sobota, 24 grudnia 2022

Gremar Rudolf o tabu za naruszenie którego był więziony przez cztery lata

Skrócenie przesłania tej książki do zwięzłego, być może prowokacyjnego stwierdzenia dałoby coś takiego:

Dzisiejsze Niemcy to dyktatura, w której każdego roku wszczyna się od dziesięciu do dwudziestu tysięcy dochodzeń karnych w celu ukarania obywateli za wyrażenie swych opinii, gdzie setki więźniów politycznych są przetrzymywane wyłącznie z powodu pozbawionego agresji wyrażania swoich pokojowych poglądów, których rządzący nie aprobują.

Oczywiście, że to nonsens, powie przeciętny człowiek, bo wszyscy wiedzą, że Niemcy zapewniają obywatelom prawa obywatelskie i mają dobrze funkcjonujący system prawny, który cieszy się dużym uznaniem.

Napisałem niniejszą książkę właśnie po to, aby przebić tę złudną bańkę iluzji ostrzem dowodów.

Aby zrozumieć rozbieżność między obrazem siebie a rzeczywistością dzisiejszego społeczeństwa niemieckiego, trzeba zmierzyć się z niemieckimi tabu, które uniemożliwiają Niemcom dostrzeżenie tego, czego nasze pobożne życzenia nie chcą by było prawdą. Aby poradzić sobie z tabu, trzeba je najpierw złamać.

Dlatego proszę pozwolić mi naruszyć w tym wstępie najściślej egzekwowane tabu w Niemczech, które jest jednocześnie najsilniejszym tabu ze wszystkich innych jakie występują w społeczeństwie ludzi Zachodu. W ten sposób zajmiemy pozycję z której następnie, będziemy mogli przeanalizować skutki tego tabu.

Co to jest tabu? Przeczytaj jeszcze raz motto, które umieściłem na samej górze pierwszej strony tego wstępu. Prawdziwie skuteczne tabu zabrania przede wszystkim nazywania go tabu, ponieważ tabu jest czymś archaicznym, czymś, czego oświecone, tolerancyjne społeczeństwo nie powinno mieć. Dlatego rozpoznanie tabu jest równoznaczne z oskarżeniem samego reżimu, który je narzuca, zarzucając mu, że jest prymitywny, nieoświecony, opresyjny. W końcu nazwanie tabu po imieniu jest już równoznaczne z jego naruszeniem, czynem, za który reżim narzucający to tabu będzie karał.

Czym więc dokładnie jest to tabu zachodnich społeczeństw w ogóle, a w szczególności Niemiec? Jako oświecony obywatel, o jakim temacie nie odważysz się mówić publicznie w sposób niezgodny z oczekiwaniami twojego społeczeństwa? Być może przychodzą Ci do głowy pewne tematy. Ale nie mówię o byle jakim temacie.

Cóż, w rzeczywistości dość łatwo jest znaleźć odpowiedź na to pytanie i nie mam tu na myśli nawet lektury niniejszej książki, która zajmuje się prawie wyłącznie tym tabu i wpływem, jaki miało na mnie jego naruszenie. W rzeczywistości odpowiedź jest widoczna dla wszystkich, którzy chcą ją zobaczyć. Po prostu zadaj sobie pytanie, jakie wydarzenia w twoim społeczeństwie sprawiły, że niegdyś wybitne osobistości stały się z dnia na dzień trędowatymi społecznie, tracąc pracę i stanowiska, a w niektórych krajach nawet ścigani i wsadzani do więzienia?

Jednym z przykładów niemieckiego tabu była sprawa niemieckiego parlamentarzysty Martina Hohmanna, który w 2003 roku podczas przemówienia zastanawiał się, czy Żydzi byli nie tylko ofiarami, ale także sprawcami w niektórych momentach współczesnej historii Europy. I tu dochodzimy do sedna: Temat ŻYD i wszystko co jest z nim związane jest tabu.

