Kontakt - phassa - Sutty opisują jako zejście się trzech rzeczy. Organu zmysłowego, obiektu tegoż organu, przy obecności świadomości. To podstawa każdego doświadczenia i taki opis powinien być zaakceptowany przez wszystkich w miarę inteligentnych ludzi.
Zatem coś tu brakuje, gdyż Nauka Buddy bynajmniej nie jest łatwa do zrozumienia, można by rzec tylko nieliczni mogą się przecisnąć przez wąską bramę zrozumienia. Tam gdzie rzeczy wydają się nam proste, jest prawdopodobnie ukryta spora trudność, a to że jej nie dostrzegamy bynajmniej nie zwiększa naszych szans na jej przeniknięcie.
W pewnym miejscu Stachura pisze: "czujesz się dotknięty, to znaczy że można cię dotknąć". I ta sentencja nawiązuje do tego co Sutty określają jako wstrzymanie kontaktu. Pewni nauczyciele omijają trudności związane ze zrozumieniem Dhammy, twierdząc iż prawdziwa nibbana to ta po śmierci ciała. Nie mniej, w rzeczywistości Dhamma jest widzialna tu i teraz i zgodnie z Suttami można na trwałe osiągnąć stan, gdzie pozostaniemy całkowicie niewzruszeni wobec jakiegokolwiek doświadczenia zmysłowego. Z chrześcijańskich nauczycieli, oprócz Mistrza Eckharta, o takim stanie wspominał Ewagriusz, a współczesny mu św. Hieronim naśmiewał się z tego, no bo przecież człowiek nie jest kamieniem. Nauka Buddy stoi tu po stronie Ewagriusza, Hieronim był świętym tytularnym, został nim za niewątpliwie zasługi dla Kościoła Katolickiego, podczas gdy prawdziwa świętość jest związana z osiągnięciem określonych stanów: np kiedy nawet patrząc na kobietę nie odczuwamy pożądania, i w ogóle nie jesteśmy zdolni do czegoś takiego jak akt seksualny. Ale nawet ten poziom, nie koniecznie jest jeszcze najwyższym stanem doskonałości.
W jednym św. Hieronim miał rację, człowiek to tylko człowiek i bez wątpienia taka niewzruszoność jest po prostu nieludzka. Ale ... No właśnie, czy aby przyczyną takiego spokoju nie jest fakt odkrycia i zrealizowania tego, że bynajmniej nie jest się człowiekiem?
Kontakt przy obecności świadomości oka i widzialnych form zwykły człowiek interpretuje w terminach "ja widzę", "mój świat". Dlaczego arahata, doskonałego, nie da się dotknąć, w jaki sposób mimo że doświadczenie zmysłowe jest u niego takie samo jak u zwykłego człowieka, powinno się w jego przypadku mówić o wstrzymaniu kontaktu?
Podpowiedź możemy znaleźć u Sartra, w jego książce Nicość i Byt, albo też możemy się obejść bez pomocy tego dość podejrzanego osobnika, po prostu analizując i obserwując własne doświadczenie.
Otóż o ile przed zetknięciem się z Nauką Buddy, bierzemy za pewnik naszą lokalizację w świecie, identyfikując się i zawłaszczają organy zmysłowe jako "moje", jest to wynikiem niedokładnej czy nawet niechlujnej obserwacji. W terminach obserwacji, doświadczenie możemy zapisać jako zetknięcie się obserwatora i obserwowanego pola. Relacja "ja i świat" którą zwykły człowiek bierze za pewnik, wynika z niezauważenia tego że organy zmysłowe, bynajmniej nie należą do obserwatora, ale znajdują się w obserwowanym polu.
I teraz, jeżeli jestem, to jestem w przestrzennym świecie. To niestety jest stan bolesny, gdyż to co mnie czeka w świecie, to choroba, starość i śmierć. Napotykanie tego co niemiłe i rozstanie z tym co miłe. Zrozumienie czym jest kontakt czyni moje bycie w świecie stanem odwracalnym. Znalazłem się w nim z uwagi na ignorancję obecną tu i teraz i tu i teraz mogę się ze świata wycofać, tą samą drogą dzięki której się w nim znalazłem, mianowicie widząc oko, ucho, nos, język, ciało (organ dotyku) jako : "to nie moje, tym nie jest, to nie moje ja".
Zatem o ile św. Hieronim miał rację, że całkowita niewzruszoność dla kogoś kto żyje w świecie jest nieludzka, założenie tego że się jest odseparowanym bytem, człowiekiem żyjącym w świecie, jest nieuzasadnionym zamknięciem dialektyki. Co więcej, zawarta w tym co tu się pisze sugestia, że świadomość czytająca te słowa nie jest człowiekiem, nie jest metafizyczną spekulacją z którą można się zgodzić lub nie. Jest to raczej zaproszenie do weryfikacji, i każdy choćby wieczorem, sam w łóżku może zacząć obserwować ciało, widząc je nie tak jak zwykle, jako "ja" , czy "moje", ale jako pewien obiekt, będący "tam", w obserwowanym polu, jako jeden z wielu innych obiektów świadomości.
Czy takie zaproszenie do weryfikacji będzie potraktowane poważnie? No cóż, wiele zależy od naszego generalnego nastawienia do życia i własnego istnienia. Ariya jest tym który jasno widzi że istnienie w przestrzeni i czasie to bycie na przegranej pozycji, bycie w więzieniu. Większość ludzi jedynie maluje kraty swej celi złotym kolorem, i stara się ją ładnie umeblować....
Czemu nie, skoro wraz ze śmiercią ciała mają oni nadzieję, czy ściślej wierzą w rozwiązanie ich wszelkich problemów osobistych. Nawet i oni mogą jednak spróbować takiej obserwacji ciała. Jeżeli są szczęściarzami to dość szybko zobaczą czy poczują iż ich fundamentalne założenie całkiem prawdopodobne jest błędne. Jeżeli są inteligentni to zaczną pokładać wiarę w to że ktoś, kto miał rację w tym, ma i rację w tym, że jak długo uważamy i bierzemy się za osobę, istniejącą w świecie, którą tym czy tamtym można dotknąć, tak długo nasze osobiste problemy będą się kontynuowały, gdyż wynikają z umysłowego nastawienia które bynajmniej nie zostaje naruszone przez śmierć ciała.
Jeżeli zrozumiemy współzależne powstawanie jako strukturę, zrozumiemy kontakt, jako zejście się trzech wyżej wymienionych rzeczy, przy obecności ignorancji. To oczywiście daje nam też zrozumienie tego czym jest bhavanirodho, wstrzymanie istnienia tu i teraz, a Szlachetna Ośmioraka Ścieżka w takim przypadku, nie będzie już li tylko pewnym abstrakcyjnym terminem, ale jasno widzianą drogą zmierzającą ku położeniu kresu własnemu istnieniu.
Patrz też Anatomia świadomości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.