W
naszym świecie szerzy się bałwochwalstwo. Samochody, komputery,
telewizja, kariera, sukces, partie polityczne i przywódcy
religijni rządzą naszymi sercami - zamiast Boga. Bożek to
coś, do czego jesteśmy głęboko przywiązani, co zajmuje miejsce
należne jedynie Bogu, czym w świadomy, lub nieświadomy sposób
zastępujemy Boga. Stwarzamy nasze bożki po to, żeby panować
nad światem, albo też usiłujemy w ten sposób zdefiniować i
kontrolować Boga. Ammy rozumiały, że pustynia domaga się
obalenia tych bożków, i dziś także uczą nas, że w trakcie
wędrówki pustynnej dokonuje się proces ogołocenia i oderwania od
świata. Wierność temu procesowi daje nam głęboką i życiodajną
wolność. Gdy zostajemy poddani ogołoceniu, wychodzi na jaw, że
wyobrażenia dotyczące nas samych, innych ludzi i Boga są
fałszywe. Rzeczy okazują się nie takie, jakimi „być powinny".
Wszystko wskazuje na to, że w obliczu wezwania do przemiany nie
mamy możliwości wyboru. Bóg nie współdziała już z naszymi
powinienem czy powinnam. Bóg, którego obraz
stworzyliśmy sobie w dzieciństwie, już nie wystarcza. Gdy
spadają na nas cierpienia, Bóg może wydawać się odległy lub
nawet nieobecny, milczący i zimny. Wyłamuje się z naszych
ograniczonych i raczej legalistycznych oczekiwań co do tego, kim
powinien być dla nas. Spotykamy Boga takiego, jakim jest naprawdę.
Pustynia daje poczucie ciszy i samotności, wzmacniając
uczucia zależności i bezbronności. Istnieje tylko chwila obecna, z
całą jej intensywnością. Wewnętrzna pustynia jest miejscem
spotkania z naszym „ja" i z Bogiem - nie zaś miejscem
ucieczki. To właśnie na niej najgłębsze „ja" staje
twarzą w twarz z Boskością. Jesteśmy tu zaproszeni do wejścia w
przemieniającą i oczyszczająca miłość Umiłowanego.
Wewnętrzna pustynia jest miejscem nieustannej przemiany, tu
toczymy walkę z naszymi bożkami i fałszywym „ja".
Ammy rozumiały, że pustynia jest tam, gdzie człowiek wzrasta
w wolności, prostocie i współczuciu. Tutaj stajemy wobec
najgłębszej prawdy o sobie. Dzięki temu osiągamy czystość
serca.
Zawsze starałam się uważać na bożki, które
nie dawały mi poczucia spełnienia. Udaremniały one moje pragnienie
zbliżenia się do Boga. Wiedziałem, że Bóg nie daje się
zaszufladkować. Bóg nie daje się ujarzmić, kontrolować,
wysterylizować. Warto zastanowić się, jakie są sygnały, że
przestrzeń należną jedynie Bogu zapełniamy czymś innym? Co nasza
skłonność do akceptowania namiastek mówi o naszej potrzebie Boga?
Na ile ulegamy nadmiernej pobłażliwości wobec siebie? Co
pomaga nam utrzymać zdrowy stosunek do darów, jakie ofiaruje nam
życie - danych po to, żeby z nich korzystać? Czego potrzebujemy,
żeby dochować wierności długiej wędrówce?
Laura
Swan, Dar pustyni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.