Już pisząc to zdanie, łamiąc to tabu, nadal jeżą mi się włosy, nawet po latach obcowania z tym tabu, i jestem pewien, że przeciętny czytelnik poczuje się bardzo nieswojo czytając te słowa. Gdybym użył innego słowa niż ŻYD, nikt by się nie obraził.

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jakim uwarunkowaniom podprogowym zostałeś poddany, aby rozwinąć tak silne emocje, które zostały wzbudzone tylko dlatego, że napisałem to słowo, które nie powinno być wypowiadane?

A może uważasz, że to wcale nie jest tabu? Otóż ​​1 grudnia 2016 r. Senat USA jednogłośnie przyjął ustawę w pokrewnej sprawie. Mimo że ustawa ta przepadła w Izbie ze względu na koniec sesji – prawdopodobnie w jakiejś formie zostanie przywrócona w 2017 r. – ustawa ta jednak oddaje nastroje ewidentnie wszystkich czołowych polityków USA. Intencją ustawy było poprawienie wadliwej ustawy o prawach obywatelskich z 1964 r. Ustawa ta zakazuje jedynie dyskryminacji ze względu na rasę, kolor skóry lub pochodzenie narodowe, ale nie ze względu na religię. Powyższy projekt ustawy chciał to zmienić.

Niestety, jednak nie zrobił tego dla wszystkich religii, tylko dla Żydów, gdyż miał na celu jedynie zakazanie dyskryminacji przez antysemityzm2. Odkrywczy jest sposób, w jaki zdefiniowano w nim antysemityzm. Na przykład w „Arkuszu informacyjnym” na ten temat jest napisane, a ja cytuję tylko część z tego, co uważam za niepokojące3:

„– Stawianie […] stereotypowych zarzutów o Żydach jako takich lub o władzy Żydów jako kolektywu – zwłaszcza, ale nie wyłącznie, mit o […] kontrolowaniu przez Żydów mediów, gospodarki, rządu lub innych instytucji społecznych. […]
– Zarzucanie […] Izraelowi jako państwu, że […] wyolbrzymia Holokaust.
– Zarzucanie żydowskim obywatelom, że są bardziej lojalni wobec Izraela […] niż wobec własnego narodu. […]
– Używanie symboli i obrazów związanych z klasycznym antysemityzmem do scharakteryzowania Izraela lub Izraelczyków
– Dokonywanie porównań współczesnej polityki Izraela z polityką nazistów […]
– Odmawianie narodowi żydowskiemu prawa do samostanowienia i odmawianie Izraelowi prawa do istnienia”.

Oczywiście każdy powinien być przeciwny ocenianiu na podstawie stereotypów, a dla większości ludzi wszystkie inne stwierdzenia również brzmią ładnie, ale oto kilka trudnych pytań:

– Kto określa, co jest nieuzasadnionym stereotypem, a co jest prawdą?

– Jak możemy pytać, czy państwo Izrael przyczyniło się do wyolbrzymiania twierdzeń o Holokauście, skoro (negatywna) odpowiedź została zakazana przez prawo?

– Jeśli Żydzi są członkami narodu, a nie religii, jak wyraźnie sugeruje ostatnie zdanie powyższego cytatu, to nieuchronnie muszą mieć konflikt interesów, żyjąc wśród ludzi innych narodów. Jeśli tak, to dlaczego kwestionowanie ich podstawowej lojalności jest zakazane?

– I dlaczego używanie symboli i obrazów w karykaturach kojarzonych z klasycznym antyislamizmem w celu scharakteryzowania muzułmanów lub krajów muzułmańskich lub klasycznego antygermanizmu w celu scharakteryzowania Niemców lub Niemiec jest w porządku (tutaj można dodać o wiele więcej przykładów), ale zakazane, gdy chodzi -zaiste dobre określenie - o Naród Wybrany?

– Co więcej, porównanie czegoś nie oznacza utożsamienia. Porównania historyczne mogą być bardzo potężnym narzędziem odkrywczym, więc po co ich zabraniać?

