Akademia
Ksylografów dbała zawsze według swego programu o popieranie
powszechnej korzyści i uważająca, że nic snadniej celów tych nie
wspiera, jak wspomaganie i popychanie ruchu i skłonności
Szczęsnego
wieku, co nas życiem darzy,
jak
mówi sławny poeta, zaczęła rozbierać pilnie istotę i zdolności
naszej ery i po długiem dojrzałem badaniu przyszła do przekonania,
że ją nazwać można erą machin, nie tylko, że ludzie dzisiejsi
rosną i żyją może bardziej machinalnie niż w przeszłych
wiekach, lecz także ze względu na ogromną ilość machin
wynalezionych świeżo i zastosowanych albo wynajdywanych codziennie
i zastosowanych do tak różnorodnych czynności, że dziś nie
ludzie, ale — można rzec — machiny załatwiają sprawy ludzkie i
wykonywają funkcye życiowe. Czem Akademia ucieszyła się bardzo,
nie tyle dla wyraźnych wypływających stąd korzyści, ile dla dwu
względów, które uważała za bardzo doniosłe, choć powszechnie
nie spostrzegane. Z jednej strony miała nadzieję, że z biegiem
czasu użytek i działalność machin obejmą poza sferą materialną
także duchową, tak, że jak dziś już jesteśmy wolni i bezpieczni
od klęsk piorunu lub gradu i od wielu innych nieszczęść i
groźnych zjawisk, podobnie zwolna wynajdzie się na przykład
(darujcie wyrażenie) jakieś przeciw-zawiści, przeciw-kalumnie,
przeciw-fałsze i przeciw-zdrady; jakieś przędzalnie zdrowia lub
narzędzia wykorzeniające z nas egoizm, usuwające panowanie
mierności, szczęśliwość głupców, łotrów i nędzników,
powszechną wzgardę i nędzę mędrców, ludzi dzielnych i
szlachetnych; oraz inne niewygody, które od kilku wieków do dziś
dnia trudniej odwrócić, niż dawniej skutki piorunów i gradobić.
Z
drugiej strony — i to był wzgląd ważniejszy — skoro prawie
wszyscy filozofowie zrozpaczyli o możności naprawienia wad
ludzkiego rodu, które, według nich, miały być liczniejsze i
donioślejsze niż zalety, i uznali za pewnik, że łatwiej byłoby
odtworzyć go w drugiem wydaniu, albo na jego miejscu postawić drugi
niż odrestaurować, osądziła Akademia za rzecz najodpowiedniejszą
usunąć ludzi jak najdalej od zajęć życiowych i po trosze
zastąpić ich machinami. A postanowiwszy przyczynić się wszelkiemi
siłami do przyśpieszenia tego nowego porządku rzeczy, wyznaczyła
tymczasem nagrody za wynalezienie trzech poniżej skreślonych
machin: Zadaniem pierwszej będzie zastąpić osobę i funkcje
przyjaciela, który by nieobecnego nie obmawiał, ani brał za cel
żartów; nie zamieszkał bronić słysząc, że go ganią lub zeń
szydzą; nie przekładał sławy dowcipnego i uszczypliwego, ani też
ludzkich pochwalnych uśmiechów, nad obowiązki przyjaźni; nie
rozpowiadał, bądź to, aby mieć temat do baraszek i samochwalstwa,
bądź z innej przyczyny — powierzonego mu sekretu, nie wciskał
się w zaufanie przyjaciela, by go podkopać i tem łatwiej wysadzić;
dbał o jego dobro, nie zazdrościł pomyślności; odpierał lub
naprawiał szkody, był skory na prośby i wspierał w potrzebie nie
tylko gołosłownie. Co się tyczy innych punktów sporządzenia tego
automatu, patrz traktaty Cycerona i margrabiny Lambert o przyjaźni.
Akademia sądzi, że zbudowanie podobnej maszyny nie może być
uznane ani za niepodobne, ani nawet za zbyt trudne, zważywszy, że
obok automatów Ragiomontana i Yaucansona; obok owego, który w
Londynie rysował figury i portrety i pisał, co mu dyktowano,
istniały przecież maszyny grające w szachy własnym kunsztem.
