Ludzie nie wierzą w małe kłamstwa, dają wiarę jedynie wielkim. Adolf Hitler
Kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą. Joseph Goebbels
Jeśli naród nie chce utrzymywać własnej armii, to będzie utrzymywać obcą. Napoleon Bonaparte
Kiedy to wiele lat temu Polska triumfalnie wkraczała do „europy”, „transformacji” tej towarzyszyły fundamentalne zmiany. Pod przywództwem takich „tuzów”, jak „profesor” Leszek Balcerowicz, społeczeństwo, w radosnych podskokach, wyzbyło się całej realnej gospodarki, oddało za bezcen system bankowy w ręce zachodnich „finansistów” i pozbawione środków do życia masowo ruszyło w „europę”, w poszukiwaniu obiecanej mu „kariery” . Nieliczne jednostki oponujące tej „transformacji”, jak na przykład Gabriel Janowski[i], szybko ochrzczone zostały mianem „oszołomów” i zepchnięte na margines. Na tych najgroźniejszych, jak Andrzej Lepper[ii], popełniano nawet samobójstwa.
Euforia europejska była tak wielka, że nawet poczciwe PRL-owskie Kioski Ruchu przemianowano na „euro kioski”, czy usunięto wygodne skrzynki na listy, których pochylna konstrukcja powodowała zsuwanie się korespondencji do ich perforowanego frontu, umożliwiając jednym rzutem oka kontrolę ich zawartości. Wprowadzono za to poziome i wąskie „euro skrzynki”, z których trudno jest wygrzebać listy dorosłemu człowiekowi.
Innymi słowy nastąpiły zmiany na lepsze „i w ogóle i w szczególe i pod każdem innem względem”, jak głoszą słowa przedwojennej piosenki. W rezultacie opisanej „transformacji”, III RP stała się wymierającą unijną kolonią pozbawioną jakiejkolwiek gospodarki, armii, systemów osłony społecznej, toczoną rakiem korupcji i prawnie sankcjonowanego bezprawia, monstrualnej biurokracji, masowej emigracji, a na dodatek ubezwłasnowolnioną wszechobecnymi „unijnymi dyrektywami”.
No cóż, zdrada narodowa, zaprzaństwo i nihilizm nigdy Polakom nic dobrego nie przyniosły. Gorzej bywało jedynie w okresach „patriotycznych uniesień”. Polak motywowany patriotyczną emocją gotów jest na ściągnięcie na swą głowę największych nawet kataklizmów. Dowodem na to są straceńcze konflikty, idiotyczne powstania, pozbawiające Polskę resztek suwerenności, niszczące elity narodowe, substancję materialna i kulturową, oraz inne temu podobne bezmyślne emocjonalne wyskoki.
Stąd też dzisiejsza eksplozja „patriotyzmu” w III RP jeży mi dosłownie włosy na głowie. Jej autorem jest pan Jarosław Kaczyński i jego polityczne ugrupowanie PiS. Zarówno on, jak i jego partia znane są z poprzedniego okresu sprawowania władzy, jako ci którzy de jure zlikwidowali polską niepodległość poprzez „wynegocjowanie” i ratyfikację tzw. „Traktatu Lizbońskiego”[iii].
Aby zbytnio się nie irytować, zwykłem jak ognia unikać polskojęzycznych mediów głównego rynsztoku. Obecnie jednak, samo przebywanie w jakimkolwiek publicznym miejscu III RP powoduje nieuniknione zderzenie się z „patriotyczną rzeczywistością”. Wystarczy odwiedzić pierwszą lepszą księgarnię, czy nawet postać w kolejce w urzędzie pocztowym, by móc zapoznać się z „patriotycznymi” wydawnictwami adresowanymi do wszystkich bez wyjątku Polaków, od niemowlaka do staruszka. Wystarczy spędzić kilka chwil w jakiejś poczekalni, by z głośnika radiowego dowiedzieć się o jakimś kolejnym „akcie agresji” Rosji i Putina.
Obywatel III RP jest na okrągło bombardowany koktajlem „patriotyzmu” i rusofobii. W kraju, na podobieństwo „bratniej” judeo-banderowskiej Ukrainy odbywają się marsze i pochody, msze „za Ojczyznę” i inne imprezy podnoszące poziom adrenaliny.
