Praeludium I. Zastanowić się nad słowami Proroka: Dzień Pana zastępów na każdego pysznego i wysokiego i na każdego hardego: i zniżon będzie1.
Praeludium II. Daj mi, Panie, poznać, jak brzydką i szkodliwą jest pycha i jej potomstwo.
Punkt I. Jak brzydką i szkodliwą jest pycha.
Pycha jest to nieporządne upodobanie w sobie samym i we własnej wyższości (inordinatus propriae excellentiae appetitus) [Nieposkromiona żądza własnej wyższości]. Jakże się ona objawia? Oto człowiek pyszny wysoko o sobie sądzi i pełen jest uwielbienia dla siebie, swoich zdolności i swoich czynów. O tym tylko myśli, by zwrócić na siebie uwagę i zyskać poklask ludzi, lub podobać się ludziom. Jeżeli ma jakie zalety, wystawia je na jaw - jeżeli ich nie ma, tedy je udaje i nieraz samą nawet cnotę, pobożność i świętość zmyśla, podczas gdy wady i niedostatki skrzętnie ukrywa. Pełen zaufania w sobie, porywa się często na rzeczy, którym nie dorósł. Pełen wiary w swoją mądrość i siłę, nie chce przyjmować cudzego zdania, albo się przyznać do swojej niewiadomości i niemocy. Pełen uroszczeń i względów dla siebie, szuka wszędzie pierwszeństwa, zaszczytu i panowania, pomiata wyższymi, równymi i niższymi, zazdrości tym, którzy nad nim stoją, i oburza się, gdy kogoś nad niego przenoszą, lub komu innemu przyznają słuszność; tak przy tym jest drażliwy, że go lada uraza jątrzy, lada upomnienie drażni, lada upokorzenie gniewa. Pełen samowoli nie chce ulegać starszym, a nieraz i samemu Bogu wypowiada posłuszeństwo, przeciw Kościołowi bunt podnosi i do jawnego niedowiarstwa dochodzi.
Jakże tedy brzydką i straszną jest pycha! Zaiste, ona nie tylko jest kłamstwem, iż chlubi się z tego, czego nie ma - i kradzieżą, iż przywłaszcza sobie to, co do niej nie należy - lecz nadto jest bezbożnością i bałwochwalstwem, iż nie uznaje Boga Stwórcą i Panem wszystkiego, a tym samym strąca go niejako z tronu królewskiego, na który samego człowieka wynosi. Nie dziw zatem, że Pan brzydzi się pychą i straszne klątwy na nią rzuca: Pycha jest początkiem grzechu każdego: kto się jej trzymać będzie, pełen będzie przeklęctwa, a na koniec go wywróci2.
I nie tylko Panu Bogu obmierzłą jest pycha, ale i ludziom3, tak, że ona jedna wystarczy, by udaremnić prace kapłana, choćby zresztą miał świetne zalety.
Nic też szkodliwszego nad pychę. Pycha nadyma - pycha zaślepia -pycha mnóstwo grzechów rodzi - pycha wszelkie zasługi niweczy - pycha wszelkie cnoty rujnuje - pycha wszelkie łaski wstrzymuje - pycha wszelkie kary sprowadza (Nabuchodonozor, Aman) - pycha nawet z nieba ściąga i do piekła wtrąca - pycha, według słów św. Grzegorza Wielkiego, jest najpewniejszym znakiem potępienia. Jak straszną w skutkach jest pycha, może zaświadczyć Lucyfer; jeżeli zaś tak Bóg postąpił z Aniołem - mówi św. Bernard - cóż się stanie ze mną, który jestem prochem tylko i popiołem? Ille in coelo intumuit, ego in sterquilinio [Ów w niebie uniósł się pychą, ja w stercie gnoju]4.
