wtorek, 18 marca 2014

Giacomo Leopardi – życie w bibliotece



„(Hr. Jakób Leopardi) urodził się z ojca Monalda hr. Leopardiego i margrabiny Adelaidy Antici, w Rekanatach, mieście Marchii ankońskiej, d. 29 czerwca 1798. Przebywał w rodzinnem miejscu do 24 lat życia. Nauczycieli nie miał prócz do początkowych nauk, których udzielali mu pedagogowie trzymani ku temu celowi w domu rodzicielskim. Za to korzystał z bogatej biblioteki ojca, lubownika umiejętności. W tej bibliotece spędził większą część życia, ile i póki pozwalało mu zdrowie zniszczone studyami, które rozpoczął, niezależnie od nauczycieli, dziesięcioletniem dzieckiem i wiódł nieustannie, mając w nich jedynie zajęcie. Przyswoiwszy sobie bez nauczyciela język grecki, oddał się poważnym badaniom filologicznym i wytrwał w nich przez lat 7, aż zerwawszy oczy, zmuszony przepędzić rok (1819) cały bez książek, zwrócił się naturalną koleją na pole dociekań filozoficznych i nimi, oraz literaturą piękną zajmował się aż do tej chwili. W 24 latach udał się do Rzymu, gdzie odrzucił godność prałata ofiarowaną mu przez kardynała Consalvi za poparciem radcy Niebuhra, wówczas nadzwyczajnego posła dworu pruskiego w Rzymie. Po powrocie za mieszkał w Bolonii”.

Ta sucha zapiska, niecierpliwiąca stylem sprawozdawczym, odkrywa przecież między wierszami tragiczną dolę tego nieszczęśliwego ży cia; ukazuje wyobraźni czytelnika skulone nad zapylonemi manuskryptami garbate dziecko, przewracające ruchem machinalnym karty słownika, a czasem tylko podnoszące blado-niebieskie oczy na odgłos dziecinnych w ulicy okrzyków, aby wzrok gdzieś na niewidzialnym punkcie w przestrzeni zawiesić. „W tej bibliotece spędził większą część życia“ — straszna męczarnia, przypominająca żywcem zakopanych w grobie. Tam młody samotnik nauczył się sam języków: greckiego, hebrajskiego, hiszpańskiego, niemieckiego i angielskiego; przeczytał całą bibliotekę autorów klasycznych, a niezadowolony biernemi studyami, wkroczył na pole krytyki filologicznej i w r. 1814, ofiarował zdumionemu ojcu nowe grecko-łacińskie wydanie „Życia Plotyna“ przez Porfiryusza; wydanie, z którego korzystał później filolog niemiecki Creuzer — dowód najlepszy jego wartości. Przekłady fragmentów Odyssei, Eneidy, Batrachomiomachii w sekstynach ukazywały się w Spektatorze medyolańskim i Bibliotece włoskiej; między temi filologicznemi pracami prawdziwem arcydziełem jest ,,Szkic przesądów ludowych starożytności“. Z pomocą starannie zestawionych tekstów, odsłania autor cały świat bogów pogańskich, olbrzymów, karłów, tajemnice magii, wyroczni, snów i widzeń, zabobony i wierzenia. Nie burzy on tem pięknego greckiego Olimpu; zanadto go ukochał; ale piętnuje wszystko, co brzydkie i nizkie; dzieło to jest równocześnie wyrazem tryumfu wiedzy i wiary chrześcijanina nad poganizmem. Leopardi był w młodości głęboko religijny; jako romantyk i wierny uczeń Chateaubrianda, wielbi on chrystyanizm dlatego, że piękny; jako nieszczęśliwy czepia się go, bo mu daje otuchę przyszłej odpłaty; trwa w nim wreszcie jako dziecko w religijnym wychowane domu. Ale budzi się w nim fatalne człowieka dziedzictwo: myśl sceptyczna i już w tem dziele obok wykrzyków religijnego, prawie mistycznego uniesienia słyszy się sądy mogące doprowadzić wprost do odszczepieństwa.