Można by, próbować spożytkować społeczną energię na oddolną odbudowę zrujnowanej gospodarki, kultury, czy szkolnictwa, na wzór „tajnych kompletów” w Generalnej Guberni. W ostateczności, można by podjąć ryzykowną próbę usunięcia krajowych okupacyjnych „elit”, międzynarodowych bankierów, czy zachodnich kolonizatorów. Ale nie! „Spontanicznie” wyreżyserowany paroksyzm „patriotyzmu” kierowany jest w jedną stronę – konfrontacji z Roją. Wyraźnie widać, że komuś bardzo zależy na ostatecznej anihilacji Polaków i nie mogąc doczekać się końca powolnego procesu agonii w ramach Unii Europejskiej, pcha III RP do militarnego konfliktu z nuklearnym sąsiadem. Mało tego, na wypadek gdyby, jak zwykle po niewczasie, społeczeństwo zorientowało się w tej zbrodniczej manipulacji, „patriotyczne władze” postanowiły sprowadzić do kraju zachodnich „obrońców” z NATO i zastąpić tym samym „miękką” okupację, jej „twardą” wersją.
Według informacji z Waszyngtonu, NATO ma dyslokować[iv] cztery bataliony na zachodniej granicy Rosji, dwa amerykańskie i po jednym z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Tak więc, po pozbyciu się z Polski wojsk sowieckich, doczekaliśmy się nareszcie po siedemdziesięciu latach radosnego momentu powrotu niemieckiego okupanta. Przy czym największą radość zapewne sprawi to zdarzenie młodym „polskim patriotkom”, które na wzór swych ukraińskich koleżanek z Femen, nie będą już zmuszone do uganiania się po Europie za biednymi muzułmańskimi emigrantami, mając u siebie do wyboru zasobniejszych klientów mogących zadowolić ich wybredne rasowe gusta, od germańskich „nadludzi” do amerykańskich murzynów.
Tak więc w radosnym nastroju możemy szykować się wraz z zachodnimi „sojusznikami” do odparcia nieuniknionej rosyjskiej „agresji”.
http://russia-insider.com/sites/insider/files/styles/1200xauto/public/9E6VzbT.jpg?itok=oYSNCVi-
Kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą. Joseph Goebbels
Jeśli naród nie chce utrzymywać własnej armii, to będzie utrzymywać obcą. Napoleon Bonaparte
Kiedy to wiele lat temu Polska triumfalnie wkraczała do „europy”, „transformacji” tej towarzyszyły fundamentalne zmiany. Pod przywództwem takich „tuzów”, jak „profesor” Leszek Balcerowicz, społeczeństwo, w radosnych podskokach, wyzbyło się całej realnej gospodarki, oddało za bezcen system bankowy w ręce zachodnich „finansistów” i pozbawione środków do życia masowo ruszyło w „europę”, w poszukiwaniu obiecanej mu „kariery” . Nieliczne jednostki oponujące tej „transformacji”, jak na przykład Gabriel Janowski[i], szybko ochrzczone zostały mianem „oszołomów” i zepchnięte na margines. Na tych najgroźniejszych, jak Andrzej Lepper[ii], popełniano nawet samobójstwa.
Euforia europejska była tak wielka, że nawet poczciwe PRL-owskie Kioski Ruchu przemianowano na „euro kioski”, czy usunięto wygodne skrzynki na listy, których pochylna konstrukcja powodowała zsuwanie się korespondencji do ich perforowanego frontu, umożliwiając jednym rzutem oka kontrolę ich zawartości. Wprowadzono za to poziome i wąskie „euro skrzynki”, z których trudno jest wygrzebać listy dorosłemu człowiekowi.
Innymi słowy nastąpiły zmiany na lepsze „i w ogóle i w szczególe i pod każdem innem względem”, jak głoszą słowa przedwojennej piosenki. W rezultacie opisanej „transformacji”, III RP stała się wymierającą unijną kolonią pozbawioną jakiejkolwiek gospodarki, armii, systemów osłony społecznej, toczoną rakiem korupcji i prawnie sankcjonowanego bezprawia, monstrualnej biurokracji, masowej emigracji, a na dodatek ubezwłasnowolnioną wszechobecnymi „unijnymi dyrektywami”.
