poniedziałek, 13 stycznia 2014

Diabeł na pustyni


Pustynia jest toposem charakterystycznym dla piśmiennictwa biblijnego i chrześcijańskiego, występującym jednak w otoczce jakiejś niejasności i dwuznaczności. Jest to miejsce, w którym Hebrajczycy, udający się z Egiptu na tułaczkę, oglądali Boga "twarzą w twarz". To doświadczenie stosunku bezpośredniego wielokrotnie, jako "tęsknota za pustynią", powraca w historii Izraela, aż do ruchu rechabitów, którzy pragną tam wrócić. Jest to jednak również miejsce, gdzie jest kuszony Jezus i gdzie - zgodnie z tekstem ewangelicznym - złe duchy mają swe ulubione siedziby.

Wielki ruch monastycyzmu i eremityzmu pustynnego przejął, jak się zdaje, ten konflikt, ponieważ zamieszkanie na pustyni staje się drogą umknięcia przed pokuszeniami świata oraz cywilizacji, które zostały odrzucone; jednocześnie środowisko pustyni daje możliwość poddania się próbie poprzez dobrowolne wystawienie się na pokusy diabelskie. Zarazem przecież eremici i mnisi dziedziczą bogatą tradycję odosobnienia mistycznego i religijnego, mającą swe znane precedensy w późnożydowskich i żydowsko-hellenistycznych ruchach esseńczyków, terapeutów i sekty z Qumran, które z kolei oddziałają później na wspólnoty z Nag-Hammadi. Pustynia konstytuuje się jako negacja kultury późnoantycznej, "tego świata" w rozumieniu ewangelicznym, jako czegoś przeciwnego Królestwu Bożemu, brzemiennego złem i grzechem, zdominowanego przez szatana i jego akolitów. Jednakże właśnie w chwili, gdy mnisi potępiając kulturę pogańską uciekają od niej, czczącej wszak demona) co przebrał się w boga - zaczynają budować nową cywilizację, różną od antycznej. Na jej substancję składają się wątki tak zasadnicze jak stosunek z Bogiem oraz asceza praktykowana przez wspólnoty cenobityczne i pustelnicze. Liczne opowieści pochodzące z tej właśnie epoki dziejów chrześcijaństwa wschodniego, które później poważnie oddziałało na monastycyzm zachodni, mają za wątek centralny ataki agresywnego demona, któremu asceta gwoli próby musi stawić czoło, a także zastosowane przezeń środki obrony. Opowieści te nie odznaczają się prawdopodobnie niczym szczególnym z punktu widzenia uczonej, teologicznej demonologii, gdyż składają się na nie raczej elementy soczyste i fantastyczne ujawniające napięcie wyobraźni wychylonej ku mitycznym światom zła spersonalizowanego, jakie otaczają człowieka. To zło, przyczajone w postaciach diabła i demonów, mami ascetę, znieważa go, kusi najsubtelniejszymi bądź też najpospolitszymi sztuczkami i zadaje męki psychice skłonnej wszędzie dostrzegać groźbę grzesznych przeżyć. Eremita wszakże zawsze potrafi przemóc chaos diabelski (będący zresztą jedynie chaosem natury i nieładem wewnętrznym) i wyjść zeń zwycięsko dzięki technikom surowej ascezy oraz zawierzeniu się mocy Chrystusa. stajemy tu wobec źródeł, natury przeważnie deskryptywnej, nie teologicznej, początkujących ów wielki scenariusz współzawodnictwa Boga i Diabła, i podług których kształtować się będzie ikonografia stuleci późniejszych, a zwłaszcza późniejsza hagiografia chrześcijańska z okresu, gdy odzyskanie zdrowia duchowego uzależnione jest od srogich umartwień mających przemóc popędy diabelskie. Sam Luter przeżywa chwile, których przytłaczające i posępne wizje przypominają żywo przeżycia Ojców Pustyni'.

