piątek, 22 sierpnia 2025

Parę wierszy pani profesor ...


Powinnam za Tobą
Tęsknić
Ale na razie wolę
Pozostać tutaj
I nie bardzo pociąga mnie
Bezziemskość
Bezcielesność
Oraz
Królestwo niebieskie
Ufać Ci powinnam
Ale chyba nie ufam
Bez reszty doczesna
No i co ze mną zrobisz ?
Przynajmniej jestem szczera …

***

Żal mi
Żal mi okaleczonych drzew
Krwawiące konarami
Odrąbane pnie
W dzień sądu przeciw nam
Złożą zeznanie

Żal mi wyrzuconych psów
Wyjących z bólu w lesie
I kociąt utopionych
Miałczących w workach
Requiem

Żal mi ziemi przez ludzi
Zabijanej wytrwale
Ustami kłamliwymi
Śpiewamy Bogu
Chwałę

*  *   *

Kolekcjonerka

Zbierała
nader skrzętnie
Do kufra chowała chętnie
Niechęci i uprzedzenia
Zawody i zniechęcenia
Rozczarowania i klęski
Porażki
i żale
Niespełnienia jedwabne
jak szale
Składała w kufrze
Starannie segregowała
Co parę dni
Trzepała  przeglądała
wietrzyła
By mole nic nie zżarły
zadbała
Do tajnej  szufladki
Wkładała 
Wszystkie wpadki
W sreberka
jak czekoladki
owinięte
Na samym wierzchu
Umieściła
Złe  słowa
I złe spojrzenia
ironiczne uśmiechy
zlekceważenia i pominięcia
z boku jeszcze zawiści
zazdrości plotki i pomówienia
cienkie
wiec dużo  miejsca
nie zabrały
Kufer był pełny  cały
Wręcz pękał

Biedna kolekcjonerka

*  *  *

Biedne zwierzątka na krze
pod spodem kipiel się pieni
i wre
czeluść czarna
Ocean i Przepaść
Głód i Zagłada
A na krze
Dryfują  zwierzątka biedne
Malutkie
Futerka   drżą na wietrze
Pomoczą się  Utopią się
Stworzonka

***
Bestie
zabili oswojonego
jelonka
zawiedli  zaufanie
Boga

Tchórze
zostawili przy drodze
rannego
łosia
pojechali dalej
zadowoleni

Nie przechodził  tamtędy
samarytanin  

***

Tyle jeszcze jest do zrobienia
A tu już wzywają na  Sąd ?
Tyle jeszcze jest do zrobienia
A miecz Damoklesa już
Się chwieje  nad głową
Na bardzo cienkiej nitce?
Tyle jeszcze jest do zrobienia
A już siekiera dotyka pnia ?
I trąba z oddali gra ?
Już gra ?
Tyle jeszcze ….

***

On się sieje
Rozsiewa
Znienacka
Przyczaja
Podgryza
powoli
Zabiera
Rak
Ale się przecież
Jeszcze
Wymknę
Ucieknę
Zdążę
Wbiec w życie
Przecież nie chodzę
Na wspak
Będę szybsza
Szybsza będę
Niż rak

* * *
To leżące na podłodze
Futro
W jadalni zamku Frynland
Kiedyś biegało po
Okolicznych lasach  i
Krew w nim krążyła
Wypełniając ciało
Życiem
A to martwe
Poroże
ścianę zdobiące
Jeleniem
było
Zanim Arcyksiążę
Nie wymierzył
Celnie między oczy
Ze swej ulubionej
Dubeltówki
Za niedługo miał
Zginąć
Ferdynand

***
                  
Zaklinanie

Moje zwyczajne życie
Zwróć mi Panie
Niech znowu kawa
Ma swój smak
Gdy wspólnie
Jemy śniadanie
Niech spacer z psem
Do pracy droga
Zakupy książka
Koncert obiad
Pomogą   piękno
kontemplować
Niech znów codzienność
Odzyska blask
Pozwoli w życiu trwać
Niech znowu w górę
Biegnie szlak
Niech
nie
urywa się

Zofia Zarębianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.