Tak np. dopatrując w Keplerze ostatnich śladów starożytnego zabobonu, woła: „Straszny przykład? Każe nam wierzyć, że błędy jak komety mają swoje drogi i że z końcem kilku wieków, gdy przeciw nim kazać się przestało, zjawiają się na scenie pod nową postacią... To spostrzeżenie prowadzi na domysł, że duch ludzki nie przebiega linii prostej, ciągnącej się w nieskończoność, lecz linią zamkniętą w sobie; musi więc od czasu do czasu w to samo powracać miejsce. Każe ono równocześnie uważać codzienny postęp ducha ludzkiego za złudny; zawiesza nad każdym dniem życia to często powtarzane zdanie najmędrszego z królów: Nic nowego pod słońcem; zmusza uznać rzeczywisty wzrost sumy ludzkiego poznania za niemożebny i zdolne jest doprowadzić filozofów prostą drogą do rozpaczy“. Młody marzyciel, dumny i szczęśliwy ze zwycięstwa wiedzy i rozumu nad zabobonem, a równocześnie czujący się błogo pod skrzydłami wiary, pragnąłby w naiwnym liberalizmie pojednać te dwie potęgi; równocześnie wielbi Woltera, „ten sztandar myślicieli, tego człowieka mądrego, nieprzyjaciela przesądów“, i zaleca poddanie się kościołowi, „jedynej przeciw błędom ucieczce“.

Zakopany w małej mieścinie, znający jasny, uczony świat z opisów tylko, poddany surowemu rygorowi rządzącego w domu na sposób feudalny ojca, zrezygnowany na myśl bolesną, że nigdy w kobiecej istocie czulszego nie obudzi uczucia, a sam ku miłości tęskniący; świadom wreszcie, że go wczesny grób czeka, Giacomo czuł się bardzo pognębionym, pokrzywdzonym przez naturę. Przyjaciół nie miał; czulsze stosunki wiązały go z bratem Karolem i siostrą Pauliną; w 1817 r. dopiero poznał Giordaniego i przywiązał się do niego prawie niewolniczo. Piotr Giordani, powaga w świecie uczonym, znakomity stylista, gorący patryota wiódł młodego poetę w literackim świecie do sławy, przeczuwszy w nim wielkość i z jego pomocą marzył urzeczywistnić posłannictwo odrodzenia; niestety część zwątpień przeszła potem z mistrza na ucznia, skoro wszystkie nadzieje zawiodły; Giordani sam zdany był kilkakroć na łaskę losu, musiał się tułać, uciekać do Genui, do Genewy. Pewien czas przepędził w więzieniu, a przeżywszy ukochanego przyjaciela, napis grobowy dla niego ułożył.

Zaród pessymizmu Leopardiego leżał w chorem jego ciele bez wątpienia, choć sam w liście do Sinnera z oburzeniem przypuszczenie takie zbija. Co nas w Dziełkach moralnych zwłaszcza zadziwia, to to, że poeta nie rzuca się, nie jęczy, przekleństw nie miota; rozpacz jego jest spokojna, skamieniała. Długo na to skamienienie silnym pracował umysłem; w poezyach usta jego otwarte laokoonowym krzykiem boleści; później przybrał niemą twarz Nioby, aż wreszcie znikła mu z czoła przerażająca fałda tamowanej rozpaczy i uśmiechnęły się usta uśmiechem ironii. Takim pozostał na zawsze, takimi widzimy go w ostatnim wierszu poematu: „Aspazyaa.

Jakby zapowiedzią źródła przyszłych natchnień był tytuł pierwszego poematu: „Śmierć“ r. (1817), niby nagrobek położony pierwszej miłości, którą jeszcze później pod imieniem Neryny lub Sylwii w smutnych przypomina elegiach. Była to wiejska dziewczyna, którą poeta w sąsiedztwie w okienku śpiewającą codziennie widywał, i przywiązał się do niej, lecz niestety, stracił prędko i do wczesnego odprowadził grobu. Pofolgowawszy na rozkaz lekarza i prośby Giordaniego zabijającym studyom, umilał sobie chwile strasznej nudy, którą „męczarnią myśli“ nazywa i której w systemie swym filozoficznym tak kardynalne przydziela miejsce, — mistyfikowaniem uczonych. Jak Michał Anioł oczarował niegdyś archeologów swoim „Kupidynem“, tak Leopardi poruszył filologiczne sfery sławnym „przekładem świeżo odkrytego“: „Hymnu do Neptuna“ i dwu anakreontyków: „Do Miłości“ i „Do Księżyca” z „oryginalnym“ tekstem greckim, zaopatrzonym w konjektury i hermeneutyczne uwagi.