Główną postacią tego świata udręczonej samotności jest św. Antoni opat, urodzony w Comie (Qemans, środkowy Egipt) w 250 r., zmarły zaś jako starzec ponad stuletni, w roku 356. Utarczki Antoniego z demonami znane nam są z biografii (Vita Antonity w formie listu przeznaczonego dla mnichów zachodnich, napisanego przez jego ucznia, św. Atanazego, w latach 357 i 365-373. Zredagowany po grecku, bardzo szybko stał się szeroko znany w przekładzie łacińskim sporządzonym w 388 r. przez Ewagriusza z Antiochii, następnie zaś poprzez liczne przekłady na języki orientalne. W długiej serii epizodów, zamieszczonych w Żywocie, objawia się cała złożoność doświadczenia diabelskiego u Antoniego. Zaledwie rozpoczął on życie ascety, "a diabeł, wróg dobra i zawistnik, nie mogąc ścierpieć u młodzieniaszka tak zbożnego życiowego zamiaru, jął się wszelkich przeciwko niemu sposobów, jakie był obmyślił. Najprzód spróbował odciągnąć go od życia ascetycznego wzbudzając w nim wspomnienie bogactw... Rozpalał w nim także miłość do pieniędzy, pragnienie sławy, zamiłowanie do urozmaiconego jedzenia i wszelkich innych rozkoszy życiowych". Potem ufność swą złożył w orężu tkwiącym w pępku brzusznym (tj. w organach płciowych)" ... I w rzeczy samej jeden podsuwał sprośne myśli, a drugi przepędzał je modlitwami; jeden podniecał, drugi zaś czerwienił się i za pomocą wiary, postów tudzież modlitwy wlewał siłę w swoje ciało. Nieszczęsny diabeł nawet nocą przedzierzgał się w niewiastę, naśladując jej zachowanie ... A wszystko to działo się ku zawstydzeniu Nieprzyjaciela. Jakoż ten, który mniemał się być podobny Bogu, był ośmieszany przez młodego chłopca'". Antoni umyka demonowi wdrażając się do niezwykle twardego życia: "Czuwał tak długo, że nieraz całą noc spędzał bezsennie ... Jadał tylko raz dziennie, po zachodzie słońca; niekiedy przyjmował strawę raz na dwa dni, często zaś raz na cztery dni. Żywił się chlebem i solą, pił zaś tylko wodę ...Do spania wystarczała mu rogoża, zwykle jednak sypiał na gołej ziemi'". Asceta postanawia zamieszkać w grobowcu, ale demon "którejś nocy, wszedłszy do grobowca wraz z tłumem diabłów, obił Antoniego tak okropnie, że ten legł rozciągnięty na ziemi, bez ducha, niezdolny mówić'". W tymże grobowcu diabeł nęka go hałasami i zjawami, tak że jego cmentarna siedziba zaludnia się demonicznymi zjawami o kształtach zwierząt - lwów, niedźwiedzi, leopardów, byków, wężów, żmij, skorpionów i wilków, a wszystkie one go atakują. Później święty usuwa się na pustynię, i tam napadają go demony, które odpędza znakiem krzyża. Moce diabelskie, oznajmia Atanazy, niezliczone: "Mocy tych jest bez liku w powietrzu, które nas otacza. Nie są one daleko od nas. Jest ich wielka rozmaitość'". Takiej inwazji przeciwstawić trzeba umiejętność "rozróżniania duchów", będącą praktyascetyczną, poprzez którą - za sprawą Ducha Świętego - potrafimy rozeznać sw tym, co dotyczy demonów: które z nich są mniej przewrotne i jak można je egzorcyzmować. Tymczasem, nie będąc w stanie nieczystymi rozkoszami zwabić w pułapkę serca człowieka, "znów uciekają się do ataku na różne sposoby, potem zaś usiłują nas przestraszyć tworząc obrazy, przyjmując inne kształty, imitując kobiety, dzikie bestie, gady, olbrzymie postacie i zastępy wrogów'", Ba, mogą nawet pojawia się jako nosiciele mocy Bożej i adepci ascezy. Pewnego razu przed Antonim stanął demon olbrzymiego wzrostu oznajmiając mu, że jest potęBoga i opatrznośc, święty jednak uderzył go, a on na dźwięk imienia Chrystusa zniknął wraz ze wszystkimi swoimi towarzyszami. Innym razem zjawił się przed nim w postaci mnicha". Jeszcze kiedy indziej "ów pojawił się przy drzwiach i szarpnął za powróz, który [Antoni] właśnie splatał. [Antoni] wstał i ujrzał zwierza, który aż do bioder podobny był do człowieka, z nóg zaś i stóp podobny był do osła'". Święty przeżegnał bestię znakiem krzyża, ona zaś wraz ze swymi demonami pierzchnęła tak szaleńczo, że upadła i zdechła.

