poniedziałek, 9 maja 2016

Nazbyt troszczył się o "rodzaj ludzki", a zbyt mało o tajemnicę, jaka otacza istnienie każdego pojedynczego człowieka


Wreszcie osobna sprawa to stosunek Baudelaire'a do Wiktora Hugo; podziw tak był zmieszany z nienawiścią, tyle czynników ubocznych tu odgrywało rolę, a sam Wiktor Hugo swoim sposobem bycia wszystko robił, aby do siebie zrażać wszystkich poza pochlebcami, że nie pozostaje nam nic innego, jak odnieść się po prostu do drukowanych tekstów, a resztę pozostawić plotce biograficznej. Otóż całą opinię Baudelaire'a o Wiktorze Hugo da się streścić w jednym zdaniu: ,,że też tyle talentu idzie na takie głupstwa!". Jaki był ten talent, Baudelaire powiedział w swoim portrecie dla antologii Crepeta, gdzie między innymi znajduje się piękny wywód o dwóch skłonnościach Wiktora Hugo: do ogromu i do drobiny, do potęgi i do wszelkiej słabości. Ale w tym samym artykule jest też piękna fantazja o tajemnicach wszechświata ukrytych przed naszymi zmysłami, fantazja, która przypomina serię pytań z Mojego obnażonego serca: "Gdzie są nasi zmarli przyjaciele..." itd. Pytania te zadaje sobie poeta z westchnieniem, że ludzie dokoła zajmują się tyloma rzeczami niepotrzebnymi, podczas gdy tyle ważnych pytań narzuca się umysłowi. Otóż jest to westchnienie między innymi nad Wiktorem Hugo, który - wedle Baudelaire'a - nazbyt troszczył się o "rodzaj ludzki", a zbyt mało o tajemnicę, jaka otacza istnienie każdego pojedynczego człowieka. Nędznicy nie podobali mu się okropnie, co zresztą widać z recenzji, która mimo okrągłych komplementów zionie nudą.

Fragment artykułu Andrzeja Kijowskiego
Grymas Baudelaire

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.