piątek, 1 listopada 2024

Katarzyna z Genui

 

Hagiografia Katarzyny z Genui (1447–1510), podobnie jak Katarzyny ze Sieny, mogłaby stanowić kanwę dla teatralnego spektaklu. Byłby to teatr mniej intymny i nie tak obrazowy, bądź też, by skorzystać z sugestii jednego z biografów, chodziłoby raczej o pewnego rodzaju  r e p o r t a ż.  Akt pierwszy: lata dzieciństwa i młodości, aż do 26 roku życia, rozwiązłość, następnie małżeństwo z wysoko urodzonym rozpustnikiem. W drugim akcie, wciąż zamężna, wchodziłaby w inną jeszcze matrymonialną relację: klęcząc przed księdzem i słysząc muzykę Nieszporów do Najświętszej Panny, doznaje „miłosnego zranienia”. Akt trzeci: żyje z mężem jak „siostra z bratem”, codziennie sześć godzin poświęca na modlitwę, sypia w łóżku wyłożonym kolcami i cierniami, zjada insekty, by ćwiczyć się w przezwyciężaniu odrazy, wizytuje chorych i nawraca swego niegodziwego małżonka… W akcie czwartym pokazano by ją jako piszącą i dyktującą dialog i traktaty, jako doktrynerkę „czystej miłości”… Akt piąty byłby odtworzeniem długiej agonii łączącej konwulsje z anormalnie gwałtownymi i długotrwałymi ekstazami, aż po śmierć: próby ciała wyczerpanego nieustannymi „boskimi szturmami”, niezrozumiałymi chorobami, pragnieniem i głodem, miłosną pustynią… Plama w kolorze szafranu pokrywa jej piersi… W łożu boleści umierać będzie, szepcąc: „ Już nie na ziemi, już nie na ziemi!” Do tego scenariusza dodałbym chętnie w charakterze finale coś w rodzaju  n a r r a c y j n e g o   a p e n d y k s u:  osiemnaście miesięcy po śmierci została ekshumowana celem przeniesienia do kamiennego grobowca. Drewno trumny okazało się przegniłe, podobnie jak prześcieradła i suknie. Ale ciało nie doznało uszczerbku. I takim pozostało. Dziś można je oglądać w Genui, w oszklonym relikwiarzu, w którym eksponuje się je od 1737.

Doznania i mistyczne nauki Katarzyny z Genui zawarte są w jej biografii. Znajdujemy tam wiele jej sławnych wypowiedzi i przemyśleń. Podobnie jak w podyktowanym przez nią Traktacie o Czyśćcu i Dialogu, będącym prawdopodobnie dziełem ucznia. Traktat o Czyśćcu, jej główne dzieło, sytuuje się na antypodach wyobraźniowych wizji, jakie znajdujemy u narracyjnych ekstatyczek, czy nawet u Katarzyny ze Sieny. Kiedy kontempluje Chrystusa broczącego krwią, która zdaje się wypełniać dom, stwierdza, że „ukazał się on umysłowi”. Ojciec Debongnie ocenia, że w tym wypadku, jak w większości innych, chodzi o „widzenie intelektualne”. Podobnie też jej koncepcja Czyśćca jest transpozycją jej czyśćca doczesnego: „Dusza moja żyje w ciele jakoby w czyśćcu podobnym zaprawdę do rzeczywistego Czyśćca”10.

Jej uczeń, Marabotto, wyeksponował ten aspekt, nadając jednemu z rozdziałów (XLI) następujący tytuł: W jaki sposób porównanie z boskim ogniem, jaki odczuwała w sercu i jaki oczyszczał jej duszę, sprawiło, że miała wewnętrzne poczucie i zrozumienie stanu dusz w Czyśćcu11. Bardziej może spekulatywna i teologiczna aniżeli wizjonerska, Katarzyna, wbrew transom i niedocieczonym dolegliwościom, powinna być w końcu, jako autorka, sytuowana po stronie transparencji i oczyszczenia. Zachęta do ogołocenia uwalniającego od wszelkiego działania i od wszelkiej możności (Vita, rozdz. XII) stanowi echo spekulatywnego nurtu niemieckiego. Pozostając pod wpływem tekstów „begardyjskich”, Katarzyna podejmuje, jak Hadewijch, problematykę odpocznienia i nagości, która odsyła niejednokrotnie do Wesensmystik. Kiedy dusza osiąga stan  c z y s t e j   m i ł o ś c i,  dokonuje się anihilacja ludzkiej woli, całkowite unicestwienie siebie (o czym przypomną sobie we Francji Fénelon i kwietyści). W ostatnim stadium zjednoczenia „Mój byt jest Bogiem, nie tylko wskutek uczestnictwa, ale wskutek prawdziwego przekształcenia i anihilacji mego własnego bytu”. W tym mało ortodoksyjnym stawaniu się Bogiem kulminuje doświadczenie, które jest tyleż, a nawet bardziej jeszcze, doświadczeniem światła, co doświadczeniem krwi. Dla Katarzyny ze Sieny, podobnie jak dla Katarzyny z Genui i dla współczesnej im Katarzyny z Bolonii, przewodnim tematem było rzeczywiście zagadnienie  ś w i a t ł a   k r w i.  Pod tym względem zarówno stygmatyczka, jak i te, które nie były stygmatyczkami, różnią się dość zasadniczo od innych, bardziej jeszcze ekscesywnych, kobiet: myślę o Katarzynie od szaleńców, znanej lepiej jako Maria Magdalena z Pazzi, oraz o niezwykłej i fascynującej Katarzynie Emmerich, która niewiele mówiąc o krwi, wciąż krwawiła.

Jean-Noel Vuamet

Ekstazy kobiece

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.