– Wreszcie Izrael nie jest krajem, jednym z wielu. Powstał poprzez brutalne odmówienie pierwotnym mieszkańcom jego ziemi prawa do samostanowienia i przez etniczną czystkę wielu z nich z tej ziemi. Ta polityka zaprzeczania i czystek etnicznych była utrzymywana od początku istnienia Izraela. Więc albo odmawiasz Palestyńczykom prawa do samostanowienia i odmawiasz ich krajowi prawa do istnienia, albo robisz to stosunku do Żydów i Izraela. Tak czy inaczej, dopóki nie można znaleźć wszechstronnego rozwiązania, w którym zarówno Żydzi, jak i nie-Żydzi mogliby żyć obok siebie na równych prawach, jesteś negacjonistą w taki czy inny sposób.

Ale tylko jedna forma odmowy jest zakazana. Znowu: dlaczego?

– Kto ma władzę nad umysłami członków Kongresu, a co za tym idzie nad wszystkimi, którzy przyklaskują temu aktowi, aby uczynić ich tak ślepymi na to nieuzasadnione „specjalne traktowanie” Żydów i Izraela?

– Kiedy ten akt stanie się prawem kraju, jak można krytykować Żydów i Izrael, jeśli taką krytykę można interpretować jako bezprawny dyskryminujący antysemityzm?

Jeśli chcesz wiedzieć, kto rządzi krajem, dowiedz się, kogo nie wolno ci krytykować. Oczywiście, zgodnie z takim prawem, samo to stwierdzenie byłoby już nazywane dyskryminującym antysemityzmem, ponieważ jest to „stereotypowy zarzut dotyczący […] władzy Żydów jako kolektywu”.

Witamy w New World Order!
(Zamień N na J, jeśli chcesz mieć kłopoty) 

 Powiedziawszy to wszystko, czy ośmieliłbyś się mówić publicznie w krytyczny sposób o wpływie politycznym, jaki Żydzi mają w USA, Niemczech i wielu innych krajach, i dlaczego go nie lubisz – jeśli go nie lubisz? To temat tabu, bo prowadzi do pewnej śmierci społecznej dla każdego, kto dotknie tej „trzeciej szyny”. Jeśli mimo to naruszysz to tabu, możesz znaleźć się w tarapatach szybciej niż myślisz, a nawet zostać oskarżony i uwięziony w wielu krajach zachodnich. Nic prostszego.

Cóż, Stany Zjednoczone Ameryki i ich potomek Republika Federalna Niemiec gwarantują podstawowe prawa obywatelskie, prawda?

Oczywiście za tym wszystkim kryje się uzasadnienie, wiem. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, Żydów nie wolno atakować ani fizycznie, ani słownie. Ale możesz oczywiście krytykować wpływ jakiejkolwiek innej grupy, prawda? A więc dla odmiany to nie Żydzi są prześladowani przez państwo, a „tylko” ci, którzy Żydów krytykują. Państwo dobrze im służy… I chroni Żydów przed wszelką skuteczną krytyką. Dobrze im służy, z pewnością!

Ale nie martw się; W niniejszej książce nie będę szerzej omawiać tego tematu. Jest obecny tylko między wierszami, ponieważ ta książka dotyczy kwestii, która jest jednym z najważniejszych powodów, dla których temat ŻYD stał się tak silnym tabu: dogmatem, że Żydzi są ofiarami per se; że są uosobieniem dobra; że każdy, kto ich atakuje lub krytykuje, musi automatycznie być zły. Czym jest ten dogmat?