Dynamika agresji diabelskiej jest zupełnie jasna: "Wtargnięciu i pojawieniu się tłumu złych ducw towarzyszą ciosy, zgiełk i wrzaski ... Duszę ogarnia nagły lęk i niepokój, umysł jest zmącony i przygnębiony, czuje nienawiść do tych, co wiodą życie ascetyczne, doznaje niewygody, smutku i żalu za rodziną, a też trwogi przed śmiercią. Potem pojawia się pragnienie rzeczy niegodziwych, cnota słabnie, zachowanie staje się chwiejne'". Jest wszelako jasne, że demony są bezsilne w obliczu tego, kto umocniony jest w imię Pańskie, również skutkiem tego, że przyjaciel został pognębiony mocą Adwentu: "Dlatego nie może uczynić nic, ale i tak zachowuje się jak tyran: choć już pa, nie leży spokojnie, lecz nadal grozi, nawet jeśli tylko słowami"!",

Mnisi kuszeni ponętami seksualnymi, mocno wprawdzie podszytymi enkratyzmem i rezygnacją z przyjemności, sugestywne wizje i halucynacje, agresja przybierająca nawet formę ataków brutalnie fizycznych - oto co składa się na obraz doświadczenia diabła, przewijacy się przez całą historię monastycyzmu pustynnego. Makarego opada chmara czarnych diabełków!', jego zaś przeżycia, opowiedziane w tekście Rufina, stają się elementem pobożności średniowiecznej za pośrednictwem Złotej legendy'". Powtarza się, niczym przekalkowana, historia św. Antoniego. Makary układa się do snu w grobowcu, jako podgłówka używając zok pewnego poganina, w które później wślizguje się demon. Diabły straszą go i - w celu jawnie rozpustnym - zapraszają do kąpieli. Pewnego dnia, przemierzając mokradła, spotyka demona, który znajduje sierp. Pokusy zwalcza przymuszając się do długich pieszych wędrówek przez pustynię z workiem piasku na plecach. Szatan płata mu brzydkie figle: gdy on, krążąc po pustyni, co milę wtyka kij, żeby móc odnaleźć drogę powrotną, diabeł wyciąga je wszystkie i święty musi mocno się natrudzić, aby wrócić do swego eremu. Hilarion z Gazy, urodzony w 291 r. mieszkał razem z Antonim, po czym usunął się na pustynię, walcząc tam z gwałtownymi pokusami, które św. Hieronim opisał w jego Żywocie, ułożonym w latach 382-391. Pachomiusza znienacka zaczyna dręczyć diabeł przedzierzgnięty w postać czarnoskórego dziewczątka, które stara się go uwieść, on jednak przepędza je mocnym uderzeniem. Dłoń będzie mu cuchnąć przez dwa lata". Ascetą szczególnie - i całkiem podobnie jak św. Antoni – prześladowanym przez szatana jest Ewagriusz z Pontu, urodzony w Iborze Pontyjskiej ok. 356 r., zmarły zaś na pustyni ok. 400 r. Za przewodnika miał Makarego. Zapragnąwszy porzucić miejskie życie w Konstantynopolu, udał się w góry nitryjskie, następnie zaś na odosobnienie jeszcze surowsze – do Cel. Żył tam stosując pokutę tak skrajną, że dopiero w ostatnich latach życia swoją dietę wzbogacił o gotowane zioła, garść jarzyn, piwo jęczmienne i chlebowe. Uwikłany w potępiony orygenizm i przez Sobór Laterański w 649 r. uznany za niebezpiecznego heretyka, Ewagriusz rozwinął własną teorię życia