Mistyfikacya była tak zupełna, że konserwator biblioteki watykańskiej zaczął z całą gorliwością poszukiwać sprawcy kradzieży rzekomego rękopismu, o którym sam nic nie wiedział. Nie dziw, że tak oswojony z poezyą grecką, przejął się Leopardi dostojnym wzorem Symenidesa i w odzie do Italii i w reszcie poezyj z ojczystego greckiego śpiewu koturnu. Były to czasy, kiedy Alfieri, Ugo Foscolo podnieśli się przeciw niesprawiedliwości i tyrani; były to czasy po kongresie wiedeńskim, kiedy Włochy, wedle słów Metternicha, stały się „pojęciem gieograficznem“: Wiktor Emanuel I wszedł do Turynu, Ferdynand IV do Neapolu, Pius VII do Rzymu, książęta austryaccy zasiedli we Florencyi i Modenie; a Lonbardya i Wenecya stały się prowincyami austryackiemi. Ody: Do Italii; Na posąg Dantego stawiany we Florencyi; Do kardynała Angeo Mai z okazyi odkrycia rękop. Rzeczypospolitej Cycerona; Na ślub siostiy Paoliny; Do zwycięscy w turnieju, są wyrazem tego gorącego patryotyzmu, energii i nadziei, które ożywiały wówczas piersi wszystkich szlachetnych; ale skoro ideały odrodzenia rzymskiej cnoty i jedności stłukły głowę o interesa państw sąsiednich i egoizm własnych książąt, Leopardi był pierwszy z tych, którzy zrozpaczyli; Brutus młodszy pozostał do śmierci wyrazem jego przekonań o przyszłości, a polityczną religią—rezygnacya, pociecha słabych. I oto zbladła druga wstęga jego tęczy, wiara w przyszłość narodu.

Pierwsze ody ukazały się w r. 1819, reszta później w zbiorowem wydaniu; nie zrobiły wielkiego wrażenia, jak nie robiły wtedy wrażenia najwspanialsze zjawiska literackie, z wyjątkiem „Narzeczonych“ Manzoniego. Skryty pod. pseudonimem Leopardi, taki o nich napisał krytyczny artykuł, chłoszcząc przytem niemiłosiernie ignorancyą rodaków:

„Oto dziesięć ód i więcej niż dziesięć wybryków.