Aby to zrozumieć, wejdźmy głębiej w to tabu, w głębszą, bardziej „nikczemną” warstwę „żydowskiego tabu”. To, z czym mamy tu do czynienia, można wyjaśnić na przykładzie ofiary tego tabu. Mam na myśli byłego działacza byłej niemieckiej partii protestu Die Piraten (Piraci), Bodo Thiesena. W maju 2008 r. w e-mailu do listy mailingowej partii napisał następujące doniosłe zdania:

„Cóż, jeszcze kilka miesięcy temu wierzyłem, że ci, którzy zaprzeczają Auschwitz, to zwykłe niedorosłe dziwadła. Wtedy jednak nie czytałem jeszcze Germara Rudolfa. Przykro mi, ale książka jest całkiem rzeczowa – przynajmniej jeśli spojrzeć na to obiektywnie”.

Na tym zakończyła się kariera polityczna Thiesena. Podczas wstrząsów wtórnych tego „skandalu”, który został powtórzony przez niemieckie media na początku 2012 roku, Partia Piratów przyjęła na swojej konwencji członkowskiej rezolucję z 1499 głosami za i tylko jednym wstrzymującym się, która brzmi następująco:

„Holokaust jest niezaprzeczalną częścią historii. Zaprzeczanie lub relatywizowanie jej pod płaszczykiem wolności wypowiedzi jest sprzeczne z zasadami partii”.

Gdyby członkowie jakiejkolwiek innej niemieckiej partii lewicowej, czy radykalnej prawicy zostali poproszeni o głosowanie nad podobną rezolucją, wyniki byłyby takie same, i to prawdopodobnie dotyczy to prawie wszystkich partii politycznych we wszystkich krajach zachodnich, z wyjątkiem niektórych skrajnie prawicowych partii poza głównym nurtem politycznym. Dzieje się tak pomimo faktu, że wiele z tych zachodnich krajów nie ma prawnego egzekwowania takiej polityki. Takie niemal powszechne przestrzeganie tego tabu jest obecnie osiągane o wiele bardziej wyrafinowanymi metodami, niż Hitler lub jakikolwiek inny dyktator w historii mógł kiedykolwiek mógłby marzyć: metodami używanymi przez ponad 70 lat prania mózgów całej zachodniej sfery kulturowej.

Jak inaczej można wytłumaczyć to, że prawie wszyscy są oburzeni, gdy tylko ktoś choćby zasugeruje lekceważenie tego übertabu, HOLOCAUSTU? Każdy może wyrazić dowolną kontrowersyjną opinię na każdy inny temat historyczny bez wywoływania nadmiernych reakcji.
Holokaust jest wydarzeniem, którego ofiarami par excellence stali się Żydzi. Jako ofiary zła wcielonego, zła ostatecznego, sami zostali wyniesieni na szczyt moralnego Dobra. Dlatego tabu Żyd jest tabu wywodzącym się z tabu Holokaustu.

Można na to odpowiedzieć, że Holokaust w ogóle nie jest tematem tabu, ponieważ nie ma innego tematu historycznego, który byłby tak wszechobecny jak ten. Chociaż prawdą jest, że żadne inne wydarzenie historyczne nie przyciąga większej uwagi niż to, nie dowodzi to, że nie jest tematem tabu. Żydzi jako tacy również nie stanowią tabu, jedynie krytykowanie ich w sposób uważany za niesprawiedliwy lub antysemicki, co wydaje się synonimem. To samo dotyczy Holokaustu. Chociaż nadal można do pewnego stopnia krytykować Żydów bez wpadania w poważne tarapaty, spróbuj chociaż delikatnie skrytykować ortodoksyjną narrację o Holokauście. Możesz wątpić, czy wszystko jest zawsze koszerne z Żydami lub przynajmniej niektórymi Żydami, ale spróbuj tego samego z Holokaustem lub tylko niektórymi jego aspektami:

Stań w miejscu publicznym i wygłoś przemówienie wyrażające jakieś wątpliwości co do prawdziwości ortodoksyjnej narracji o Holokauście. Jestem pewien, że szybko dowiesz się, gdzie są granice tego, co jest akceptowane w Twojej społeczności. W niektórych krajach, jeśli nadal upierasz się przy swoim ludzkim prawie do wątpliwości i publicznego wyrażania tych wątpliwości, prędzej czy później oddychasz przefiltrowanym powietrzem (w celi więziennej), jak to mówią w Niemczech. W tej kwestii nie ma kompromisu ani litości.

