"Przyjrzycie
się twarzom oficjalnych sowieckich turystów, polityków, działaczy,
pisarzy po trzydziestce. Otyłe czy szczupłe, przystojne czy
szpetne, sympatyczne czy antypatyczne, twarze inteligentów w którymś
pokoleniu czy wydwiżeńców,
energiczne czy bierne, dobroduszne czy sadystyczne - mają one
wspólne piętno, ledwo dające się wyrazić w słowie. Nie jest to
na pewno maska, raczej ogólna fasada, pod którą można domyślić
się można paru czy kilku warstw podtwarzy. Jakaś martwota w
spojrzeniu przy niepokojąco żywych oczach. Monstrualna pewność
siebie i swego, która za chwilę - ku naszej zgrozie - może się
obrócić w krzyk błagalny bądź obłąkany? Jowialna wesołość,
nie dość szczelnie maskująca tchórzliwe przyczajenie. Stale
napięta uwaga, czujność zbiega, który musi wiedzieć, co się
dzieje za jego plecami. Nie tyle ociężałość, co ciężkość.
Nienaturalnie stała gotowość do sympatycznego uśmiechu i
parweniuszowska pyszność czynowicza. I, last
but not least,
szczególnie u partyjnych dygnitarzy i w ogóle u partyjnych
działaczy niższej nawet rangi, to wszystko, co Rosjanie nazywają
nieprzetłumaczalnym słowem poszłost':
osobliwa mieszanina ordynarności, nudy, pospolitości. Czasem brak
jednego i drugiego z tych komponentów, ale zostaje ich ogólny
syntetyczny 'wygląd', Gestalt.
Naturalnie, mowa
tu o twarzy typowo sowieckiej.
A właśnie typowe piętno sowieckie przeważało u nowo przybyłych
więźniów. Prezentowali oni wszystkie podgatunki sowieckiej
fizjonomiki. Nic w nich nie zostało z muzycznych nieomal
kontrapunktów i napięć fizjonomiki przedrewolucyjnych inteligentów
rosyjskich. Nie mieli też dowcipnej prostoty twarzy rosyjskiego
ludu.
Bardziej
wyrazisty niż normalnie kontrast pomiędzy ujmującą niekiedy górną
połową twarzy a dolną, o miękkim ciele i twardej kości. Ale co
tu jest zgoła osobliwe: oczy ich, wyraz tych oczu, harmonizują
właśnie z dolną częścią twarzy, co znamionuje zapewne przewagę
animalizmu. Podkreślam: to fizjonomika nie tylko nowej inteligencji,
ale - mniej uchwytnie, ale często - także i starej, po tylu
dziesięcioleciach 'bytu', który określa nie tylko 'świadomość'.
Rzecz to zrozumiała i prosząca o wyrozumiałość, gdy się
wspomni, że starczyło nie mieć przepisowego ubrania, wyglądu i
mimiki, by zginąć. Natura zaś, jak wiadomo, jest genialnie
wynalazcza w mimetyzmach".
Aleksander
Wat, "Śmierć starego bolszewika" [w] Tegoż, "Świat
na haku i pod kluczem: Eseje", opr. K. Rutkowski, Czytelnik,
Warszawa 1991, s. 67-68.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.