Uskarżasz się, żeś napotkał
człowieka niewdzięcznego. Jeżeli ci się to zdarzyło teraz po raz
pierwszy, podziękuj swojemu szczęśliwemu
losowi lub swojej oględności. Zresztą oględność niczego tutaj
dokazać nie może, chyba tylko uczyni ciebie nieżyczliwym. Bo jeśli
zechcesz uniknąć powyższego niebezpieczeństwa, nie będziesz
wcale wyświadczał dobrodziejstw. W ten sposób, aby darmo nie
przepadały u innych, sprawisz, że przepadną u ciebie. Niechaj będą
raczej nie odwdzięczone niż nie wyświadczone. Wszak trzeba siać i
po marnym zbiorze. Wszystko, co przepadało na skutek ustawicznej
niepłodności jałowego gruntu, wynagradzał często obfity plon
jednego roku. Ceną tego, że znajdujesz kogoś wdzięcznego, jest
doświadczenie niewdzięczności. Nikt nie ma w rozdzielaniu
dobrodziejstw tak pewnej ręki, iżby się często nie mylił.
Niechaj chybiają, byleby czasami trafiali. Po rozbiciu okrętu
żeglarze znów próbują morza. Marnotrawca nie zmusi lichwiarza do
porzucenia interesów. Życie szybko stanie się odrętwiałe z
gnuśnej bezczynności, jeśli trzeba będzie porzucić wszystko, co
zniechęca. Ciebie zaś ta właśnie okoliczność niech uczyni
jeszcze życzliwszym. Bo jeśli wynik jakiegoś postępku nie jest
pewny, należy podejmować próby często, by kiedyś wreszcie któraś
się powiodła. Lecz o tym powiedzieliśmy dość dużo w dziele,
które nosi tytuł O dobrodziejstwach.
(…)
W wyrażeniu zaś «okazać
wdzięczność» czyli gratiam referre, słowo referre
oznacza «dobrowolnie odnosić to, coś winien». Nie mówimy, że
ktoś gratiam reddidit co znaczy «zwrócił wdzięczność»,
bo zwracają coś i ci, od których żąda się zwrotu, i ci, którzy
czynią to niechętnie, gdziekolwiek i za pośrednictwem kogoś
innego. Nie mówimy też, że ktoś reposuit beneficium aut
solvit, czyli «oddał lub spłacił dobrodziejstwo», bo nie
zadowala nas żaden wyraz, który oznacza wyrównanie długu.
Odnosić, referre, jest to zanosić jakąś rzecz, rem
ferre, do tego, od kogo ją otrzymałeś. Wyraz ten oznacza
odniesienie czegoś z własnej chęci i woli.
Kto coś odniósł, sam siebie wezwał
do tego. Mędrzec wszystko będzie rozważał sam ze sobą: ile
dostał, od kogo, kiedy, gdzie, w jaki sposób. Zaprzeczamy więc, by
ktokolwiek prócz mędrca umiał okazać wdzięczność należycie.
Tak samo nikt nie potrafi należycie wyświadczyć dobrodziejstwa,
jak tylko mędrzec, czyli ten, kto z dania czegoś cieszy się więcej
niż drugi z otrzymania. Ktoś zaliczy to może do wypowiedzi, które
wydają się wszystkim zaskakujące, a które Grecy zwą παράδοξα,
czyli paradoksami, i powie: «Nikt więc krom mędrca nie potrafi
okazać wdzięczności? Nikt inny zatem nie potrafi oddać swemu
wierzycielowi długu ani też, kupując jakąś rzecz, uiścić
należności swojemu sprzedawcy?» By nie wzbudziło to niechęci ku
nam, wiedz, że podobnie mówi też Epikur. W każdym razie Metrodor
utrzymuje, że tylko mędrzec umie się odwdzięczać. Następnie
tenże sam pisarz dziwi się, gdy powiadamy: «Tylko mędrzec umie
miłować. Tylko mędrzec potrafi być przyjacielem». Wszak
odwdzięczanie się stanowi część składową i miłości, i
przyjaźni, a co więcej, jest czymś pospolitszym i przytrafia się
większej liczbie osób niż prawdziwa przyjaźń. Potem dziwi się
on z kolei naszemu twierdzeniu, że można pokładać ufność
jedynie w mędrcu; jak gdyby sam nie mówił podobnie. Czy wydaje ci
się, że można zaufać takiemu, który nie umie się odwdzięczyć?
Niechże tedy przestaną nas zniesławiać jako ustawicznie
wysuwających nieprawdopodobne twierdzenia i niech wiedzą, że u
mędrca znajdują się same cnoty, a u pospólstwa tylko pozory cnót
oraz ich cienie. Nikt nie umie odwdzięczyć się, jeno mędrzec.
Także i głupiec niechaj okazuje swą wdzięczność, jak potrafi i
jak może, gdyż brakuje mu raczej umiejętności niż chęci: tej
uczyć się nie potrzeba.
Mędrzec wszystko odpowiednio zestawi z
sobą, bo przecież jedna i ta sama rzecz przez wybór czasu, miejsca
i innych okoliczności może stać się większa lub mniejsza.
