtem ku niedoli. Nie jestem też pewna, czy mię sława odprowadzi poza grób, a za grobem, jakaż korzyść, jakaż rozkosz czekać mię może z większych dóbr świata? Na koniec, zdarzy się, jak powiadasz, iż owa opieszała sława, za cenę takiej niedoli ominie mię, nawet po śmierci. Toż własne twe słowa ważąc, wnioskuję, iż miast mię kochać osobliwie, jak zrazu twierdziłaś, pałasz ku mnie raczej gniewem i nienawiścią większą, niż ludzie i los, śród mego na świecie pobytu, narzucasz mi bowiem ten dar nieszczęsny, tę zachwalaną doskonałość, która mi będzie jedną z głównych przeszkód dojścia jedynego celu — szczęśliwości.
N. Córko moja! Wszystkie dusze ludzkie, jak mówiłam, są bez mej winy przeznaczone na łup niedoli. Ale w powszechnej nędzy stanu ludzkiego, śród nieskończonej marności jego uciech i zysków, sławę uważają przeważnie za największe dobro, dozwolone śmiertelnym, za najgodniejszy przedmiot trosk i zabiegów. Więc nie z nienawiści, ale z troskliwości szczerej i osobliwej starałam się dostarczyć ci do dopięcia tego celu wszystkich środków, jakie były w mojej mocy.
D. Powiedz mi—między zwierzętami bez rozumu, czy istnieje przypadkiem które obdarzone mniejszą żywotnością i uczuciem niż człowiek?
N . Począwszy od tych, które pożywają pokarm roślinny, wszystkie są pod tym względem mniej więcej niższe od człowieka posiadającego większy zasób żywotności i uczucia, jako między żyjącemi najdoskonalszego.
D. Więc umieść mię, jeśli kochasz, w najniedoskonalszym, jeśliś zaś tego uczynić niezdolna, to pozbawiwszy tego posagu, co mię uszlachetnia, uczyń najtępszym i najbezmyślniejszym duchem, jakie kiedykolwiek na świat wywiodłaś.
N. Tem ostatniem mogę ci uczynić przysługę i uczynię, kiedy odrzucasz nieśmiertelność, której cię przeznaczyłam.
D. A w zamian za nieśmiertelność, przyśpiesz proszę śmierć moją najrychlej.
N. O tem naradzę się z Przeznaczeniem.

Leopardi
Tłumaczenie: Edward Porębowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.