Lubiłem zawsze to samotne wzgórze
I ten drzew szpaler, co nie daje oczom
W widnokręgowym utonąć lazurze.
Kiedy tam siedzę i dumam, duch tworzy
Świat nowy: pustych, milczących
przestworzy
I marzy owe uroczystą ciszę,
Gdzie nic nie wstrząśnie serca. A gdy
słyszę
W dole huczący wiatr, tę nieskończoną
Cichość i ten głos, a potem ich
sprzeczność
W myśli mej ważę, i czuję w nich
wieczność,
Epokę zmarłą dawno i minioną
I teraźniejszość, w której tętni
życie.
Tak w nieskończoność myśli moje
toną;
— I słodkie mi jest w morzu tem
rozbicie.
Tłumaczenie: Edward Porębowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.