Medytacja jest zakończeniem myśli. To
dopiero wtedy jest tam odmienny wymiar, gdy znajdujemy się poza
czasem.
Medytujący umysł jest milczącym. Nie
jest to milczenie dające się wyobrazić przez myśl: to milczenie
gdy myśl – z jej wszystkimi wizerunkami, słowami i percepcjami –
zupełnie zniknęła. Taki medytujący umysł jest umysłem
religijnym – religii nie dotkniętej przez kościół, świątynie
czy rytuały.
Umysł religijny jest eksplozją
miłości. Nie jest to miłość znająca separację. Dla niej
dalekie jest bliskie. Nie jest jednym ani wielością, ale raczej
stanem miłości w którym wszystkie podziały giną. Jak piękno,
nie jest miarą słów. Jedynie wychodząc z tego milczenia działa
umysł religijny.
Kiedy studiujesz siebie samego,
obserwuj się, obserwuj sposób w który chodzisz, jak jesz, co
mówisz, obmowę, nienawiść – jeżeli jesteś świadomy tego
wszystkiego u siebie, bez dokonywania wyboru, jest to częścią
medytacji.
Medytacja to odkrywanie, czy umysł, z
jego wszystkimi aktywnościami, doświadczeniami, może być
absolutnie spokojnym. Nie w sposób wymuszony, ponieważ w momencie
wysiłku, obecna jest dualność. Byt, który mówi: „Chciałbym
mieć cudowne doświadczenie, a zatem koniecznym jest bym zmusił
umysł do spokoju” - nigdy tego nie osiągnie. Ale jeżeli umiesz
dociekać, obserwować, przysłuchiwać się wszelkim ruchom myśli,
jej uwarunkowaniu, jej dążeniom, jej lękom, jej przyjemności,
patrzeć jak działa umysł, wtedy dostrzeżesz, że staje się on
nadzwyczaj cichym (…).
Milczenie i przestronność idą razem.
Ogrom milczenia jest ogromem umysłu w którym nie ma centrum.
Bycie zawsze w poszukiwaniu szerszych,
głębszych, transcendentalnych doświadczeń, jest formą ucieczki
od aktualnej rzeczywistości „tego co jest”, co jest nami samymi,
naszym uwarunkowanym umysłem. Umysł który jest przebudzony,
inteligentny, wolny, dlaczego miałby tego potrzebować, dlaczego
powinien mieć w ogóle jakieś doświadczenia? Światło jest
światłem; nie pyta ono o więcej światła.
Medytacja jest jedną z
najniezwyklejszych rzeczy, i jeżeli nie wiesz czym ona jest, jesteś
jak ślepiec w świecie jasnego koloru, cieni i ruchomego światła.
To nie jest sprawa intelektu, lecz tego, że gdy serce wkracza do
umysłu, posiada on całkiem odmienną cechę, jest wtedy prawdziwie
nieograniczony, nie tylko w swej zdolności do myślenia, afektywnego
działania, lecz również w poczuciu życia w rozległej przestrzeni
gdzie jest częścią wszystkiego.
W medytacji pojawia się jedna
szczególna rzecz której ani narkotyk ani autohipnoza nie są w
stanie wywołać: to jakby umysł wchodził sam w siebie,
rozpoczynając od powierzchni i przemieszczając się głębiej, aż
do czasu, gdy głębia i wysokość tracą swe znaczenie i każda
forma pomiaru zanika. W tym stanie obecny jest całkowity spokój –
to nie zadowolenie z gratyfikacji – ale spokój mający porządek,
piękno i intensywność.
Medytacja nie jest środkiem do celu.
Jest zarówno środkiem jak i celem.
Wiedza może dać doświadczenie nowych
wrażeń, ale umysł który poszukuje doświadczeń, jakiegokolwiek
by nie były rodzaju, jest umysłem niedojrzałym. Dojrzałość jest
wolnością od wszelkiego doświadczenia; nie podlega już dłużej
żadnym wpływom bycia czy nie-bycia.
Dojrzałość w medytacji polega na
uwolnieniu umysłu z wiedzy, gdyż to ona kształtuje i kontroluje
całość doświadczenia. Umysł który jest lekki sam w sobie, nie
potrzebuje doświadczenia. Niedojrzałość to pragnienia coraz
większego i obszerniejszego doświadczenia. Medytacja jest wędrówką
przez świat wiedzy będąc od niej wolnym by wkroczyć w nieznane.
Medytacja nigdy nie jest w czasie –
medytacja wypływająca z czasu jest zawsze wiążąca, nie ma w niej
wolności i bez wolności jest tam zawsze wybór i konflikt.
