sobota, 22 marca 2014

Jeśli wybieramy książki o życiu duchowym, starajmy się wybrać takie, które pisali święci


kłopoty z teorią
Pewien brat przyszedł do abba Teodora i zaczął mówić i rozprawiać o rzeczach, których sam dotąd jeszcze czynem nie wypełniał. A starzec mu powiedział: „Jeszcześ łodzi nie znalazł, jeszcześ towaru nie załadował, jeszcześ nie płynął, a już jesteś w mieście? Najpierw czynem wykonaj, a potem przyjdź tutaj mówić to, co mówisz teraz". Teodor z Ferme 9, 250

Nieszczęściem współczesnej epoki są teoretycy, doktrynerzy, intelektualiści, o których złośliwie powiedziano, że to ludzie, którzy sprawnie myślą, a sądzą, że wiedzą. Oni jednak na wszystko mają pewną receptę, we wszystkim się doskonale orientują, choć zazwyczaj nie mają o tym wszystkim pojęcia. Ale to nie jest jeszcze największe nieszczęście; ono zaczyna się wtedy, gdy swoje teorie doktrynerzy próbują wprowadzić w życie, gdy próbują je zrealizować. Wtedy zaczynają się nieszczęścia, które dobrze znamy my, którzyśmy przeżyli XX wiek, w którym różni obłąkańcy, bez jakiejkolwiek moralności, próbowali wprowadzać w życie swoje utopie.

Ojcowie Pustyni byli realistami, praktykami, a nie teoretykami. Nie budowali teorii mistyki ani ascezy, nie budowali systemów teologicznych, ale swoje życie duchowe opierali na Piśmie Św. i na doświadczeniach swoich i innych starców, które między sobą wymieniali konfrontując je. Ich mądrość cechuje autentyczność: uczą tego, czego nauczyli się nie z książek, ale z doświadczenia. Stąd też ich głęboka nieufność do intelektualistów, którzy swymi często dość dziwnymi teoriami przyczynili się do wielkiego kryzysu Pustyni, mającego miejsce w V w.

Nasz apoftegmat mówi o szczególnym typie teoretyka, który próbuje budować teorię życia wewnętrznego, choć sam nie rozwinął swojego życia duchowego i nie przeżył jeszcze spotkania z Bogiem: „nie znalazł on jeszcze łodzi, a już dopłynął do miasta" - jak określa dosadnie takiego człowieka Teodor z Fermę. Na Pustyni tacy ludzie byli szczególnie niebezpieczni, gdyż mogli doprowadzić do tragedii młodych mnichów, rozpoczynających życie duchowe, a więc szczególnie podatnych na wszelkie złudy i pomyłki.

Jeśli więc wybieramy książki o życiu duchowym, starajmy się wybrać takie, które pisali święci: oni opisują drogę, którą sami przeszli i którą doszli do Boga. Takim autorom można zaufać.

„Karmię was tym, czym sam żyję" - pisał św. Augustyn; dlatego tak chętnie do niego powracamy.

Za: Marek Starowieyski, Czego mogą nas nauczyć Ojcowie Pustyni, Wydawca Stowarzyszenie LIST, Listowa biblioteka tom 18, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.