1) Między dziesięcioma odami żadnej miłosnej. 2) Nie wszystkie i nie zupełnie pisane w stylu Petrarki. 3) Styl w nich niearkadyjski; nie znajdziesz w nich ani stylu Chiabrery, ani Testi’ego, ani Filikai, ani Guidiego, ani Manfrediego, ani Pariniego, ani Monti’ego; słowem, nie podobne są do żadnej lirycznej włoskiej poezyi. 4) Nikt nie odgadnie ich treści z tytułów; często nawet od pierwszego wiersza przybiera poeta kierunek najmniej oczekiwany. Naprzykład oda na ślub, ani o łożu małżeńskiem, ani o pasku, ani o Alfrodycie, ani nie mówi o Hymenie. Oda do A. Mai mówi o wszystkiém, jeno nie o manuskryptach. Oda do zwycięscy w turnieju nie jest naśladowaniem Pindara; inna do wiosny nie opisuje ani łąk, ani krzaczków, ani kwiatów, ani gazonów, ani liści. 5) Motywy opracowane w nich nie mniéj są nadzwyczajne. Jedna nosząca tytuł: „Ostatni śpiew Safony“, ma odmalować nieszczęścia duszy subtelnej, czułej, szlachetnej i kochającej, umieszczonej w ciele razem brzydkim i młodym; przedmiot takie nastręczający trudności, że nie przypominam sobie sławnego autora w starożytności lub naszych czasach, któryby się zużyć go ośmielił, z wyjątkiem pani Staël, która traktuje go we wstępie do Delfiny, ale w odmienny sposób. Inna oda zatytułowana: „Hymn do Patryarchów“, zawiera panegiryk obyczajów Kalifornii i twierdzi, że wiek złoty nie jest bajką. 6) Wszystkie pełne są lamentu i melancholii, jakby świat i ludzie byli czymś smutnym i jakby życie ludzkie było nieszczęśliwe. 7) Nie czytając ich z uwagą, nie rozumie się nic; tak, jak gdyby Włosi czytali z uwagą. 8) Zda się, jakoby poeta pisząc je, postawił sobie za zadanie zmusić czytelników do myślenia,—tak jak gdyby powinno coś zostać w głowie, gdy się włoską książkę czyta“ etc. Zdaje się, że system filozoficzny, złożony później w Dziełkach moralnych, uformował się w umyśle Leopardiego już przed r. 1818, w czasie owego kilkomiesięcznego odpoczynku, poleconego mu przez lekarzy ; w czasie owych błędnych przechadzek i dumań, w chwilach zatapiania się w nieskończoną cichość natury południową letnią porą nad jeziorem, których pamięć zachowała się w poematach: Życia samotne, lub Nieskończoność. Rezultaty téj filozofii bowiem są przewodnią myślą wszystkich elegij; dość zacytować wierz z Śpiewu pasterza koczującego po Azyi : ...dla mnie złem jest życie, lub z elegii Do siebie: „Wzgardę ci sądzi Brutalna moc, co z cienia Tajnych praw na złe człowieczeństwa rządzi...”; że to przejście z wiary do zwątpienia dokonało się bardzo wcześnie, dowodem tego jeszcze ustęp z Ody: Na posąg Dantego, gdzie zawleczonym w szeregach Napoleona i pogrzebanym w śniegach Rosyi, włoskim żołnierzom taki żałobny posyła śpiew: „Drogie dusze, choć niedola wasza nieskończona, pocieszcie się i uspokójcie myślą, że nie znajdziecie pociechy ani w tem, ani w przyszłem życiu.” Zdawałoby się, że na zbolałą duszę nie ma skuteczniejszego nad chrystyanizm balsamu, lecz nie; Leopardi dał poblednąć i tej ostatniej barwie swojej tęczy, skoro fatalną koniecznością sceptycyzmu party odrzucił zasadniczy jego dogmat: we wszystkich jego utworach nie znajdziesz imienia Boga. Za to wiara jego przybiera zupełne kształty indyjskiego buddyzmu: sławny jest wiersz z poematu „Nieskończoność”: I słodkie mi jest w morzu tem rozbicie (E il naufragar m’e dolce in ąuesto mare); niezmiernie charakterystyczny ustęp z listu do Giordaniego (19 listopada 1819): „Jestem tak ubezwładniony nicością, która mnie otacza, że nie wiem, skąd mam siłę wziąć do ręki pióro, by ci przesłać odpowiedź. Gdybym w tej chwili oszalał, zdaje mi się, że szał mój polegałby na ustawicznem siedzeniu z zamkniętemi oczyma, w słup, z otwartemi usty, z rękoma na kolanach, bez śmiechu, bez płaczu, bez ruchu.” Dopatrywać w tem przesady nikt się nie ośmieli; pessymizm Leopardiego szerszy jest i szlachetniejszy od zniechęceń Renego, Werthera, bohaterów Byrona; posągowa jego boleść pozostanie smutna na wieki, bo jej źródłem prawdziwe, dotykalne nieszczęście, wielkie ja k Prometeuszowa męczarnia.