Musimy zmienić struktury naszego
społeczeństwa, jego niesprawiedliwość, jego przeraźliwą
moralność, podziały jakie stworzyło między ludźmi, wojny,
całkowity brak uczucia i miłości niszczące ten świat. Jeżeli
twoja medytacja jest prawą tylko personalną, rzeczą, którą
cieszysz się osobiście, to nie medytacja. Medytacja oznacza
zupełną, radykalną zmianę umysłu i serca. A to jest możliwe
tylko wtedy kiedy obecne jest to nadzwyczajne poczucie wewnętrznego
milczenia i jedynie to doprowadza do umysłu religijnego.
Medytacja to dziewiczość wolna od
czasu.
Ten świat ma mało do zaoferowania nie
licząc jedzenia, ubrań i schronienia, oraz przyjemności z jej
wielkimi żałościami.
Medytacja jest oddaleniem się od
takiego świata, trzeba być totalnym outsiderem.
W totalnej uważności medytacji, nie
ma wiedzy, ani rozproszenia, ani pamiętania o czymś co się
zdarzyło. Czas i myśl doszły całkowicie do końca, gdyż są one
centrum ograniczającym swą własną wizję.
Medytacja jest sprawdzianem czy
istnieje pole niezanieczyszczone znanym.
… powinieneś medytować tylko w
samotności, podczas nocy, czy spokojnego wczesnego poranka. Kiedy
medytujesz w samotności, to musi być samotność. Musisz być
zupełnie sam, nie podążając za systemem, metodą, powtarzaniem
słów, podążaniem za myślą czy kształtowaniem myśli zgodnie z
twoją chęcią.
Ta samotność przychodzi tylko wtedy,
gdy umysł jest wolny od myśli. Gdy obecne są wpływy pragnienia
czy rzeczy za którymi podąża umysł, zarówno przeszłe jak i
przyszłe nie ma tam samotności. Tylko w ogromie teraźniejszego
przychodzi ta świadomość. I wtedy, w cichej tajemniczości w
której wszelka komunikacja doszła do końca, w której nie ma
obserwatora z jego niepokojami, z jego głupimi apetytami i
problemami – tylko wtedy w tym cichym odosobnieniu, medytacja staje
się czymś niewyrażalnym przez słowa.
Medytacja nigdy nie jest modlitwą.
Modlitwa, błaganie, są zrodzone z użalania się nad sobą. Modlisz
się gdy masz kłopoty, gdy jest cierpienie: ale gdy jest szczęście,
radość , nie ma błagania. To litowanie się nad sobą głęboko
przeniknęło człowieka i jest koszmarem separacji. To co jest
odseparowane, albo uważa się za odseparowane, zawsze szukające
identyfikacji z czymś nieodseparowanym, niesie tylko więcej
podziałów i bólu. Z tego pomieszania człowiek woła do nieba,
zwraca się do żony, czy jakiegoś bóstwa umysłu. To wołanie może
znaleźć odpowiedź, ale odpowiedź ta jest afektem użalania się
nad sobą w swej separacji.
Medytuj samemu. Strać się. I nie
próbuj przypomnieć sobie, gdzie byłeś. Jeżeli starasz się o to,
będzie to coś martwego. I jeżeli uchwycisz się wspomnień o tym,
nigdy już nie będziesz samotny. Medytuj zatem w tej nieskończonej
samotności, w pięknie tej miłości, w tej niewinności, w nowym,
wtedy obecna jest w tym niezniszczalna błogość.
W pole medytacji myśli nie jest w
stanie wkroczyć, nie ma tam separacji, a zatem nie ma tam też
osobowości.
Tego poranka cechą medytacji była
nicość i totalna pustka czasu i przestrzeni. To fakt a nie idea czy
paradoks wzajemnie oponujących sobie spekulacji. Odkrywa się tą
dziwną pustkę kiedy korzeń wszystkich problemów zwiędnie. Tym
korzeniem jest myśl, myśl co dzieli i utrzymuje. W medytacji umysł
faktycznie staje się opróżniony z przeszłości choć może używać
przeszłości jako myśl.
Koncentracja przychodzi jako rzecz
naturalna, gdy jest obecna świadomość dróg myśli. Ta świadomość
nie pochodzi od myślącego który wybiera i odrzuca, który
podchwytuje i wyrzuca.
Porządek pochodzi od umysłu nie
ulegającego pomieszaniu rzeczami myśli. Kiedy myśl milczy, jest w
tym pustka, co jest porządkiem.