Życie zaś ludzkie, zdaniem wielu mędrców, jest grą, a według
niektórych nawet czemś lżejszem jeszcze; co się zaś tyczy
reszty, to zasady gry w szachy są bardziej racjonalne, jej
kombinacje roztropniej obmyślane, niż się to dzieje w życiu,
które prócz tego nie mając w sobie—według słów Pindara —
więcej substancji niż widzenia senne ducha, może być przecież
godne czuwającego trzeźwo automatu. Co się tyczy mowy, nie ulega
wątpliwości, że ludzie potrafią nadać ją samoruchom przez się
zbudowanym, jak to wiemy z wielu przykładów, a zwłaszcza z tego,
co czytamy o posągu Memnona i głowie złożonej przez Albertusa
Wielkiego, która była tak gadatliwa, że ją św. Tomasz z Akwinu
zbrzydziwszy sobie, potłukł. A jeżeli papuga z Nevers, która była
tylko stworzonkiem, umiała rozmawiać i odpowiadać rozumnie, o ileż
łatwiej można uwierzyć, że te same skutki wykona przyrząd
wymyślony w mózgu człowieka i zbudowany jego rękoma. A nie będzie
on tak języczny jak papużka z Nevers i inne podobne, które
codziennie spotykamy i słyszymy, lub głowa gadająca Albertusa, bo
nie przystanie jej nudzić przyjaciela i zmuszać do stłuczenia.
Wynalasca tej maszyny odbierze nagrodę złoty medal wagi 400
cekinów, przedstawiający z jednej strony popiersia Piladesa i
Oresta, z drugiej nazwisko nagrodzonego i napis: Pierwszemu, co
urzeczywistnił starożytne bajki. Drugą maszyną ma być
sztuczny człowiek parowy, zbudowany i urządzony ku wykonywaniu
czynów cnotliwych i wzniosłych. Akademia sądzi, że para, gdy
innego środka znaleść nie można, potrafi rozgrzać samorucha i
obrócić na usługę cnoty i sławy. Kto podejmie trud zbudowania
takiej maszyny, ma obaczyć poematy i romanse, i z nich wydobyć
wskazówki, jaki ma wybrać materiał i jakie naznaczyć automatowi
czynności. Nagrodę stanowić będzie medal złoty wagi 450 cekinów
z odbiciem po jednej stronie jakiejś znacznej postaci złotego
wieku, po drugiej nazwiska wynalascy z tym napisem wyjętym z
czwartej eklogi Wergiliusza:
Quo
ferrea primum desinet, ac toto surget yens aurea mundo.
Trzecia
maszyna ma przedstawiać własności kobiety określone już to przez
hrabiego Baltazara Castiglione w Dworzaninie, już też przez
innych w różnych pismach, które znaleść łatwo, a których
należy tak poradzić się i posłuchać jak książki hrabiego.
Wynalazek tej nawet maszyny nie powinien wydawać się niepodobny do
uskutecznienia ludziom naszych czasów, jeżeli przypomną sobie, że
Pigmaliou w epoce tak odległej i nieposiadającej kunsztów zbudował
sobie żonę własnemi rękoma, a powiadają, że była to najlepsza
kobieta aż po dzień dzisiejszy. Naznacza się wynalascy tej maszyny
medal złoty wagi 500 cekinów, na którym po jednej stronie będzie
wyobrażony feniks arabski Metastazyusza siedzący na roślinie
gatunku europejskiego, z drugiej strony imię laureata z napisem:
Wynalascy
wiernych kobiet i szczęśliwości małżeńskiej.
Akademia
uchwaliła, że każda z tych trzech nagród opłaci się ze skarbu
znalezionego w worku Dyogenesa, byłego jej sekretarza, i pokryje się
jednym z trzech osłów złotych znajdujących się w trzech
Akademiach Ksylografów, t.j. osłem Apuleusza, Firenzuoli i
Machiawella, który to majątek dostał się Ksylografom na mo cy
testamentu wyżej wymienionych, jak czytamy w Rocznikach
Akademii.
Leopardi
Tłumaczenie:
Edward Porębowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.