Otóż tej pychy lękać się mają przede wszystkim kapłani, a to dlatego, że postawieni wysoko i otoczeni czcią ludzką, łatwiej mogą dopuścić grzeszne upodobanie w sobie i zapragnąć własnej wyższości, tym więcej, że szatan na nich zdradliwsze zakłada sidła. Toż dzieje Kościoła świadczą, że w ten sposób niejeden kapłan dał się ułowić, a nawet pociągnąć do utraty wiary; wszakże pycha to wtrąciła Montana, Tertuliana, Ariusza, Hussa, Lutra, Dóllingera i innych w przepaść herezji, a słynnego X. Lamennais z obrońcy religii uczyniła apostatą i panteistą.
O Panie, zachowaj mnie od podobnego upadku, a stąd utrzymuj mnie w pokorze i przymnóż mi wiary!
Punkt II. Jak brzydką i szkodliwą jest próżność.
Córką pychy jest próżność, czyli nieumiarkowane pragnienie czci i chwały ludzkiej. Wprawdzie wolno starać się o dobre imię u ludzi, a dla kapłana jest to nawet rzeczą potrzebną, iżby mógł działać korzystnie; lecz nie godzi się brać czci ludzkiej za cel swoich dążności i czynów, ani pragnąć jej nieporządnie lub do jej osiągnięcia nienależytych używać środków. Tak czyni próżność; dlatego też jest obrzydliwą i karygodną przed Bogiem.
Pan Bóg stworzył wszystko dla chwały swojej, aby wszelkie stworzenie śpiewało Bogu nieustający hymn uwielbienia, z ludźmi zaś zawarł niejako ugodę, iż mają oni wszelką chwałę z dobrych uczynków odnosić do Boga, jako winną daninę, a za to otrzymać na ziemi wszelki pożytek, w niebie zaś pożytek i chwałę. Jeżeli więc człowiek przywłaszcza sobie chwałę z dobrych uczynków, wywraca Boży porządek i staje się niejako buntownikiem, złodziejem, przeniewiercą i bałwochwalcą. Bóg powiedział: Chwały mojej nie dam inszemu5, a człowiek sprzeciwia się Bogu i wykrada chwałę dla siebie. Bóg chce być jedynym Oblubieńcem duszy, a dusza stroi się w szaty piękne, to jest w dobre uczynki, aby się przypodobać komu innemu. Bóg chce być sam Bogiem człowieka, a człowiek czyni bogiem siebie i każe sobie palić kadzidło. Stąd nie dziw, ze próżność tak wstrętną jest Bogu. Czy i ja się nią brzydzę?
Niewypowiedziane są szkody, jakie ta wada zrządza w duszy. Ona odbiera wartość dobrym uczynkom i czyni je złymi; stąd słusznie Ojcowie św. nazywają ją przymilającą się złodziejką dóbr duchownych i trucizną słodką, ale zabójczą. Ona sprowadza karę Bożą; stąd Zbawiciel nie tylko mówi o faryzeuszach, że odebrali zapłatę swoją, ale grozi im strasznym biada. Ona ściąga zawstydzenie, a nieraz pośmiewisko i szyderstwo ludzkie, tym więcej, że człowiek próżny, ubiegając się chciwie o chwałę i poklask, staje się zbyt często nierozsądnym lub śmiesznym.
Jakże tedy winien czuwać każdy, by się nie dał usidlić próżności, zwłaszcza że wróg to podstępny i zdradliwy. Bo najpierw, próżna chwała jakby cień jaki ściga cnotę7 i z dobrych uczynków się rodzi, podczas gdy inne występki pochodzą z grzechów. Po wtóre, nieznacznie i chytrze wkrada się do duszy, tak że nawet człowiek doskonały musi się mieć przed nią na baczności. Wreszcie, trudno się jej pozbyć, bo wszędzie się wciska, wszędzie nurtuje, nie da się wyrwać do szczętu, nawet zwyciężona korzysta z klęski i często zwycięzców zwycięża. Jest to ostatnia suknia, którą dusza zdejmuje8, ostatnia walka, którą musi staczać ; często bowiem i na łożu śmiertelnym pozbyć się jej nie może, czy nie chce, a życie niejednej duszy jest od początku do końca - komedią10.