Czy jednak najważniejszą lekcją, jaką można wyciągnąć z okropności Holokaustu, nie jest to, że należy zrobić wszystko, aby zapobiec powtórzeniu się prześladowana Żydów, do czego wieczne upamiętnianie jest najważniejszym warunkiem wstępnym, a zaprzeczanie temu jest pierwszym krokiem w kierunku powtórzenia?

Wiem, jak trudno jest uwolnić się od psychologicznych kajdan, w których wszyscy zostaliśmy wychowani w naszych społeczeństwach – lub mówiąc inaczej: zrobiono nam pranie mózgu. Chcę tutaj zaoferować pewną pomoc w osiągnięciu tego aktu wyzwolenia.

Wyobraź sobie, że jesteś kosmitą przybywającym statkiem kosmicznym z innej planety.

Studiujesz różne społeczności ludzkie. Ustalasz, że społeczeństwa zachodnie mają wysokie ideały dotyczące praw obywatelskich, ale zdajesz sobie sprawę, że istnieje jeden wyjątek dotyczący jednej mniejszości i jednego wydarzenia historycznego z udziałem tej mniejszości.

Ziemianie usprawiedliwiają to przed obcymi w następujący sposób: Aby zapobiec ponownemu paleniu książek, ponownemu uwięzieniu dysydentów i ponownemu prześladowaniu mniejszości, tym razem niektóre inne książki muszą zostać spalone, inni dysydenci muszą zostać uwięzieni, musi być prześladowana inna mniejszość.

Jak uzasadniłbyś tę ewidentnie paradoksalną sytuację przed kosmitą?

Obiektywna odpowiedź leży w badaniach przeprowadzonych przez osoby, które potrafią oderwać się od uwarunkowań swojego społeczeństwa, myśleć nieszablonowo. Cytuję tutaj niemieckiego profesora socjologii, dr Roberta Heppa, który przeprowadził pewne badania i eksperymenty w kwestii tabu społeczeństw „prymitywnych” i „postępowych”, aby móc je porównać. Oto podsumowanie tego, czego się dowiedział: 6

„Eksperymenty okazjonalne, które przeprowadzałem na seminariach, przekonały mnie, że „Auschwitz” [najbardziej znane miejsce Holokaustu] jest ściśle etnologicznie jednym z nielicznych tematów tabu, które nasze „społeczeństwo wolne od tabu” wciąż zachowuje […] . O ile w ogóle nie reagowali na inne bodźce, „oświeceni” środkowoeuropejscy studenci, którzy w ogóle odrzucali wszelkie tabu, reagowali na konfrontację z "rewizjonistycznymi” tekstami o komorach gazowych w Oświęcimiu w tak samo „elementarny” sposób (włącznie z porównywalnymi objawami fizjologicznymi), jak członkowie prymitywnych plemion polinezyjskich reagowaliby na naruszenie jednego z ich tabu. Studenci dosłownie tracili rozum i nie byli ani przygotowani, ani zdolni do trzeźwej dyskusji nad przedstawionymi tezami. Dla socjologa, jest to bardzo ważny punkt, ponieważ tabu społeczeństwa ujawniają, co uważa  ono za święte. Tabu ujawniają też to, czego społeczność się boi […]. Zasadniczo społeczeństwo „nowoczesne” nie reaguje inaczej na łamanie tabu niż społeczeństwo „prymitywne”. Naruszenie tabu jest ogólnie postrzegane jako „oburzające” i „okropne” i wywołuje spontaniczną „wstręt” i „przerażenie”. 

