piątek, 25 kwietnia 2014

Xeniteia - (II)


Dotykamy tutaj istotnego dla ascezy monastycznej pojęcia xeniteia, oznaczającego decyzję, dzięki której mnich wyrywa się ze swego naturalnego środowiska, z rodzinnego kręgu i ojczyzny, by żyć na obczyźnie. Nie chodzi jedynie o ewangeliczny nakaz oderwania się od bliskich, ojca, matki, żony, dzieci, braci i sióstr (Łk 14,26). Elementem istotnym jest tu bowiem opusz­czenie ojczyzny, sam fakt stania się obcym. Powołanie monastyczne można ująć w tych samych terminach, co wezwanie, które zostało skierowane do Abrahama. Kiedy Jan Karzeł (Kolobos) miał 18 lat, czytamy w je­go Żywocie spisanym po koptyjsku przez Zachariasza ze Skhou, podczas swego rodzaju ekstazy usłyszał głos Boga mówiący: „Wyjdź ze swej ziemi i rodziny, idź na górę Natron, która znajduje się w Sketis...". Wyjście Abrahama Filon najczęściej rozumie w sensie duchowym i dopatruje się w nim przejścia ze świata widzialnego do niewidzialnego. Jednak wartość typo­logiczna, jaką nadaje temu opowiadaniu, wywarła prawdopodobnie wpływ na sposób zastosowania tego tekstu w literaturze monastycznej. Filon rozpracował bowiem dokładnie doktrynę xeniteia, wraz ze wszyst­kimi elementami, które później się w niej rozwiną. Te­rapeuci nie tylko winni opuścić swą rodzinę, ale rów­nież ojczyznę, w której się urodzili i wychowali, po­nieważ przyzwyczajenie wiąże człowieka i przykuwa do siebie. Również: [...] ten, kto nie znajduje już zadowolenia w rozkoszach i żądzach, ale szczerze postanowił wznieść się ponad na­miętności, niech ucieka nie oglądając się za siebie, niech porzuci swych braci, najdroższych przyjaciół i ojczyznę, gdyż siła przyzwyczajenia jest czymś tak pociągającym, że należy się lękać, by nie zostać usidlonym przez tyle rozta­czających się wokół uroków, których miraże potrafią zakłó­cić spokój, prowadząc do złego zachowania i rozbudzając jeszcze świeże wspomnienia, które należałoby raczej puścić w niepamięć. Wielu ludzi zmądrzało opuszczając ojczyznę, ponieważ rozłąka zmusza do postępowania naprzód w próż­ni, bez czegokolwiek, co podnieca.

W sposób godny uwagi ustęp ten określa motywacje xeniteia, naturalnego dopełnienia anachoresis i monosis. Te same dobrodziejstwa duchowe otrzymuje dusza pielgrzymująca do Jeruzalem i do świątyni. Jest to rodzaj czasowej xenitei. Pielgrzymka wymaga opuszczenia, przynajmniej na pewien czas, ojczyzny, rodziny oraz przyjaciół i udania się do obcego kraju. Tym zaś, którzy się na to decydują, przynosi oderwanie od trosk życia codziennego, a jednocześnie swobodę i gotowość (schole). Mistyka pielgrzymek, szeroko rozpowszechniona w historii różnych religii, jest ściśle powiązana z duchowością, przede wszystkim z duchowością monastyczną, z xeniteia.

Za: Antoine Guillaumont, U źródeł monastycyzmu chrześcijańskiego, t. 1, (seria: źródła monastyczne, t. 37, opracowania, t. 7, Tytuł oryginału: Aux orgines du monachisme chretien. Pour une phenomenologie du monachisme, przekład: S. Scholastyka Wirpszanka OSBap, Kraków - Tyniec 2006, TYNIEC- Wydawnictwo Benedyktynów

