Idź drogą, którą iść zacząłeś,
a życie swe ułóż tak, aby było spokojne, lecz nie przebiegało
pośród rozkoszy. Wolę, żeby mi było źle, niż żebym opływał
w rozkosze. To «źle» masz tu pojmować tak, jak zazwyczaj rozumie
je pospólstwo, a więc: ciężko, przykro, trudno. Często słyszymy,
jak ci, którzy komuś zazdroszczą, chwalą jego życie takimi oto
słowy: «Żyje rozkosznie!» Właściwie mówią przez to: «Jest
rozpieszczony». Z wolna bowiem duch niewieścieje i na podobieństwo
swej bezczynności i lenistwa, w które się pogrążył, staje się
opieszały. Cóż więc? Czyż nie jest lepsze dla męża raczej
zobojętnienie na rozkosze? Następnie owi rozpieszczeni lękają się
tejże śmierci, do której upodobnili swe życie. Ale między
spokojnością a znalezieniem się w grobie zachodzi wielka różnica.
«Cóż z tego? — powiesz. — Czyż nie lepiej jest raczej
znajdować się w tym stanie niż obracać się w wirze przeróżnych
obowiązków?» Szkaradne są obydwie rzeczy: i życie w kłopotach,
i gnuśność. Sądzę, że martwy jest zarówno ten, kto leży
otoczon wonią kadzidła, jak i ten, kogo wloką hakiem. Życie
całkiem bezczynne jest bez zajęć naukowych śmiercią i złożeniem
do grobu żywego człowieka. Cóż wtedy pomoże oddalanie się na
ubocze? Jak gdyby przyczyny trosk nie szły za nami choćby i za
morza! Gdzież jest taka kryjówka, do której nie wtargnąłby
strach przed śmiercią? Gdzież można znaleźć tak obwarowany czy
tak głęboko zatajony spokój życia, iżby go nie zakłócała
obawa bólu? Dokądkolwiek się skryjesz, będziesz słyszał wokół
siebie odgłosy ludzkich występków. Wiele ich jest zewnątrz nas,
przy czym krążą one dokoła, by nas usidlić lub przytłoczyć;
wiele zaś znajduje się wewnątrz, przy czym przysparzają nam
niepokoju także w zupełnej samotności. Musimy więc obwarować się
filozofią, tym niezdobytym murem, którego los nie może przebyć
nawet z pomocą swych rozlicznych machin. Duch, który poniechał
wszelkich osiągnięć zewnętrznych i broni się w swym własnym
zamku, zostaje w miejscu niedostępnym. Wszystkie pociski padają
poniżej. Wbrew naszemu przekonaniu los nie ma zbyt długich rąk:
zyskuje moc tylko nad tym, kto lgnie doń sam. Przeto odsuwajmy się
odeń, o ile możemy. A pozwoli nam na to tylko poznanie siebie i
swojej natury. Niech każdy dowie się, dokąd ma iść, skąd wziął
początek, co jest dlań dobre, a co złe, do czego ma dążyć, a
czego unikać, jaki jest ów sprawdzian, wedle którego rozróżnia
się rzeczy pożądane i niepożądane, a który łagodzi szaleństwo
namiętności i uśmierza gwałtowność obaw. Niektórzy sądzą, że
przytłumili je również bez filozofii. Lecz kiedy pewnych siebie
doświadczył jakiś nieszczęśliwy przypadek, wtedy, choć z
opóźnieniem, przyznają nam słuszność. Wielkie słowa idą w
zapomnienie, gdy kat kazał wyciągnąć rękę, gdy śmierć
podeszła już zupełnie blisko. Można
by rzec takiemu: «Łatwo ci było
wyzywać do walki nieszczęścia nieobecne; oto boleść, o której
twierdziłeś, że jest znośna; oto śmierć, przeciw której wiele
z takim zuchwalstwem rozprawiałeś; trzaskają bicze i połyskuje
miecz:
Teraz musisz, o Eneaszu, okazać
odwagę,
Teraz trzeba ci mocy ducha.
Uczyni go zaś mocnym nieustanne
rozmyślanie, gdy nie będziesz ćwiczył się w słowach, lecz
zaprawiał swojego ducha, gdy przygotujesz się do spotkania ze
śmiercią, wobec której nie doda ci serca ani otuchy ten, co
sofizmatami będzie próbował cię przekonać, że śmierć nie jest
złem.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.