Oto wyjaśnienie, jakie powinieneś dać swojemu przybyszowi z kosmosu: mniejszości muszą być prześladowane, a ich książki spalone, ponieważ naruszyły tabu. Nie wymaga to dalszego uzasadnienia. W rezultacie obcy prawdopodobnie uznaliby społeczność ludzką za prymitywną i słusznie, co wyraźnie pokazały wyniki badań prof. Heppa.

Jak właściwie tabu mniejszości działa w „nowoczesnym” społeczeństwie tak, że ​​samo wspomnienie o nim wywołuje niechęć, przerażenie i wstręt? Jak doszło do tego punktu w „nowoczesnym” kraju, jakim są Niemcy, gdzie prawie wszyscy zgadzają się, że taka mniejszość musi być prześladowana, cenzurowana i wtrącana do lochów?

Bardzo łatwo. W średniowieczu takie osoby nazywano czarownicami, a cała reszta następowała automatycznie. To, że osoby tak napiętnowane wcale nie były czarownicami, nie zostało ujawnione, ponieważ temat był tabu, ofiary tabu.

Dzisiaj nazywamy ludzi „nazistami” i uruchamiają się dokładnie te same psychologiczne mechanizmy automatycznego i powszechnie akceptowanego ostracyzmu i prześladowań.

Teraz możesz zapytać, czy jestem przeciwny karaniu nazistów?
Z kolei ja pytam: czy jesteś przeciwny karaniu czarownic?

Za pomocą tego pytania próbuję zwrócić uwagę na fakt, że zadajesz niewłaściwe pytanie. Nikt nie zasługuje na prześladowanie ani karanie, ponieważ przypisano mu jakiś stereotyp.

Nie chodzi o to, czy jestem przeciwny karaniu ludzi, którzy popełnili przestępstwa. Czy podłożem ideologicznym tej zbrodni, jeśli w ogóle, były czary, czarna magia, kult diabła czy narodowy socjalizm, nie ma żadnego znaczenia. Problem polega na tym, czy ktoś nazywany „czarownicą” lub „nazistą” popełnił jakiekolwiek przestępstwo.

Dzisiejsze społeczeństwa zachodnie, a wśród nich postępowe społeczeństwo niemieckie, osiągnęły punkt, w którym ograniczanie praw obywatelskich jest uzasadnione tylko dlatego, że naruszenie to jest skierowane przeciwko „nazistom” (lub antysemitom, jeśli o to chodzi). Jeśli to jest uzasadnienie, opinia publiczna szybko zaakceptuje to naruszenie. Nikt już nie pyta, czy osoby, które zostały w ten sposób zniesławione, poddane ostracyzmowi i rzucone wilkom na pożarcie, zrobiły cokolwiek, by zasłużyć na taką karę.

O tym jest moja książka. Pokazuje wiele aspektów mechanizmu, który zamienia niewinnych ludzi w społecznych pariasów, zakłada im kagańce, zniesławia, ciągnie przed sądy, skazuje w pokazowych procesach, karze, wsadza do więzień, rujnuje ich zawodową egzystencję i czyni społecznie trędowatymi, przy aplauzie mediów, a całe społeczeństwo gapi się z satysfakcją, że po raz kolejny udało się wytropić niebezpiecznego czarnoksiężnika (lub „nazistę”).

Zastanawiam się, czy choćby jeden polityk kiedykolwiek pojmie, na jaką niebezpieczną, potworną ścieżkę wkracza ich społeczeństwo.

W imieniu ponad ćwierć miliona Niemców, którzy od 1994 roku musieli znosić dochodzenia karne za pokojowe wyrażanie swoich opinii – dowody na to można znaleźć w tej książce – nie tracę nadziei, że któregoś dnia zaświeci światło jeszcze raz w kraju, który wraz z wieloma innymi krajami cofnął się w mroczne średniowiecze*.

Germar Rudolf Red Lion, grudzień 2016

Z książki opisującej prześladowanie Germara Rudolfa HUNTING GERMAR RUDOLF.