**
Kseniteja

Odosobnienie, pierwszy krok ku odnalezieniu przestrzeni wiary, prowadzi do zapomnienia o swoim narodzie, o domu swego ojca, aby król zapragnął naszej piękności (por. Ps 45[44], 11-12). W ten sposób zostaje zapoczątkowane to, co niektórzy ojcowie starożytni nazywali kseniteją - życiem wygnańców na tej ziemi, życiem, które nie ma żadnego oparcia na tym świecie i ucieka od niego fizycznie i duchowo. Wówczas jedynym oparciem staje się skała - Chrystus. „Bez podstaw, a oparty" (JKP XI: Glosa o rzeczach Boskich) - jak mówi Jan od Krzyża - bez oparcia w samym sobie i w świecie, ale mający swój jedyny punkt zakotwiczenia w Chrystusie przez wiarę. Święty Nil powiedział: „Pierwszą ze słynnych walk jest kseniteją [...] [która polega na] samotnym wyemigrowaniu i ogołoceniu się jak atleta ze swojej ojczyzny, rodziny i ze swoich dóbr" [Nil z Ancyry, Tractatus ad Eulogium]. Kseniteją - rzeczownik pochodzący od greckiego słowa ksenos - 'obcy', jest aktem ucieczki do obcej ziemi. Czy jednak do takiego wygnania nie zaprasza nas św. Jan od Krzyża już na początku swojego poematu Noc ciemna: „Wyszłam niespostrzeżona, / Gdy chata moja była uciszona". To właśnie jest kseniteją, a ten, kto stracił swoje punkty oparcia, swoje egzystencjalne światła, doświadcza nocy w odniesieniu do świata. Nie widząc niczego dokoła, może oprzeć się jedynie na Chrystusie i odnaleźć światło wewnętrzne, czyste, radosne i proste, światło Boga, które ofiaruje mu wiara, będąca szaleństwem odkrycia światła wiecznego w ciemnościach.

Bez ucieczki, bez zanurzenia się w wierze, w pustyni i w nocy, nie będzie można powiedzieć pewnego dnia: „Kim jest ta, co się wyłania z pustyni, wsparta na oblubieńcu swoim?" (Pnp 8, 5). Tak, „wyprowadzę [cię] na pustynię, i przemówię do [twojego] serca" (Oz 2, 16). I aby tak się stało, Bóg zaprasza do wyjścia z siebie niepostrzeżenie i oparcia się z miłością na Nim. Ten pierwszy krok zaufania, determinacji i ascezy uwalnia „od trzech walk, a mianowicie ze słowami, wzrokiem, słuchem; pozostaje mu jednak walka serca" [Wyłożenie niektórych myśli świętego ojca Antoniego Wielkiego na usilne prośby mnichów przygotowane po jego śmierci przez pewnego starca, tłum. Z. Brzostowska, w: Święty Antoni, Żywot. Pisma ascetyczne, wprowadzenie i wstęp E Wipszycka, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2005, s. 304] - mówił święty Antoni - ale ona jest najważniejsza. Istotnie, dopóki serce nie ogołoci się z namiętności aż do głębi, prowadzi straszliwą walkę. Antoni wiedział coś o tym, ponieważ żył w samotności, począwszy od pierwszych lat spędzonych w grobowcach aż po czas przeżyty samotnie w Górnym Egipcie.

Ucieczka jest jedynie pierwszym krokiem, a wraz z jej podjęciem zmysły wkraczają w noc, zostają pozbawione bodźców. Tu rozpoczyna się drugi, najistotniejszy etap, etap duchowego ogołocenia z własnego „ja", nieodzowny dla umocnienia i pogłębienia miłości. Aby nie ulec nostalgii zmysłów, należy ćwiczyć się w oddaniu i ufności, według podstawowych określeń Małej Teresy. Od tego momentu trzeba zamilknąć: „Arseniuszu, milcz", pozwól cię miłować, to jest twoje powołanie, wyzuj się z siebie samego i pozwól się ogołocić z twojego „ja"! Ten drugi etap odpowiada istocie drogi karmelitańskiej.

Za: Karmelita Bosy, Hezychia. Droga nadprzyrodzonego pokoju i płodności eklezjalnej, tytuł oryginału: L 'hesychia. Chemin de la tranquillité surnaturelle et de la fécondité ecclesiale, przekład: s. Emmanuela Monika Plis OCD, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.