Najciężej dolegał poecie pobyt w Rekanatach, zaostrzony despotyzmem ojca, który nawet w listy jego i manuskrypty wglądać sądził się uprawniony i w wydaniach dzieł nielojalne wykreślał ustępy. Widząc nareszcie, że w murach domowych więzi przyszłość syna, pozwolił mu wyjechać do Rzymu r. 1822. Rozczarował się poeta, sądząc, że wielkie miasto, do którego od dzieciństwa wzdychał, zadowoli go i uspokoi; powiózł tam z sobą zniechęcenia i rozpacze, w najświetniejszych kołach nie znajdował nic prócz głupstwa i ignorancyi, i śród tłumu czuł się bardziej niż śród ksiąg swoich samotny. Prace filologiczne zwróciły nań uwagę Niebuhra; ofiarowano mu sekretaryat państwowy, z warunkiem, aby przywdział suknię duchowną;—był to wówczas konieczny warunek dla dostąpienia urzędu w państwie kościelnem; — Leopardi oczywiście sumienia obarczać nie chciał. Pracował w bibliotece Barberini, gdzie ułożył katalog rękopismów greckich; kończył roboty filologiczne, wreszcie powrócił do Rekanat. Zawiódłby się ktoś, szukając w listach jego tak zwanych „wrażeń podróży”; listy jego do ojca, siostry i brata pisane są stylem sprawozdawczym. Stojący prawie poza światem, samotnik, nie umiał równie wydać zdania o ludziach i książkach; sądy jego zadziwiają częstokroć pospolitością. I tak o Byronie umie powiedzieć tylko tyle, że: „jest to jeden z niewielu ludzi godnych swego wieku”; naiwniej jeszcze wypada sąd o pamiętnikach Goethego: „Zawierają one wiele rzeczy nowych i zręcznych, jak wszystkie dzieła tego autora i większa część innych dzieł niemieckich, ale pisane są z taką dziką niejasnością, zawierają niektóre myśli i zasady tak dziwne, mistyczne, szalone, że aby prawdę wyznać, nie podobają mi się nadzwyczajnie.” Zakosztowawszy raz swobody, Leopardi o pozostaniu w Rekanatach słyszeć niechciał; ponieważ ojciec wspierać go pieniężnie nie mógł, czy sobie nie życzył, poeta ratował się własnemi, śmiesznie skromnemi dochodami. Kapryśna natura hipochondryka zmuszała go zmieniać miejsce pobytu i chronić się na zimę w najłagodniejsze okolice Włoch. Przebywa czas jakiś w Bolonii i Medyolanie, gdzie pracuje dla Spektatora za 10 talarów miesięcznie i przygotowuje (1823 r.) wydanie swoich dzieł poetyckich; ofiarują mu katedrę filologii w Bonn i Berlinie: słabe zdrowie o narażaniu się na klimat północy myśleć mu nie pozwala. Zawiązuje w Bolonii (1826 r.) stosunek z hrabiną Malvezzi, poza granice serdecznej przyjaźni zresztą nie wychodzący; wreszcie wydaje w całości rozproszone po różnych przeglądach „Dziełka moralne” (r. 1827).