No cóż, zdrada narodowa, zaprzaństwo i nihilizm nigdy Polakom nic dobrego nie przyniosły. Gorzej bywało jedynie w okresach „patriotycznych uniesień”. Polak motywowany patriotyczną emocją gotów jest na ściągnięcie na swą głowę największych nawet kataklizmów. Dowodem na to są straceńcze konflikty, idiotyczne powstania, pozbawiające Polskę resztek suwerenności, niszczące elity narodowe, substancję materialna i kulturową, oraz inne temu podobne bezmyślne emocjonalne wyskoki.
Stąd też dzisiejsza eksplozja „patriotyzmu” w III RP jeży mi dosłownie włosy na głowie. Jej autorem jest pan Jarosław Kaczyński i jego polityczne ugrupowanie PiS. Zarówno on, jak i jego partia znane są z poprzedniego okresu sprawowania władzy, jako ci którzy de jure zlikwidowali polską niepodległość poprzez „wynegocjowanie” i ratyfikację tzw. „Traktatu Lizbońskiego”[iii].
Aby zbytnio się nie irytować, zwykłem jak ognia unikać polskojęzycznych mediów głównego rynsztoku. Obecnie jednak, samo przebywanie w jakimkolwiek publicznym miejscu III RP powoduje nieuniknione zderzenie się z „patriotyczną rzeczywistością”. Wystarczy odwiedzić pierwszą lepszą księgarnię, czy nawet postać w kolejce w urzędzie pocztowym, by móc zapoznać się z „patriotycznymi” wydawnictwami adresowanymi do wszystkich bez wyjątku Polaków, od niemowlaka do staruszka. Wystarczy spędzić kilka chwil w jakiejś poczekalni, by z głośnika radiowego dowiedzieć się o jakimś kolejnym „akcie agresji” Rosji i Putina.
Obywatel III RP jest na okrągło bombardowany koktajlem „patriotyzmu” i rusofobii. W kraju, na podobieństwo „bratniej” judeo-banderowskiej Ukrainy odbywają się marsze i pochody, msze „za Ojczyznę” i inne imprezy podnoszące poziom adrenaliny.
Można by, próbować spożytkować społeczną energię na oddolną odbudowę zrujnowanej gospodarki, kultury, czy szkolnictwa, na wzór „tajnych kompletów” w Generalnej Guberni. W ostateczności, można by podjąć ryzykowną próbę usunięcia krajowych okupacyjnych „elit”, międzynarodowych bankierów, czy zachodnich kolonizatorów. Ale nie! „Spontanicznie” wyreżyserowany paroksyzm „patriotyzmu” kierowany jest w jedną stronę – konfrontacji z Roją. Wyraźnie widać, że komuś bardzo zależy na ostatecznej anihilacji Polaków i nie mogąc doczekać się końca powolnego procesu agonii w ramach Unii Europejskiej, pcha III RP do militarnego konfliktu z nuklearnym sąsiadem. Mało tego, na wypadek gdyby, jak zwykle po niewczasie, społeczeństwo zorientowało się w tej zbrodniczej manipulacji, „patriotyczne władze” postanowiły sprowadzić do kraju zachodnich „obrońców” z NATO i zastąpić tym samym „miękką” okupację, jej „twardą” wersją.
Według informacji z Waszyngtonu, NATO ma dyslokować[iv] cztery bataliony na zachodniej granicy Rosji, dwa amerykańskie i po jednym z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Tak więc, po pozbyciu się z Polski wojsk sowieckich, doczekaliśmy się nareszcie po siedemdziesięciu latach radosnego momentu powrotu niemieckiego okupanta. Przy czym największą radość zapewne sprawi to zdarzenie młodym „polskim patriotkom”, które na wzór swych ukraińskich koleżanek z Femen, nie będą już zmuszone do uganiania się po Europie za biednymi muzułmańskimi emigrantami, mając u siebie do wyboru zasobniejszych klientów mogących zadowolić ich wybredne rasowe gusta, od germańskich „nadludzi” do amerykańskich murzynów.
Tak więc w radosnym nastroju możemy szykować się wraz z zachodnimi „sojusznikami” do odparcia nieuniknionej rosyjskiej „agresji”.
http://russia-insider.com/sites/insider/files/styles/1200xauto/public/9E6VzbT.jpg?itok=oYSNCVi-
[i] https://pl.wikipedia.org/wiki/Gabriel_Janowski
[ii] https://en.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Lepper
[iii] https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_lizbo%C5%84ski
[iv] http://russia-insider.com/en/nato-wants-put-german-troops-russian-border/ri14170
Ignacy Nowopolski
Ignacy Nowopolski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.