W twórczości Witkacego skłonność
do budowania radykalnych, historiozoficznych uogólnień szła w
parze z kreowaniem agresywnych silnie zhiperbolizowanych obrazów
nadzwyczaj bolesnego odczuwania egzystencji. Zastanawiające, jak
często – i z jakim upodobaniem – Witkacy-pantagruelista,
entuzjasta absurdalnych żartów i zabawnych szaleństw stylu –
rysował czarną wizję człowieka i ludzkości zamkniętej w „matni”
bez wyjścia.
Oraz szczelnej „egzystencji
zamkniętej” - tak w twórczości powieściowej jak i dramatycznej
– prowokacyjnie wyostrzał, jakby chciał dotknąć nimi tych,
którzy w jego pojęciu, nie chcieli odczuwać prawdziwej
intensywności bólu istnienia, woleli bowiem rozładowywać swoje
egzystencjalne niepokoje (o ile je w ogóle mieli …) słuchając
radia bądź chodząc do kabaretu. W witkacowskim świecie zderzali
się ze sobą pogodzeni z życiem „pyknicy” i naznaczeni
szczególną zdolnością doznawania cierpień egzystencji
„schizoidzi”. Na tle takiego przeciwstawienia Witkacy chętnie
rysował silnie zhiperbolizowaną wizję własnych stanów ducha w
sposób niekiedy ocierający się o modernistyczno-ekspresjonistyczną
autoparodię. „Schizod” - a za takiego Witkacy się miał –
doznaje bowiem „bolesności” własnego istnienia w sposób
jaskrawie dotkliwy, co go radykalnie odróżnia od „szarej masy”,
która zręcznie odgrodziła się od „nagiego” Bytu parawanami
kultury masowej i rozmaitych ideologiczno-religijnych wmówień.
„Każdy czyn, oprócz rozkoszy tworzenia, zawiera w sobie ból
każdego istnienia (…) ból przenikający wszystko”.
Witkacy uważał, że jedynym celem
godnym człowieka jest przeżycie Tajemnicy, ale dodawał od razu, że
warunkiem takiego przeżycia są psychiczne cierpienia podmiotu.
Przeżycia Tajemnicy nie da się inaczej osiągnąć, ma ono bowiem
„zabarwienie nieprzyjemne przez odwartościowanie wszystkiego w
zetknięciu z nieskończonością i tajemnicą albo śmiercią”.
„(...) potworne w swej istocie
uczucie samotności i jedyności Istnienia Poszczególnego w
nieskończonej całości Istnienia”. „Istnienie w jego
metafizycznej okropności”*. „straszliwa tajemnica swojego
istnienia i całego świata” wyrażona w „żelaznych klamrach
jedyności”. Słowa: „potworne”, „potworność”, „okropne”,
okropność”, „straszliwe” pojawiały się na kartach jego
powieści i dramatów wiele razy, zapewne jako stylistyczna kontra
wobec gładkiej mowy „człowieka przeciętnego”, który wygodnie
trzyma się z dala od „zbędnej” skrajności metafizycznych
doznań.
Stefan Chwin
Samobójstwo jako doświadczenie
wyobraźni
s. 354-355
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.