W tej epoce Leopardi zerwał już z poezyą; zdawało się mu, że przyszłość literatury włoskiej na silnych oprzeć się powinna podstawach, na surowych studyach filozoficznych, na stworzeniu stylu filozoficznego. „Europa żąda rzeczy mocniejszych i realniejszych niż poezya. Goniąc za wierszami i błahostkami, oddajemy wyraźną usługę naszym tyranom; zamieniamy na cacko literaturę, która sama jedynie winna być podstawą odrodzenia ojczyzny.” Istotnie styl dzieł prozaicznych Leopardiego, stworzony w czasie, kiedy język włoski wyłuskiwał się dopiero z gramatycznych powijaków, kiedy narzecze toskańskie i akademia della Grusca zdawały się gotować językowi włoskiemu z łaski purystów los języków martwych, wyrzucając ze swego słownika wszystkie wyrazy, których Dante i Petrarka nie użył; — styl ten śmiały, szeroko-okresowy z lekką przymieszką Cyceronowego pedantyzmu, nie znajdzie równego sobie w literaturze włoskiej od czasów Machiavella. Francuz się nim nie zachwyca — to prawda, nadto znać na nim hebel i dłuto; ale filozoficzna jasność, ścisłość, dokładność nie wyszła chyba nigdy szczęśliwiej jak z pod tego narzędzia. Leopardi dał rozprawkom tym formę Liacyanowych dyalogów; próbował nawet tu i owdzie zabarwić je wesołym humorem; nie dziw, że wesołości udzielić im nie mógł, jest w nich humor, ale smutny, nieraz grobowy, jak np. w zakończeniu Rozmowy natury z Islandczykiem. Ciekawe przedstawia się pytanie uważnemu badaczowi: Czy tworząc swój system filozoficzny, Leopardi oparł się na jakimś istniejącym systemie, czy uwzględnił wyniki szkoły niemieckiej ? Ze zdumieniem zaznaczyć potrzeba, że całokształt tej filozofii wyskoczył z głowy jego jak Minerwa z głowy Jowisza; matki jego nie szukać. Schopenhauer wziął za punkt wyjścia idealizm Kanta; zdawałoby się, że filozof-pessymista w tej samej sferze obracać się musi, że zna co najmniej epokowe dzieło: Świat jako wola i wyobrażenie wyszłe w r. 1819. Bynajmniej; nie znalazłem ni jednego śladu — (biografowie o ważnej tej sprawie milczą) — aby Leopardi znał dzieło filozofa niemieckiego, mimo-to obaj w niejednej kwestyi do tego samego dochodzą rezultatu. Tylko Leopardi w metafizykę się nie zapuszcza, na czele systemu stawia z powietrza zachwycony dogmat: „Brutalną moc, co z cienia Tajnych praw na złe człowieczeństwa rządzi,” — a żadne ogniwo nie wiąże go z łańcuchem następnych spostrzeżeń, których źródło jest zupełnie fizyczne. Schopenhauer robiąc świat i życie objawem woli, stawia teoryą zbawienia przez ascezę, to jest zniszczenie woli; Leopardi zbawienia nie zna, a lekarstwo na cierpienia znajduje jedynie w znieczuleniu, śnie bez marzeń, śmierci bez nadziei przyszłego życia.

Obaj zatrzymują się przed problemem celowości bytu i przyczyny nieszczęścia; hipotezę nieświadomości woli przyszło stworzyć dopiero następcom Schopenhauera. Teorya Leopardiego wyłania się z dzieł jego niejasno z przyczyny niesystematycznego ułożenia dyalogów; przestawiwszy je można odtworzyć ów system, zresztą nadzwyczaj jasny i prosty. Cytujemy poniżej kilka zdań z IV części Schopenhauerowego dzieła, noszący tytuł: Po osiągnięniu samowiedzy przyzwolenie i zaprzeczenie woli życia (Bei erreichter Sebsterkenntniss Bejahung und Verneinung des Willens zum Leben, aby okazać, jak uderzająco niektóre twierdzenia obu filozofów są sobie podobne: „Jak dowiedzieliśmy się z II części, świat i życie, — nie wyłączając śmierci, która jest tylko formą ostatniego—są objawami woli, tak, że mówiąc wola życia, popełnia się pleonazm. — Życie jest ciągłą zmianą materyi, obok trwania formy, t.j. zanikaniem indywiduów obok trwania gatunku. Stąd indywiduum nie ma wartości dla natury; stąd i samobójstwo okazuje się daremne i nierozumne, bo niszczy jedynie życie indywiduum. Jest ono raczej silnem potwierdzeniem woli życia, które nie cierpi bólu i chce się przed nim schronić. Nie boimy się go w śmierci, w śmierci boimy się jedynie zaguby indywiduum. Zatamowanie woli zowiemy cierpieniem, folgowanie woli zadowoleniem, szczęściem. Ale żadne zadowolenie nie może być trwałe; jest ono punktem wyjścia dla innych pożądań. Pożądanie zaś z natury swojej jest cierpieniem. Z zadowoleniem ustaje życzenie, a więc i uciecha. Podstawą wszelkiej woli jest potrzeba, brak,—a gdzie brak, tam ból. Więc póki trwa wola życia, to jest życie, trwa ból. Jeżeli woli brak przedmiotu, t. j. jeżeli łatwe zaspokojenie ją ucisza, ogarnia ją nuda. Stąd życie buja między cierpieniem a nudą. Źródła egoizmu trzeba szukać w tem, że każde indywiduum stawia siebie jako całą wolę, stąd chce być środkiem wszechświata. Tajemnicę pierwszego grzechu przedstawiać sobie można jako przyzwolenie woli, tajemnicę odkupienia jako zaprzeczenie woli. Przez zniszczenie woli, t.j. przez ascezę wchodzi się do Nirwany; dla tych, którzy zniszczyli w sobie wolę, już ten świat jest zbawczą Nicością.”

