sobota, 5 stycznia 2013

Ajahn Amaro - Spotkanie z tradycją


Udałem się do północnej Tajlandii, gdzie uprzednio nie zawędrował żaden turysta z Zachodu, i zaszedłem do leśnego klasztoru. Był to jeden z klasztorów Ajahn Chah, gdzie żyli mnisi z Zachodu. Ważne jest by wiedzieć, że leśna tradycja w Tajlandii jest już całkiem sztywną i wąską ortodoksją; to ścisła obserwancja już i tak konserwatywnej tradycji. Co jednak natychmiast rzuciło mi się w oczy, to że ludzie tam żyjący tym w najwyższym stopniu prostym życiem, byli najpogodniejszymi ludźmi jakich kiedykolwiek spotkałem. Wstawali o trzeciej rano, jedli jeden posiłek dziennie, pili kubek herbaty dwa razy w tygodniu, spali na cieniutkich matach, bez seksu - zdecydowany brak seksu – bez narkotyków, alkoholu czy rock and rolla. Jednak byli w pełni wyluzowanymi, bardzo przyjacielskimi, nieskomplikowanymi ludźmi. Spytałem się siebie, „Cóż takiego posiadają, by się śmiać? Jak to się dzieje, że są tak szczęśliwi gdy ich życie jest poddane tylu restrykcjom? Wtedy spotkałem Ajahn Chah, nauczyciela. Jeżeli rozpoznawałem mnichów jako całkiem zadowolonych ze swego losu, spotkanie z nim było jeszcze bardziej uderzające. Żył jako mnich w lesie bez seksu, muzyki, czy picia przez czterdzieści lat. Możecie sobie wyobrażać kogoś bardzo zasuszonego. Ale tu oto jest człowiek który jest totalnie swobodny. Faktycznie, w pełni cieszył się życiem, był totalnie zadowolony.

Dyscyplina klasztorna była wielce ograniczająca. Była ukierunkowana na uproszczenie wszystkich zewnętrznych warunków, tak by można skupić własną uwagę bezpośrednio i prosto na punkt, gdzie możesz znaleźć wolność – na świat wewnętrzny. I tak, raczej niż być negacją świata zmysłowego czy krytycyzmem, nienawiścią czy obawą przed nim, styl życia klasztornego był budowany wokół symplifikacji warunków. To było pracą mnichów, skierować uwagę na wymiar wewnętrzny, gdzie można próbować być prawdziwie wolnym. Tak poruszył mnie ten sposób bycia, że ku mojemu zdziwieniu … zostałem. Kiedy się na to zdecydowałem, nie myślałem, że zostanę dłużej niż trzy dni. Jednak szybko rozpoznałem, że uprzednio szukałem wolności w złych miejscach. Pamiętam gdy otwarłem się na to śmiejąc się z samego siebie: „Jak mogłem być tak głupi?” Nigdy nie przyszło mi do głowy, że wolność jest do znalezienia tylko wewnątrz. Do tego czasu szukałem wolności w tym co jest nierozerwalnie związane ze zniewoleniem. Mój błędny sposób poszukiwania wolności, objawiał się przez negowanie konwencji, przez próbowanie być nieskrępowanym regułami społecznymi czy tym co dyktowała mi moja osobowość czy uwarunkowania mego ciała. Z zewnątrz wydawałem się wolny, ale wewnątrz byłem więźniem moich wierzeń i zachowań. To tylko przez zwrócenie mojej uwagi do wewnątrz mogłem odkryć wolność która już tam była. Zrealizowałem, że zewnętrzne formy i struktury których używamy są pomocne w nakierowaniu naszej uwagi tam gdzie już jesteśmy totalnie wolni. To nie jest tak, że potrzebujemy stać się wolnymi. To sprawa odkrycia tej jakości elementu, który jest z natury wolny od przeszkód i niezwiązany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.