monastycznego, w której życie aktywne albo "praktyczne" jest tylko przygotowaniem do fazy wyższej, kontemplacyjnej albo gnostycznej. Właśnie w życiu praktycznym asceta musi oderwać swego ducha od niepokojów i dóbr tego świata, broniąc się przed demonami. Jego pisma, z racji obecności w nich wątków orygeńskich, zostały potępione w 553 r., na III Soborze Konstantynopolitańskim. Zdaniem J. B. Russella, podającego nointerpretację dzieł Ewagriusza, w Rozprawie praktycznej przestrzega on przed wszechobecnymi mocami diabelskimi, które mieszkają w powietrzu, zmniejszone do maciupeńkich rozmiarów przenikają w ciała, wreszcie mogą nas zwodzić przybierając postacie aniołów światła. Nasze ciała fizyczne atakują one poprzez umysł; podporządkowują je władzy zjaw i urojeń, jednocześnie zaś wślizgują się w nas lęki i pokusy. Bardziej narażeni są mnisi, których demony napadają, żeby popchnąć ich do rozpusty i oderwać od kontemplowania Boga. W tym celu stosują nawet przemoc fizyczną. Na przykład łechcą nos, drapią uszy, ściskają żołądek mnicha, sprowadzają nań senność podczas modlitwy, wzdymają wiatrami brzuch kontemplatyka, wywołują choroby, szczypią go i maltretują. Zastępów diabelskich jest osiem, stosownie do ośmiu grzechów głównych zakorzenionych w naszych skłonnościach emotywnych (logismoi) - łakomstwie, pysze, rozwiąości, chciwości, rozpaczy, gniewie, acedii i próżności. W razie ataku demonów- mnich powinien uciec się do owej praktyki "rozróżniania", jaką doradzał już Atanazy w Żywocie Antoniego. W ich obecności nie wolno zachowywać bierności, lecz przepędzać je z umysłu czymś go zajmując. Na przykład mnich, napastowany w łóżku przez demona rozpusty, powinien wstać, nawiedzić chorego, oddać się praktykom nabożnym. W swej demonologii Ewagriusz silny akcent kładzie na grzech, który okaże się bardzo ważny przy ustalaniu rodzaju oddziaływania diabelskiego go na człowieka. Chodzi o grzech acedii, wywoływany przez demona acedii lub południa i nękający mnicha między godzinami czwartą i ósmą (czyli między 10 a 14. Demon południa " wytwarza w ascecie wrażenie, że bieg wszystkich rzeczy jakby się spowalniał, że słońce się nie porusza. Skutkiem tego mnich zaczyna miotać się niecierpliwie, odczuwać nienawiść do życia i do pracy, demon zaś próbuje skłonić go do opuszczenia celi• Jest to sytuacja utożsamiana z samym szatanem i odpowiadająca w istocie chyba taedium vitae oraz melancholii z późniejszych opracowań. W rzeczy samej dla Kasjana owo taedium to onxietas cordis quae intestat anachoretas et vagos in solitudine monachos", grzech pojawiający się nagle jakby coś na kształt wewnętrznego zaniechania, dojmującej pustki i śmiertelnej nudy!". To coś innego niż pigritia; to forma głównej pokusy diabelskiej, polega bowiem na "zasmuceniu boskim dobrem'".

Za: Diabeł
Alfonso M. di Nola
Z rozdziału: Diabeł na pustyni
wyd: universatis
tłumaczenie: Ireneusz Kania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.