Wzięliśmy pod uwagę jedynie część praktyczną systemu Schopenhauera; reszta oczywiście z Leopardim nie ma nic wspólnego, jak i cały system niemieckiego filozofa jest nieporównanie głębszy i uczeńszy.

Oto jak układają się twierdzenia Leopardiego.

„Brutalną ową mocą” jest natura, mająca własne, nieznane człowiekowi cele i dlatego często nieświadomie szczęśliwość jego niwecząca. Życie wszechświata jest ustawicznym procesem tworzenia i burzenia, tak, że jedno służy drugiemu a równocześnie utrzymuje byt świata. Stąd wyszłoby to na jego szkodę, gdyby w nim było coś, wolne od cierpienia („Rozmowa Natury z Islandczykiem“). Przyczyną nieszczęśliwości jest egoizm, czyli chęć samozachowawcza. Kochając się najbardziej, pożąda człowiek dla się szczęśliwości najwyższej; pojęcie to nieskończone suponuje nieskończoność pożądania, więc cierpienia. („Malambruno i Farfarello”). Egoizm sprawia, że człowiek robi się środkiem wszechświata, podobnie, jak inne indywidua, stąd walka i nienawiść. („Rozm. Gnoma z Koboltem”). Rozkosz jest pojęciem spekulacyi nie rzeczywistości, pożądaniem nie czynem, pojęciem nie uczuciem. Niezadowolenie sprawia, że nie może ona nigdy być obecna, ale przeszła lub przyszła, to jest żadna. Jeżeli cierpi się życie, to aby cieszyć się rozkoszą przyszłą, a raczej jej nadzieją. Kiedy życiu brak cierpienia, zastępuje je nuda, tak że życie buja między tymi dwoma rodzajami męki i nie może wyjść z jednej, aby nie wpaść w drugą. („Rozm. Tassa z Gen.”).—Życie nie jest dobre samo przez się, ani przez się samo pożądane. Pożądane jest o tyle, o ile szczęśliwe. Tem szczęśliwsze życie, im krótsze, bo wtedy suma wrażeń napełnia je szczelniej, nie dając przystępu nudzie („Rozm. Przyrod. z filoz.”).—Śmierć nie jest bólem, bo ból uchodzi przed skonaniem; jest raczej rozkoszą, jak każde omdlenie zmysłów („Ruysch i jego Mumie“).—Po tem wszystkiem samobójstwo jest usprawiedliwione i racyonalne, powstrzymać je mogą jedynie względy pietyzmu i przyjaźni dla tych, których ono zasmucić może („Rozm. Plotyna z Porfiryuszem“).—Zasady etyki przybrały równie smutne piętno; najjaśniej przedstawiają się one w Myślach, które napisane zostały kilka lat przed śmiercią poety w Neapolu. Zamknęły się one w spostrzeżeniach, których pozytywną wartość oceniać (do nas nie należy; według Leopardiego „świat jest sprzysiężeniem łotrów przeciw uczciwym”, a „każdy jest tyle zły, ile mu potrzeba“. Na Dziełkach moralnych założył poeta wielkie nadzieje; ależ równocześnie z niemi otrzymał świat włoski Narzeczonych Manzoniego. Wybór między pierwszymi, co druzgotały wszystkie złudzenia życia, odbierały mu wartość nawet pod gorącem niebem południowem, a drugiemi, gdzie rozerwani tak długo tyrańską przemocą książątka-rozbójnika kochankowie, wiążąc się pożądanym ślubem, przedstawiają jakby symbolicznie oderwanie ziemi od narodu i okazują przyszłości jaśniejsze słońce — łatwy był dla entuzyastycznych Włoch. Do końca życia zachował Leopardi dla Manzoniego wyraźną niechęć.

