Inny
z ojców powiedział, że oczy wieprza są ze swej natury tak
ukształtowane, że z konieczności patrzy on zawsze na ziemię i nie
może nigdy spojrzeć w niebo. Podobnie i dusza człowieka, któremu
sprawiają przyjemność uciechy i rozkosze, raz wpadłszy w błoto
rozpusty, nie zdoła łatwo zwrócić się do Boga lub dążyć do
czegoś, co jest godne w oczach Bożych. Syst. XVIII, 8/28,303
Nie
jest ważne, czy informacja, od której wychodzi autor, jest
prawdziwa z punktu widzenia zoologii, czy też nie. Chodzi bowiem o
treść moralną tej opowieści. A wniosek moralny jest prosty: są
ludzie, którzy doprowadzili się do takiego stanu, że nie są już
w stanie dostrzec ani Boga, ani rzeczy Mu miłych, czyli dobra, a
nawet prawdziwego szczęścia. Doprowadzić się do takiego stanu nie
jest trudno. W naszym apoftegmacie jest tylko mowa o rozpuście, ale
nie jest to jedyna przyczyna. Nie chodzi tu też tylko o nałogi:
narkotyki czy alkohol, które nie pozwalają człowiekowi wyrwać się
ze swojej słabości - i potrzeba ogromnego wysiłku oraz wielkiej
łaski Bożej, aby je opanować. Są i inne przykłady: człowiek
depczący innych na drodze do swego celu, na przykład na drodze do
kariery; człowiek interesu całkowicie poświęcony zdobywaniu
pieniędzy; człowiek pogrążony w aktywności, dla którego liczy
się tylko i wyłącznie działanie; człowiek „medialny" —
aktor, pisarz czy dziennikarz, który musi nieustannie pojawiać się
na srebrnym ekranie czy w wielonakładowych czasopismach. I tak można
by długo wyliczać różne kategorie ludzi, często wybitnych
artystów, intelektualistów, pisarzy, świetnych organizatorów,
którzy nie widzą Boga ani nawet nie pragną Go dostrzec. Zapatrzeni
w jedynie ważną— w swoim mniemaniu - działalność nie są w
stanie oderwać od niej oczu, a przez to nie zauważają największych
ludzkich wartości, a więc miłości drugiego, dobroci, poświęcenia,
ofiary - tego, co jest istotą życia człowieka.
Przychodzi
jednak dzień - a na każdego z nas przyjdzie taki dzień wielkiego
remanentu — kiedy to wszystko, co było dla niego wartością
trzeba będzie opuścić. Wtedy otoczy człowieka przeraźliwa
pustka; świadomość zmarnowanego życia, pogubienia biblijnych
talentów, często bardzo wielkich. Być może stanie także przed
jego oczyma krzywda ludzka przez niego wyrządzona i ból, jaki
sprawił innym. A Pan rozliczy wszystkich sprawiedliwie z każdego
talentu, z każdej wyciśniętej łzy, i z każdego zadanego bólu, i
z każdej zmarnowanej chwili czasu. Zaiste, straszliwą jest rzeczą
mieć oczy wieprza, patrzące tylko w ziemię, które nie mogą lub
nie chcą spojrzeć w niebo.
Za:
Marek Starowieyski, Czego
mogą nas nauczyć Ojcowie Pustyni,
Wydawca Stowarzyszenie LIST, Listowa biblioteka tom 18, Kraków 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.