Jako naukowiec, wpadł Germar Rudolf na pomysł by poddać analizie mury budynku w którym rzekomo przeprowadzano zagazowanie żydów, na obecność cyjanku potasu na jego ścianach. W odróżnieniu od pomieszczeń, gdzie Cyklon B był używany do odwszawiania, badanie wykazało że nic takiego w tych budynkach nie miało miejsca. Rudolf został wyrzucony z uniwersytetu, następnie zdążył uciec z kraju, zanim został aresztowany. Po pewnym czasie pobytu w Anglii, jego rodzina z uwagi na jego status naruszającego tabu, rozpadła się. Po przyjeździe do USA założył nową rodzinę ale został nielegalnie deportowany do Niemiec, gdzie odsiedział w więzieniu cztery lata. To dokładnie był czas - cztery lata- po którym pierwszy raz zobaczył swoją córkę ( podczas jej urodzin już siedział w niemieckim więzieniu.)

Po powrocie do USA Rudolf chciał zawiesić swoją działalność (w Anglii założył firmę wydawniczą publikująca książki o holokauście) z uwagi na bezpieczeństwo rodziny, ale tak jak w przypadku Freda Leuchtera, nie mógł nigdzie znaleźć pracy, ludzie bali się go zatrudnić. Ale w sumie to nie wyszło holokaustowiczom na dobre, gdyż jako że z czegoś trzeba żyć, zdecydował się na dalsze publikowanie książek. Biblioteka Holokaust Handbooks liczy sobie już około pięćdziesięciu tomów. Jeżeli chodzi o naukowe i historyczne badania, wojna jest wygrana całkowicie przez rewizjonistów. Ale ciemne masy książek nie czytają, choć wszystkie pozycje są dostępne bezpłatnie, za to oglądają TV i czytają gazety, które obecnie w większości należą do Żydów... A w wojnie propagandowej i manipulacji, trzeba im to przyznać, Żydzi są całkiem dobrzy.

* Średniowiecze było tak „mroczne”, jak Germar Rudolf jest „złym nazistą”. Ale ponieważ w tamtych czasach Żydzi byli uważani za element obcy, potencjalnie niebezpieczny, jak teraz widzimy całkiem słusznie, Średniowiecze jest obecnie piętnowane.
Chcielibyśmy cofnąć się do średniowiecza.

Dodatkowa uwaga. Nie jestem wcale taki pewien, że istnienie tabu w danym społeczeństwie jest wystarczającym powodem by określić je jako prymitywne. Musimy być realistami, materiał ludzki specjalnie nie nadaje się na tworzenie wielkiej cywilizacji i kultury, które zawsze są wytworem elity, potrafiącej narzucić swą wizję większości. I tak, tabu które ograniczają np swobodę seksualną, jakkolwiek uciążliwe mogłyby się niektórym wydawać, sprzyjają spowolnieniu rozkładu społecznego; cywilizacja,  jako organizm, prędzej czy później musi się rozpaść, ale pewne tabu mogą znacznie spowolnić ten proces. Holokaust z pewnością jest tabu, ale problem nie w tym że jest on tabu per se, ale że to tabu zostało narzucone nam z zewnątrz przez pasożytniczą formę, żerującą na Cywilizacji Zachodu. Sama ta Cywilizacja stała się wielką również dzięki pewnym tabu, które w niej obowiązywały.

O ile na poziomie jednostki poszukującej Prawdy, jakiekolwiek tabu faktycznie jest przeszkodą o tyle zupełnie inaczej sprawy się mają na poziomie Społeczeństwa. Poszukiwacz Prawdy, musi porzucić wszelką hipokryzję względem siebie, ale jest głupcem, jeżeli robi z tego program społeczny. Otóż społeczeństwo składa się z całkiem sporej ilości jednostek które bynajmniej nie da się sklasyfikować jako "dobrych ludzi". I sam fakt, że udają one dobrych jest już całkiem sporym osiągnięciem. Porzucenie hipokryzji w ich wypadku oznacza tylko tyle, że przestaną udawać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.