W przestrzeni którą myśl tworzy
wokół siebie, nie ma miłości. Ta przestrzeń oddziela ludzi od
siebie, i w niej jet to całe stwarzanie się, życiowa walka, agonia
i strach. Medytacja jest zakończeniem tej przestrzeni, zakończeniem
„mnie”. Wtedy relacja ma całkiem odmienne znaczenie, gdyż w tej
przestrzeni nieuczynionej przez myśl, inny nie istnieje, gdyż nie
ma ciebie.
Medytacja zatem nie jest podążaniem
za jakąś wizją usankcjonowaną przez tradycję. Raczej jest ona
nieskończoną przestrzenią w której myśl nie może wkroczyć. Dla
nas ta mała przestrzeń uczyniona przez myśl wokół siebie, która
jest „mną” jest niezwykle ważna, gdyż jest wszystkim co zna
umysł identyfikujący się ze wszystkim co zawiera tą przestrzeń.
A lęk przed niebytem rodzi się w tej przestrzeni. Ale w medytacji,
kiedy to jest rozumiane, umysł potrafi wejść w wymiar przestrzeni
gdzie działanie jest niedziałaniem.
Nie wiemy czym jest miłość, gdy z w
przestrzeni stworzonej przez myśl wokół siebie samej jako „mnie”,
miłość jest konfliktem „mnie” z „nie-mną”. Ten konflikt,
ta tortura, nie jest miłością.
Myśl jest samym zaprzeczeniem miłości
i nie potrafi wejść w tą przestrzeń gdzie nie ma „mnie”. W
tej przestrzeni znajduje się błogosławieństwo którego szuka
człowiek i nie może znaleźć. Szuka w obrębie granic myśl, i
myśl niszczy ekstazę tego błogosławieństwa.
W medytacji musi się odkryć czy jest
możliwość zakończenia wiedzy, a z tym wolność od znanego.
Nie zdajemy sobie sprawy jak ważnym
jest uwolnienie się od uporczywych przyjemności z ich bólami, tak,
że umysł jest sam. To tylko w pełni samotny umysł jest otwarty.
Miłość nie może być kultywowana
przez myśl. Miłość może prawdopodobnie zaistnieć gdy obecne
jest całkowite milczenie, milczenie w którym medytujący jest
zupełnie nieobecny; i umysł może się wyciszyć tylko wtedy gdy
zrozumie swój własny ruch jako myśl i uczucie. Aby zrozumieć ten
ruch myśli i uczucia, nie może być potępiania w obserwowaniu.
Obserwowanie w ten sposób jest dyscypliną....
Ekstaza odosobnienia przychodzi gdy nie
obawiasz się być sam – już dłużej nie należący do świata
czy przywiązany do czegokolwiek.
Medytacja umysłu który jest zupełnie
milczący, jest błogosławieństwem, którego człowiek szuka
odwiecznie.
Wielkie „ja” i małe „ja” są
wzorami egzystencji w egzystencja jest myślą i myśl jest
egzystencją z jej nigdy nie kończącym się cierpieniem.
W płomieniach medytacji kończy się
myśl a z nią uczucie, gdyż żadne nie jest miłością. Bez
miłości, nie ma esencji, a bez niej są tylko popioły na których
bazuje nasza egzystencja. Miłość wyłania się z pustki.
Medytacja jest działaniem milczenia.
Medytacja jest wolnością od myśli, i
ruchem w ekstazie prawdy.
… myśl w medytacji musi zniknąć
całkowicie. To podstawa medytacji.
To tylko gdy umysł przekroczy czas,
prawda przestaje być abstrakcją. Wtedy błogość nie jest ideą
wyprowadzoną z przyjemności, ale aktywnością, która jest
niewerbalna.
Opróżnianie umysłu z czasu jest
milczeniem prawdy … To co nie posiada czasu jest wieczne.
Medytacja jest stanem umysłu, który
patrzy na wszystko z pełną uwagą, totalnie.
Medytacja jest niszcząca dla poczucia
bezpieczeństwa i jest w niej wielkie piękno, nie piękno rzeczy
połączonych razem przez człowieka czy przez naturę, ale przez
milczenie. To milczenie jest pustką w której i z której wyłaniają
się wszystkie rzeczy i mają swe bycie. Jest ono niepoznawalne,
intelekt i uczucie nie potrafią odnaleźć prowadzącej do tego
drogi, nie ma do tego drogi i metoda osiągnięcia tego jest wymysłem
chciwego umysłu. Wszystkie sposoby i środki kalkulującego ja muszą
być całkowicie zniszczone, wszelkie postępowanie na przód czy cofanie się, droga czasu, musi dojść
do końca, bez jutra. Medytacja jest destrukcją, jest niebezpieczna
dla tych, którzy chcą prowadzić sztuczne życie i życie fantazji
i mitu.
Śmierć którą sprowadza medytacja,
jest nieśmiertelnością nowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.