Próżność czyha nie tylko na zwykłych chrześcijan, ale także na doskonałych; wszakże opowiada o sobie św. Grzegorz Wielki, ze pisząc znakomitą księgę Liber Moralium, zamierzył sobie wyłącznie chwałę Bożą i pożytek dusz, a jednak wśród pisania wkradła się tajemna chęć podobania się ludziom. Nagabuje ona zbyt często i kapłanów, zwłaszcza młodych i zdolnych; toż niejednemu z nich szepce miłość własna: Pokaz się wżdy przed światem, zajaśnij nauką, talentem, wymową, popisz się świetnym kazaniem lub znakomitym jakim dziełem, to znowu każe mu odgrywać w towarzystwie rolę trefnisia, podbijać kobiety gładką twarzą, miłym ułożeniem, grzecznymi słowy, zbierać oklaski z muzyki, śpiewu, dowcipu i zręczności w zabawie. Trafiają się i tacy, co swej chwały szukają z gospodarstwa, ze stajni, z piwnicy, z mebli, z gry w karty, z pełnego mieszka itp. Wina tu tym większa, że kapłan ma innych uczyć pokory -że lepiej od innych poznaje marność rzeczy ziemskich - że ściślej niż inni obowiązany jest do szukania we wszystkim chwały Bożej.
O jakże często i ja uganiam się za dymem próżnej chwały. Jak często pragnę błyszczeć przed ludźmi i to nieraz z rzeczy bardzo błahych, zapominając na przestrogę bł. Jakopone: Czemu się nadymasz przyszła strawo robactwa? Jak często w czynnościach nawet świętych dbam o to przede wszystkim, by podobać się ludziom, albo przynajmniej mam pobudkę mniej czystą i według słów św. Alfonsa Liguori, podobnym jestem do człowieka zezowatego, iż jednym okiem na Boga, drugim na ludzi i na siebie patrzę. Ale też za to lękać mi się trzeba, by Pan nie rzekł i do mnie:
Ten zyski swe kładł w dziurawy mieszek i odebrał swoją zapłatę.
O Panie, nie dopuść, by życie moje poszło na marne, dlatego strzeż mnie od próżności!
Punkt III. Jak brzydką i szkodliwą jest ambicja.
Inną córką pychy jest ambicja, czyli nieporządne pragnienie zaszczytów i godności. Wolno wprawdzie starać się o stanowisko, urząd, godność, byle kierować się dobrą pobudką, mieć potrzebne uzdolnienie, używać środków godziwych i iść raczej za wolą starszych lub inną wskazówką Bożą, niż za własnym zachceniem, trzymając się tej zasady: Virtutibus pollens coactus ad regimen veniat; virtutibus vacuus nec coactus accedat [Najwyższą władzę niech obejmuje silny przez cnoty człowiek, z konieczności; niech nie podejmuje jej ktoś pozbawiony cnót, nawet pod przymusem]12. Ale człowiek, opanowany przez ambicję, nie krępuje się tymi szrankami; on widzi w zaszczytach i godnościach wielkość i szczęście, co jest smutnym bardzo urojeniem; pożąda ich dla wywyższenia swego, a nie dla chwały Bożej; ubiega się o nie bez względu na swoje uzdolnienie i nie przebierając w środkach; stąd nieraz ucieka się do obłudy, podłości, intrygi itp. Ambicja ta jest płodną matką wielu grzechów, bo ambitiosus nulliparcit, ut regnet [Żądny zaszczytów zniszczy każdego, aby mieć władzę]13. Ambicja upadla; honor servos efficit emptitiis seivis deteriores [Zaszczyt czyni sługi gorszymi od nabytych przez kupno niewolników]14. Ambicja dręczy; o ambitio, ambientium crwc, quomodo omnes torąuens, omnibus places [O żądzo zaszczytów, udręko goniących za karierą, jakkolwiek przysparzasz cierpienia wszystkim, wszyscy znajdują w tobie upodobanie]13. Ambicja gubi; quam multis honor occasio exitii fuit [Dla jakże wielu ludzi zaszczyt stał się powodem zagłady]16.
