sobota, 5 stycznia 2013

Nocą na cmentarzu

Ajahn Chah siedział myśląc: "Słyszę kroki. To nie zwierzę. To dwunożne stworzenie, osoba nadchodząca od strony ognia". I tak, mówił sobie: "Nie bądź śmieszny. Może to jeden z wieśniaków przyszedł zobaczyć, czy wszystko ze mną w porządku. Może przyszli mi coś oferować, a jeżeli tak, podejdą i powiedzą hello". Nie mniej, był zdeterminowany siedzieć tam ze zamkniętymi oczami. Wtedy usłyszał te kroki tup, tup tup, coraz bliżej i bliżej. Poczuł wzrost napięcia. Płynął z niego pot, powiedział sobie: "Nie panikuj. To tylko ciężkie kroki jednego z wieśniaków".

Oczami swego umysłu mógł zobaczyć nieboszczyka. Mógł widzieć szkielet z wiszącymi jelitami, zwisającymi kawałkami mięsa, oczami na policzkach, z połowicznie zwęglonymi ustami. Czując że ta masa mięsa idzie w jego stronę, powiedział sobie: "Nie wierz temu. To tylko twoja imaginacja. Zatrzymaj myślenie, uspokój się, skoncentruj, i uwolnij się od lęku". W międzyczasie, kroki coraz bardziej się zbliżały. Wtedy zaczął słyszeć kroki krążące wokół niego. Tup, tup, tup, chodzące wokół. Był przerażony, to już nie był niepokój. Jego ciało było zesztywniałe i mokre od potu, zupełnie nieruchome.

Wtedy to coś podeszło i zatrzymało się naprzeciwko niego. Ajahn Chah ciągle był zdeterminowany by trzymać swe oczy zamknięte, był całkowicie sparaliżowany strachem, gdy nagle przyszła mu myśl: "Przez wszystkie te lata recytowałem, że ciało jest nietrwałe, uczucie jest nietrwałe, percepcja jest nietrwała. Ciało jest nie ja, uczucie jest nie ja, percepcja jest nie ja, determinacje są nie ja, świadomość jest nie ja". Zatem nie był tylko przestraszony, był również bardzo skoncentrowany i czujny. Pojawił się w jego świadomości wgląd: "Nawet jeżeli jakiś straszny potwór zamierza mnie zaatakować, wszystko to jest tym co nie moje. Wszystko co może skrzywdzić to ciało, uczucia, percepcje, determinacje, i świadomość. Te rzeczy mogą być zniszczone, a nie są one mną, nie są one ja. To co poznaje to wszystko, nie może być dotknięte".

I natychmiast uczucie trwogi wyparowało. było to jak zapalenie światła. Zniknęło całkowicie i wszedł w stan niewiarygodnej błogości. Z totalnego cierpienia - bólu i przemożnego strachu - do nadzwyczajnej błogości. Jego umysł był czujny, i gdy to się stało, usłyszał oddalające się kroki, tup, tup, tup. W końcu te odgłosy zniknęły. Nigdy nie poznał ich źródła.

Ajahn Chah siedział nieruchomo aż do rana. W nocy padało. Łzy błogości płynęły po jego policzkach i mieszały się z deszczem. Nic na świecie nie było w stanie go poruszyć. Porównując to doświadczenie wolności od strachu z horrorem pierwszej połowy nocy, unaoczniło mu fakt, że Budda jest prawdziwym schronieniem. To jest miejsce bezpieczeństwa. Bądź jak powiedział pierwszy Rinpocze Tsoknyi: "Nie ma niczego więcej do poszukiwania. Spoczywaj na swoim miejscu".

Ajahn Amaro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.