Zdrowie pochylające się coraz niżej ku skłonowi (suchoty skomplikowane z wodną puchliną) zmuszało go szukać ratunku w łagodniejszym klimacie Florencyi i Pizy. Otrzymał wreszcie od ojca pensyą wynoszącą 12 skudów miesięcznie! a za to jeszcze skazany był na bolesną powinność zadania mu publicznie fałszu. Hr. Monaldi chcąc zrównoważyć podejrzaną lojalność dzieł syna, wydał pod bardzo głośnem już imieniem Leopardiego Dyalogi *). Uważano je powszechnie za dzieło Jakóba, aż po czteromiesięcznem milczeniu musiał zaprzeczyć tym uwłaczającym nieskazitelności jego zasad pogłoskom, ostrzegając przytem hrabiego ojca, w pełnym uniesienia liście. Z tych czasów7 datuje się prześliczna elegia: „Miłość i śmierć“, z której Musset brał pochop, zowiąc poetę „kochankiem śmierci“; oraz druga p. t.: „Aspazya“, każąca się domyślać jakiejś nieszczęśliwej miłości, której niektórzy biografowie błędnie w osobie Karoliny Bonaparte we Florencyi szukali. Na ostatnie dni Leopardiego rzuca pogodny, szlachetny blask imię Antoniego Ranieri i siostry jego Paoliny, z któremi zamieszkał od października 1833 r. do końca życia w Neapolu na Capodimonte. Uspokoił się nieco; lubił poglądać ciepłemi wieczorami na ognie niespokojnego wówczas Wezuwiuszu; dokończył tam przerabianych kilkakrotnie Paralipomenów Batrachomiomachii, poematu heroicznego w VI pieśniach, które aby pojąć, trzebaby znać bardzo dokładnie szczegóły i osobistości wypadków 1821 roku. Jedna rzecz jest wyraźna, że szczury przedstawiają Włochów, żaby stronnictwo papieskie, raki Austryaków; wszystkie nazwiska, jak Gryzichleb I, Bezgłów XIX etc., oraz przebieg walki bez rezultatu są bardzo nieraz sarkastycznemi aluzyami do zatargów politycznych, wstrząsających wówczas Włochy. Nie był też autor wolny od zatargów z cenzurą neapolitańską; jeszcze w r. 1837 wzbroniła ona najniespodziewaniéj kompletnego wydania jego dzieł.

Umarł spokojnie i, jak twierdzi Ranieri, „z uśmiechem na ustach“ dnia 14 czerwca, 1837. Zachował dziewiczość do grobu, a podania o nawróceniu na łono wiary są zmyślone. Jest-że kto, coby ośmielił się odbierać konającemu to złudzenie, że poza grobem znajdzie nicość, której pożądał, jedyne w niej widząc szczęście?... W wyborze niniejszych przekładów tłómacz kierował się zasadą skupienia ich w liczbie jak najszczuplejszej; ponura fantazya Leopardiego wracała upornie do tych samych myśli, tych samych obrazów, których jednostajnością czytelnik mógłby się uczuć znużony. Posągowa wielkość poety nic na tem uszczupleniu — tuszymy — nie ucierpiała.

Kompletne wydanie dzieł Leopardiego, nie zawierające jednak licznych prac filologicznych, wyszło we Florencyi w 6 tomach, włączając w to 2 tomy listów. Nosi ono tytuł: Opere di Giacomo Leopardi, edizione accresciuta, ordinata e corretta secondo Tultimo intendimento deU’Autore da Antonio Ranie-
ri. Firenze. Felice le Monnier. 1865. Z dzieł i rozpraw traktujących o Leopardim najważniejsze są:
G. Montanari. Biografia del conte Leopardi. Roma 1838. Sainte-Beuve. Leopardi. (Portraits contemporains. IV. p. 363— 422). 1844. Marc-Monnier. L ’Italie est-elle la terre des morts? 1860.
A. Bouché-Leclercq. Giacomo Leopardi, sa vie et ses oeuvres. Paris 1874 ).

Edward Porębowicz.
Montpellier, w kwietniu 1886 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.