Toż nic dziwnego, że Zbawiciel nie tylko potępił ambicję w faryzeuszach, ale nauczył nas przykładem, jak mamy jej unikać, bo ukrył się przed rzeszą, gdy Go chciała obwołać królem. Nie dziw też, że Święci i sami uciekali przed honorami i innych ostrzegali: Ambitio subtile malum, secretum virus, pestis occulta, doli artifex, mater hipocrisis, livoris parens, vitiorum origo, tinea sanctitatis, cordis excoecatrix [Żądza zaszczytów przebiegłym złem, tajemnym zarazkiem, ukrytą chorobą, mistrzem podstępu, matką oszustwa, rodzicielką zawiści, źródłem występków, molem dla świętości, oślepiającą serce]17.
Ambicja należała po wszystkie czasy do ciężkich plag, trapiących Oblubienicę Chrystusową. Już w szóstym wieku skarży się św. Grzegorz Wielki: Honoris nomen non virtutis tenemus... humanam gloriam intenta mente captamus [Zyskujemy sławę z powodu zaszczytu, nie zaś cnoty... wysilając wielce umysł, gonimy za ludzką chwałą]18. Sześćset lat później św. Bernard nie waha się twierdzić: Plena est ambitionis Ecclesia [Kościół pełen jest gonitwy za zaszczytami]. I w naszych czasach nie wygasła ta wada do szczętu, a także i wiek XIX musiał patrzeć ze wstrętem na biskupów dworaków, sprzeniewierzających się swoim obowiązkom dla dogodzenia swojej ambicji, takiego np. Maury'ego, Siestrzeńcewicza, Spiegela itp. A ileż ona wywołała zgorszeń, upodleń i rozdwojeń; wszakże Focjusz dla utrzymania się przy godności patriarchy, oderwał Kościół wschodni od jedności ze Stolicą św. Toż słusznie ubolewa św. Jan Chryzostom: Nihil est, quod Ecclesiam ita divellere queat, quam ambitio praesidendi [Nic nie potrafi tak podzielić Kościoła jak żądza przewodzenia]19 Jakże tedy kapłani strzec się winni ambicji, ci zwłaszcza, których Bóg hojniej obdarzył; bo, jak pięknie mówi św. Ambroży: Saepe quos vitia nulla delectant, ąuos nulla potuit vincere luxuria, nulla avaritia subruere, facit ambitio criminosos, eo perniciosior, quo blandior [Często żądza sławy, tym bardziej zgubna im pełniejsza powabu, czyni przestępcami ludzi, których nie nęcą żadne występki, których nie jest w stanie pokonać rozpusta, ani zniszczyć zachłanność]20. Mocniej napastuje ona lepszych i trafia nawet za furtę klasztorną!
A ja czy jestem zupełnie wolny od tej wady? Ach, podobno nieraz słyszę jej podszept: Manifestu teipsum mundo; - ascende superius [Przedstaw się światu, pnij się w górę].
Rachunek sumienia z pychy, próżności i ambicji. Akt żalu.
Postanowienia: 1. Lecz odtąd będę się brzydził z całej duszy pychą i jej córkami. 2. Starając się zawsze o dobrą i czystą pobudkę, nie uczynię nic w tym celu, by mieć stąd chwałę u ludzi; jeżeli zaś pośród czynności zapuka próżność do mego serca, odpowiem jej z św. Bernardem: Nie dla ciebie rozpocząłem, nie dla ciebie przestanę. 3. Nie będę pragnął zaszczytów dla zaszczytów, pamiętając, że one jako dym ustaną, i że według trafnych słów św. Augustyna: Honor te debet quaerere, non tu ipsum [Zaszczyt powinien szukać ciebie, a nie ty zaszczytu]21, a co do stanowiska, urzędu, beneficjum, zdam się całkowicie na wolę Bożą - niech ona mną kieruje.
Za: Józef Sebastian Pelczar, Rozmyślania o życiu kapłańskim, czyli ascetyka kapłańska, Wydanie piąte, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Teologiczny, Poznań 2003