Częstokroć napływające do domu bogactwo nie zdołało dokazać
tego, co zdziałał dany w stosownej chwili tysiąc denarów. Wielka
to bowiem różnica, czy obdarujesz kogoś, czy też pospieszysz mu z
pomocą; czy twa szczodrość ocali go, czy też wzbogaci. Nieraz
datek jest mały, ale skutek jego okazuje się wielki. A jaka, twym
zdaniem, zachodzi różnica, czy ktoś to, co dał, wziął od
siebie, bo mógł sobie na to pozwolić, czy też skorzystał z
czyjejś łaskawości, aby móc dać? Lecz byśmy nie powracali już
do rzeczy dostatecznie zbadanych, powiem krótko: przy takim
porównaniu dobrodziejstwa i krzywdy człowiek szlachetny wyda
wprawdzie wyrok jak najsłuszniejszy, lecz będzie więcej sprzyjał
dobrodziejstwu i skłoni się bardziej na jego stronę. Największy
jednak wpływ w tego rodzaju sprawach wywierają zazwyczaj względy
na osobę: «Oddałeś mi przysługę na osobie niewolnika, a
wyrządziłeś krzywdę na osobie ojca. Ocaliłeś mi syna, ale
odebrałeś ojca». Z kolei prześledzi także i inne okoliczności,
gdzie przeprowadzi wszelkie porównania, i jeśli różnice okażą
się niewielkie, nie zwróci na nie uwagi. A choćby nawet były
wielkie, to mimo wszystko je odpuści, jeżeli tylko będzie mógł
tak postąpić bez sprzeniewierzenia się obowiązkowości i
rzetelności, to jest jeśli cała krzywda przypadnie w udziale
wyłącznie jemu. Rzecz główna polega tu na tym, że łatwo
przyjmie zamianę i zgodzi się, aby go obciążono więcej.
Niechętnie odpłaci się za dobrodziejstwo równoważąc je z
wyrządzoną sobie krzywdą. Będzie się skłaniał i przechylał ku
takiej stronie, by poczuwać się do długu wdzięczności, by
pragnąć ją okazać. W błędzie bowiem jest ten, kto przyjmuje
dobrodziejstwo z większą ochotą, niż wyświadcza. O ile bardziej
cieszy się ten, kto spłaca pożyczkę, niż ten, kto ją zaciąga,
o tyle bardziej zadowolony powinien być ten, kto uwalnia się od
największego długu, jakim jest doznane dobrodziejstwo, niż ten,
kto takim długiem się obciąża. Bo niewdzięcznicy mylą się
również co do tego, że wierzycielowi prócz kapitału spłacają
wprawdzie jeszcze coś osobno, korzystanie jednak z dobrodziejstw
uważają za nieodpłatne. A przecież i one z upływem czasu
wzrastają; trzeba tedy płacić tym więcej, im później się to
czyni.
Niewdzięczny jest, kto odwzajemnia się
za doznaną przysługę nie uiszczając odsetek. Gdy więc porównywa
się przychody i rozchody, należy mieć na względzie także i tę
okoliczność. Powinno się uczynić wszystko, by wdzięczność
nasza była jak największa. Boć jest to nasze własne dobro, tak
jak sprawiedliwość, która wedle rozpowszechnionych zapatrywań nie
należy do nikogo innego: w znacznej części powraca do swojego
sprawcy. Każdy, kto pomaga innemu, udziela tym samym pomocy sobie.
Nie mówię przez to, że będzie chciał wesprzeć lub osłonić
kogoś w tym celu, aby i jego wsparto lub broniono nawzajem; jako że
dobry uczynek sam powraca niby obiegiem do tego, kto go dopełnił,
podobnie jak skrupiają się na swych sprawcach także i złe
uczynki, przy czym ludzie cierpiący krzywdy nie spotykają się z
żadnym zgoła współczuciem, jeżeli postępowaniem swym okazali,
iż wyrządzanie ich uznają za możliwe. Pragnę natomiast
powiedzieć, że nagroda za wszelkie cnoty znajduje się w nich
samych. Albowiem nie uprawia się ich dla zysku: zapłatą za prawy
postępek jest to, że się go dopełniło. Jestem wdzięczny nie po
to, by wcześniejszy mój przykład pobudził kogoś do tym
chętniejszego oddawania mi przysług, lecz po to, by dokonać wielce
przyjemnego i nader pięknego czynu. Jestem wdzięczny nie dlatego,
że to przynosi korzyść, lecz dlatego, że daje mi zadowolenie.
Abyś wiedział, iż tak jest istotnie, oświadczam ci: jeśli nie
można będzie okazać wdzięczności inaczej niż przez wywołanie
wrażenia niewdzięczności, jeśli nie będę w stanie odwzajemnić
się za dobrodziejstwo innym sposobem, jak przez pozorne wyrządzenie
krzywdy, najspokojniej pójdę za taką radą cnoty, choćby droga
wiodła poprzez niesławę. Nikt, zdaniem moim, nie ceni cnoty wyżej,
nikt nie poświęca się dla niej więcej niż ten, kto stracił
opinię prawego męża, by nie stracić czystego sumienia.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.