Pokochanie innej osoby dowodzi zmęczenia samotnością: jest więc tchórzostwem i zdradą wobec samego siebie (jest rzeczą najwyższej wagi, abyśmy nikogo nie kochali). Fernando Pessoa
▼
wtorek, 1 kwietnia 2014
Strach to czytać
Rok temu przez prawicowe media przetoczyła się rocznicowa fala wspomnień o zbrodni wołyńskiej. W tym roku już się nie przetoczy – bo i rocznica nie okrągła, i mainstreamowa prawica zdaje się podtrzymywać w odbiorcach uczucie zakochania w porewolucyjnej Ukrainie. Odtrutką na zapomnienie o Wołyniu mogą być takie książki jak „Strach” Stanisława Srokowskiego.
Jest Srokowski pisarzem bardzo doświadczonym, a i temat który podjął w opowiadaniach wydanych pod tytułem „Strach” nie jest dlań nowy. Autor pisał już o tragicznych i do dziś niezrozumiałych dziejach Polaków pomordowanych na Kresach przez swych ukraińskich sąsiadów, zarówno w tomie „Nienawiść” jak i przede wszystkim w trylogii, której tytuły poszczególnych części warto pamiętać -„Ukraiński kochanek”, „Zdrada” i „Ślepcy idą do nieba”.
Stanisław Srokowski od lat walczy z niepamięcią o rzezi na Wołyniu. Nic dziwnego, skoro sam był świadkiem barbarzyństwa dokonanego w jego rodzinnej miejscowości Hnilcze. Zrobił dla tej sprawy doprawdy bardzo wiele, i wciąż nie ustaje w staraniach, by prawda o tamtych zbrodniczych wydarzeniach przebiła się do jak najszerszego grona Polaków.
W „Strachu” autor postawił na bezpośredni przekaz o zbrodni. Na dosłowny opis tego, co wydarzyło się na Kresach, co zgotowali Polakom „bracia Ukraińcy”. Dojrzałość Srokowskiego kazała mu powstrzymać się od jakiejkolwiek autocenzury. Opis morderstw poraża. Dlatego też należy wyraźnie zaznaczyć, że książka jest przeznaczona wyłącznie dla dorosłych, i tylko dla tych, którzy są pewni, że potrafią utrzymać nerwy na wodzy.
Mamy w opowiadaniach Srokowskiego zarówno posypywanie solą ran obdartych ze skóry Polaków, profanacje katolickich kościołów, wykopywanie i bezczeszczenie polskich trupów, przywiązywanie całej rodziny do rozpędzonych koni, krzyżowanie dzieci, zaszywanie ust żyjącym jeszcze maltretowanym kobietom, podpalanie dzieci w piecu czy wyrywanie dzieci ciężarnym kobietom z rozprutych ukraińskimi nożami brzuchów. Jest w „Strachu” o wiele, wiele więcej brutalnych przekazów. Opisów rzeczywistości sprzed zaledwie siedmiu dekad.
Zbiory opowiadań nie zawsze stale trzymają równy poziom. Tak jest i w tym przypadku. Są bowiem w najnowszym tomie wydanym przez „Frondę” opowiadania literacko wybitne, jak zupełnie niesztampowy tekst „Zabić matkę”. Ale jest także dość naiwny „Pochówek Polski”, w którym wiele do życzenia pozostawiają dialogi i szkice postaci.
Chciałoby się jednak powiedzieć, że większość opowiadań Srokowskiego czyta się dobrze, jest to wszak autor, który wie jak pisać. Ale jak zarekomendować „dobre czytanie” tak dramatycznych treści, jak rzezanie całych rodzin przez pijanych nienawiścią Ukraińców o mentalności dzikich Azjatów?
Z pewnością całe życie i twórczość Stanisława Srokowskiego skupia się wokół chwil, które przeżył jako kilkuletni chłopiec na Kresach. Bez wątpienia nie może o nich pisać pozbywszy się emocji, mimo iż od tego czasu minęło już ponad siedemdziesiąt lat. Choć to co opisuje jest niezwykle brutalne, jego twórczość jest Polsce i Polakom po prostu potrzebna. Tak naprawdę jednak, tej dobrej przecież literatury, nie da się czytać.
Ale to już nie jest wina autora.
Krystian Kratiuk
http://www.pch24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.